Grupa I:
Dwie ekipy, które głośno mówiły o swoich aspiracjach do awansu, przełykają obecnie gorzką pigułkę. Pierwszą z nich jest Morze Szczecin, które przegrało w Sulęcinie po raz trzeci z rzędu. Może nie sam fakt porażek dziwi, ale sama zdobycz setów. W trzech meczach podopieczni Zdzisława Gogola ugrali zaledwie jednego. Za to dla Olimpii była to drugie zwycięstwo z kompletem dużych punktów. Dzięki niemu odrabiają mozolnie straty do wyprzedzających ich drużyn.
Drugą tak pechową ekipą są sulechowianie, którzy mają chyba jakiś wielkopolski kompleks. Ostatnie dwie porażki, zaznaczmy, na własnym parkiecie, zostały zaliczone z Wrześnią oraz teraz z Poznaniem. Na pocieszenie jednak można dodać, że w obu meczach gospodarze uratowali po oczku meczowym. Za to akademicy nadal grają jak kameleon, zaliczając to wpadki, to zaskakujące zwycięstwa. Dzięki temu ciułają ważne punkty do końcowego rozliczenia.
Trwa też kryzys MKS Trzcianka. Tym razem MDK pojechał do Zielonej Góry. Co prawda o dobry rezultat było trudno, ale styl jaki obecnie prezentują podopieczni Piotra Winklera nie zasługuje na miano drugoligowego. W trzech setach goście uzbierali razem pięćdziesiąt punktów. Był to trzeci komplet punktów z rzędu AZS, który tym sposobem zapewni sobie najpewniej spokojny byt w lidze.
Trener Ignaczak poukładał już drużynę i teraz przyszły efekty. Trzecie zwycięstwo z rzędu dla drużyny, która niedawno oblegała ostatnie lokaty, jest wynikiem fantastycznym. Pamiętajmy jednak, że aspiracje wałbrzyszan są równie wysokie jak ich obecna forma. Ich kolejną ofiarą okazali się wrześnianie, których sytuacja w tabeli budzi spory niepokój. Nadal nie mogą osiągać satysfakcjonujących rezultatów przed własną publicznością. Czyli znów będą walczyć na wyjazdach.
W ostatnim spotkaniu Joker miał przećwiczyć outsidera z Lubina. Niestety goście pod wodzą nowego szkoleniowca okazali się twardym orzechem do zgryzienia dla miejscowych, którzy chcieli w tym spotkaniu dać pograć młodym rezerwowym. Z planów wyszły nici, choć trzy punkty zostały w Pile.
Grupa II:
Przodująca drużyna z Rząśni miała sobie łatwo poradzić ze słabo spisującą się na wyjazdach Skrą. Niestety tym razem gościom mecz jak się mówi wyszedł i gospodarze byli świadkami pięciu wyrównanych setów z happy endem dla Czarnych. Strata jednego punktu za bardzo nie zmieniła sytuacji miejscowych w tabeli, którzy nadal są na fotelu lidera. Dla bełchatowian, oczko zdobyte na wyjeździe jest cenną zdobyczą, bo gdy dodamy dobrą dyspozycję u siebie, to Skra może zająć spokojnie miejsce w środku stawki.
Mieliśmy też sporą sensację w tej grupie, otóż bowiem faworyzowany Rosiek uległ z niżej notowanymi częstochowianiami w trzech setach. Dla gości wygrana pozwoliła znacząco zbliżyć się do drużyn w strefie 5-6, co przysporzy nam więcej emocji o walkę o utrzymanie.
Bzura, która pomału traci kontakt z czołówką, rozegrała bardzo dobre spotkanie z Wartą. Niestety dla gospodarzy, dwa duże punkty pojechały do Działoszyna. W Ozorkowie muszą pomału czynić starania, by nie wpaść w najbliższym czasie do strefy spadkowej. Goście dzięki zwycięstwu cieszą się obecnie z pozycji vice lidera.
Kamienna Góra skończyła w końcu z dwugodzinnymi pojedynkami i wygrali drugi raz z rzędu w trzech setach. Zadanie miejscowi siatkarze mieli ułatwione, bo odwiedziła ich słaba ekipa z Radlina. Sudety w końcu pną się górę, co cieszy ich kibiców i pozwoli myśleć poważniej o pierwszej lidze.
W meczu o ucieczkę ze strefy spadkowej, młodzi adepci Grzegorza Rysia ulegli beniaminkowi z Opola 1:3. Dzięki zwycięstwu podopieczni trenera Rektora mają małą stratę do szóstego miejsca, więc na pewno jeszcze powalczą o spokojne utrzymanie się w lidze.
Grupa III:
W spotkaniu drużyn z aspiracjami, gdzie zagrały ekipy z Augustowa i Kozienic, górą w trzech setach był Ślepsk. Były to ważne trzy oczka dla miejscowych, którzy oddalili gości od siebie na większy dystans w tabeli.
Ważne trzy oczka zapisała po meczu z Legią garwolińska Wilga, która odrabia straty do środka tabeli. Właśnie kosztem warszawian awansowali na siódmą lokatę, spychając oczko niżej stołecznych.
Z jesiennego snu budzą się pomorskie drużyny. Już w meczu rozegranym awansem, Czarni ograli MOS, tym razem również Stoczniowiec sprawił psikusa faworytom. Gdańszczanie wygrali w Ostrołęce 3:1, co bardzo zaskoczyło gospodarzy, którzy mieli walczyć o awans.
Jeśli oba zespoły zachowają taką formę, to może w końcu wydobędą się z tego dołka w którym się znajdują i powalczą o środek tabeli.
Olsztynianie nie lubią dzielić się punktami na własnym parkiecie i dołożyli tym razem Ósemce, przez co trochę sensacyjnie dało im trzecia lokatę. Goście muszą chyba nazwać tą porażkę planową, bo nie takie tuzy już tu poległy.
Grupa IV:
Miał być wielki mecz a było wielkie nic. Jedynie pierwszy set był namiastką wysokiego poziomu, jak na przodowników przystało. Niestety zwycięstwo na przewagi miejscowych podcięło skrzydła gościom z Radomia i w dwóch pozostałych odsłonach grała już tylko jedna drużyna. Tym sposobem Fart nadal piastuje miejsce na czele stawki, nie notując jeszcze porażki w tym sezonie w lidze. Czarni natomiast zaliczyli już drugą porażkę z rzędu, przez co stracili drugie miejsce.
Radomian dzięki wygranej w meczu z Hejnałem przeskoczyły Karpaty, włączając się do walki o awans. Kęty natomiast po kolejnych porażkach, muszą się skupić w walce o utrzymanie w lidze.
Po trzech kolejkach byli na ostatnim miejscu. W sobotę dzięki czwartej wygranej z rzędu wysforowali się na piąte. Błękitni, bo o nich mowa, przypomnieli sobie o dyspozycji z poprzednich sezonów, gdzie nadawali ton rozgrywkom. Niestety nic dobrego nie można powiedzieć o ekipie z Rybnika, która po przymusowej pauzie, zaliczyła dwie porażki, spadając na niższe lokaty.
W ostatnim meczu, jakże ważnym dla gospodarzy, Rafako wywiozło z Krakowa dwa oczka meczowe, które na najbliższe kolejki skazują politechników na pozostanie w strefie spadkowej. Gościom taki wynik pasuje jak ulał, bo dzięki niemu skoczyli na czwarte miejsce w tabeli.