WGP: Rosyjska ściana powstrzymała Belgijki, Canarinhos wróciły do gry

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Belgijki nie mają szczęścia w starciach z siatkarską elitą. Tym razem musiały uznać wyższość Rosjanek, które od początku do końca kontrolowały wynik spotkania. Brazylijkom udało się pokonać Chinki.

Belgijki spotkanie z mistrzyniami Europy rozpoczęły w składzie ze swoją liderką, Lise van Hecke. Młoda atakująca, zwłaszcza na początku meczu, była główną siłą napędową swojej drużyny. Jej koleżanki miały problemy z przebiciem się przez blok rywalek, które w całym spotkaniu zdobyły tym elementem 15 punktów. Nie potrafiły skutecznie "obić" rosyjskiej ściany, tak by piłka spadła później w aut.

Ich przeciwniczki nie miały żadnych kłopotów. Dokładnie przyjmowały i nie pozwalały sobie na proste błędy. Dobre przyjęcie zagrywki dawało Ewgenji Starcewej i Ekaterinie Kosianenko komfort na rozegraniu. Dzięki temu gra w ekipie Jurija  Mariczewa nie była tak czytelna, jak poczynania na boisku Żółtych Tygrysów. [ad=rectangle] Belgijki nie zamierzały się łatwo poddać. Starały się wprowadzać w życie założenia trenera i walczyły do końca o każdą piłkę. Popełniały jednak za dużo błędów własnych, szczególnie w końcówkach setów. Popsute zagrywki i autowe ataki dawały mistrzyniom świata dodatkowe punkty przewagi w momentach, kiedy siatkarki Gerta Vande Broeka miały już kontakt punktowy z rywalkami. W trzeciej partii zawodniczki z Niderlandów konsekwentnie nadrabiały starty chcąc przedłużyć spotkanie chociaż o seta. Udało im się zbliżyć na dystans 2 punktów (18:16), ale błędy w polu serwisowym przekreśliły ich szanse na rozstrzygnięcie odsłony na swoją korzyść.

Organizatorzy na najlepszą siatkarkę pojedynku wybrali Natalię Małych, która zapisała na swoim koncie 18 "oczek", w tym 16 atakiem i po jednym blokiem oraz zagrywką.

Rosja - Belgia 3:0 (25:23, 25:16, 25:19)

Rosja: Szczerban, Zariażko, Starcewa, Fetisowa, Koszeliewa, Małych, Małowa i Kruczkowa (libero) oraz Obmoczajewa, Kosianenko, Podskalnaja, Pasynkowa

Belgia: Dirickx, Heyrman, Leys, Albrecht, Van Hecke, Rousseaux, Courtois (libero) oraz Bland, Coolman, Van De Vijver

MVP meczu z maskotką finałów WGP/fot. FIVB
MVP meczu z maskotką finałów WGP/fot. FIVB

***

Brazylijki podrażnione środową porażką z Turczynkami przystąpiły do pojedynku z Chinkami jeszcze bardziej zdeterminowane i głodne zwycięstwa niż zwykle. Pomimo nie najlepszych początków w dwóch początkowych partiach, Canarinhos nie miały problemów z odrobieniem utraconych punktów. Grały dynamiczniej i spokojniej w porównaniu do poprzedniego meczu oraz nie popełniały wielu błędów. Prawdziwą ostoją w przyjęciu i wsparciem w ataku była Jaqueline. Siatkarka nie bała się brać na siebie odpowiedzialności w odbiorze zagrywki, dzięki czemu Dani Lins nie musiała się martwić o to, czy dostanie dobrą piłkę do rozegrania.

Trio brazylijskich skrzydłowych, zwłaszcza w trzeciej partii, z łatwością radziło sobie z przełamywaniem chińskiego bloku i obrony. Jenny Lang Ping próbowała pomóc swoim zawodniczkom. Pokazywała im, w których kierunkach mają atakować i w kogo celować zagrywką. Chunlei Zeng i Xiaotong Liu robiły co mogły, by zagrozić rywalkom i odwrócić losy spotkania, ale nie były w stanie tego dokonać.

Najwięcej punktów w meczu zdobyły ex aequo Fernanda Rodrigues (Fe Garay) i Jaqueline, po 15. Nagroda dla MVP trafiła do drugiej z nich.

Brazylia - Chiny 3:0 (25:23, 25:20, 25:21)

Brazylia: Fabiana, Dani Lins, Thaisa, Jaqueline, Sheilla, Garay, Brait (libero) oraz Monique

Chiny: X. Yuan, Shen, J. Yang, Zeng, Liu, Li, Chen (libero) oraz F. Yang, H. Wang, N. Wang, Qiao

DrużynaMeczePunktySety
Brazylia245:3
Rosja234:3
Japonia133:1
Chiny233:4
Turcja123:2
Belgia201:6
Źródło artykułu: