Tomasz Wasilkowski o Lidze Światowej: Mieć cel i patrzeć wciąż do przodu

Trener dąbrowskiego Tauronu MKS w rozmowie z naszym portalem szczegółowo przeanalizował występy najlepszych drużyn minionej edycji Ligi Światowej i perspektywę ich formy podczas mistrzostw świata.

Złotym medalistą Ligi Światowej 2014 został reprezentacja USA, która w wielkim finale tej imprezy, rozgrywanej we włoskiej Florencji, pokonała Brazylijczyków 3:1. Dla wielu kibiców siatkówki mogło być to zaskoczenie, ale czy na pewno trudno było spodziewać się takiego sukcesu kadry Johna Sperawa? - To dobre pytanie... Podczas stażu w Stanach obserwowałem głównie pracę Karcha Kiraly'ego i reprezentacji siatkarek, ale po drugiej stronie hali trenowała kadra mężczyzn; to, co mi się u nich bardzo podoba, to systemowość pracy i dokładnie określenie rzeczy do wykonania w danym okresie. To zwróciło moją ogromną uwagę i teraz, gdy patrzę, jak oni grają i mając w pamięci treningi tej drużyny, uważam, że ich sukcesu nie można nazwać niespodzianką. Oczywiście, dla nas, Europejczyków nazwiska Sander czy Christenson są obce, ponadto wiadomo, że Amerykanie nie mają zawodowej ligi i niektórzy, patrząc przez ten pryzmat, stwierdzają, że tamtejsza siatkówka jest na słabym poziomie. Mogę zapewnić, że wcale tak nie jest! Oni mają swój plan, swój czteroletni cykl olimpijski. Widać, że już w połowie tego cyklu zespół USA stać na zwycięstwa w ważnych imprezach. Myślę, że jeżeli nic się po drodze nie wydarzy, ich kadra będzie coraz mocniejsza - powiedział Tomasz Wasilkowski, trener od latu pracujący zarówno z siatkarskimi zespołami kobiet, jak i mężczyzn, a obecnie II szkoleniowiec Tauronu Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza.
[ad=rectangle]
Najlepszym zawodnikiem LŚ został Taylor Sander, postać niemal zupełnie anonimowa w siatkówce na poziomie światowym. Nie zmienia to faktu, że występ młodego przyjmującego, który dopiero w przyszłym sezonie rozpocznie zawodową karierę klubową w Calzedonii Verona, zaimponował wielu obserwatorom. - Matthew Anderson również był wyróżniającą się postacią turnieju, jednak w przypadku Sandera główną przesłanką stojącą za nagrodzeniem go był efekt nowości. To zaledwie 21-letni zawodnik, który niedawno obronił się na swoim uniwersytecie i zupełnie świeże nazwisko w światowej siatkówce. Ludzie doznali olśnienia, że tak młody zawodnik może grać na tak wysokim poziomie i nawet nie chodzi o jego skuteczność, ale o dokonywane przez niego wybory, które pokazują szeroki wachlarz zagrań tego gracza. Z tego, co wiem, Sander jest znany w swojej ojczyźnie jako wielki talent już od trzech lat, a zostało pokazany światu dopiero teraz, po ukończeniu studiów - wyjawił 31-letni szkoleniowiec.

"Zaledwie" drugie miejsce przypadło reprezentacji Brazylii, która musi odłożyć plany zdobycie złota LŚ po raz dziesiąty na później, ale biorąc pod uwagę słabsze występy tej kadry w fazie grupowej zmagań, ten wynik jest godny podziwu. Bernardo Rezende po raz kolejny udowodnił, że pod żadnym pozorem nie można lekceważyć jego drużyny, a ludzie wieszczący klęskę wielkiego brazylijskiej trenera po raz kolejny się pomyliły. - W moim odczuciu to świat oszukuje sam siebie, twierdząc, że "to już nie ta sama Brazylia", "Brazylia przestała grać". Właściwie takie przeświadczenie występuje co roku, przy każdej większym turnieju, a potem Brazylijczycy zdobywają medal na najważniejszej imprezie sezonu. I chyba na tym polega różnica: Brazylia po prostu robi swoją pracę i wykonuje założenia, nie oglądając się na innych. Chciałbym, żeby w naszym kraju zaistniała taka konsekwencja działań, jaka ma miejsce w reprezentacjach USA i Brazylii. Trudno mówić o obecności Canarinhos w finale jako o zaskoczeniu, a że przegrała? Jeden mecz zawsze można przegrać i trzeba to zaakceptować. Byłem na meczu w Krakowie, kiedy wygraliśmy z nimi 3:1 i każdy wtedy mówił: o, Brazylia się kończy! Ja natomiast trzymałem język za zębami, ale moje odczucie było zupełnie inne. Potem się ono potwierdziło, gdy słuchałem Rezende mówiącego o treningu podczas samego turnieju. tak czy siak, Brazylia ma srebro Ligi Światowej i na pewno będzie jednym z faworytów mistrzostw świata - uznał Wasilkowski.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[nextpage]

Mówiąc o Brazylii, trudno nie wspomnieć o jej spotkaniu z Iranem (porażka 1:3), za sprawą którego z półfinałem Final Six pożegnała się kadra Rosji. Nasz rozmówca stwierdził jasno: na ten temat mówi się zdecydowanie zbyt wiele. - Nie wiem, czy jest to polska mentalność czy trend ogólnoświatowy... Po co w ogóle takimi rzeczami się zajmujemy? Brazylia przegrała z Iranem, było, minęło. Z ich punktu widzenia najważniejszy jest awans, natomiast my ciągle rozpamiętujemy "Dlaczego wtedy przegrała?"... A jakie to ma znaczenie? Oczywiście, z punktu widzenia Rosji ma, natomiast Brazylijczycy zdążyli zapomnieć o tym meczu i według mnie tak należy podchodzić do realizowania celu: patrzeć do przodu, a nie ciągle myśleć o tym, co było. Ciągłe pytania: dlaczego przegrała teraz? A dlaczego przegrała w mistrzostwach świata w 2010 roku, kiedy nominalny atakujący Theo zagrał na rozegraniu? A jakie to ma znaczenie teraz, kto o tym pamięta?! Nikt. A kto będzie pamiętał, kto został wtedy mistrzem świata? Prawie wszyscy. To jest chyba ta różnica: najlepsze zespoły dążą do celu, osiągają go i wyznaczają następny, a my w Polsce lubimy siedzieć w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, dlatego one wygrywają regularnie, a my mamy z tym problem. Jeżeli Brazylia w ciągu ostatnich 13 lat była w niemal wszystkich finałach najważniejszych turniejów, to coś to znaczy i wypada zastanowić się, dlaczego tak jest - uciął wszelkie dyskusje były trener Ślepska Suwałki.

- Podoba mi się podejście Amerykanów na czasach, gdzie jest kilku trenerów, z których każdy ma swoją "działkę" i swoich zawodników na określonych pozycjach, którymi się zajmuje. Analizowałem szczegółowo rozegranie pod względem techniki i taktyki, przede wszystkim Marouflakraniego z Iranu jako "nowego człowieka" w takim turnieju, a także zawodników w przyjęciu, szczególnie Murilo, grającego po kontuzji barku, a na którym właściwie opierało się całe przyjęcie Brazylii. Mogłem przekonać się, że pewne teorie dotyczące gry rozgrywających nie mają zupełnie pokrycia w rzeczywistości. Doszedłem do ciekawych wniosków, które mam nadzieję wykorzystać w swojej pracy - odparł Tomasz Wasilkowski o najciekawsze obserwacje poczynione trenerskim okiem podczas finałów "Światówki".

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy rozstrzygnięcia tegorocznej Ligi Światowej przełożą się w jakiś sposób na siatkarski mundial, rozpoczynający się już za ponad miesiąc? - Może tak być, ale nie musi. Pamiętam, jak nasza kadra wygrywała Ligę Światową w 2012 roku, potem przegraliśmy w ćwierćfinale igrzysk i słyszało się narzekanie: "szczyt formy przyszedł za wcześnie". Ale wspominani Amerykanie potrafili w 2008 roku najpierw wygrać w Lidze, a potem triumfować w turnieju olimpijskim. Dla mnie najważniejsze jest to, co będzie działo się po wygraniu mniej lub bardziej ważnego turnieju, w jaki sposób drużyna dotrwa do kolejnej wielkiej imprezy. Uważam, że nie ma "szczytów formy"; jeżeli wchodzi się na pewien poziom, to po co z niego schodzić? Trzeba takowy utrzymać i ewentualnie modyfikować to, co potrzeba. We współczesnym sporcie, gdzie gra się w rytmie liga-reprezentacja-liga i praktycznie nie ma czasu na odpoczynek, budowanie formy może często kończyć się pomyłką. Jestem ciekaw, jak czołowe reprezentacje Ligi Światowej dotrwają do września. To nurtujące i intrygujące pytanie - uznał były szkoleniowiec sopockiego Atomu.

Komentarze (2)
avatar
ksdani
22.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zgadza sie, i w 2010 i teraz brazylia pokazala, ze ma w 4 literach SPORT. Faktycznie, niemal dla wszystkich liczy sie tylko koncowy wynik i kazde swinstwo jest usprawiedliwione w drodze celu.
G
Czytaj całość
Christofer
22.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brazylia przegrała z Iranem bo to już nie jest ta sama Brazylia co jeszcze kilka lat temu. Taka prawda. Wydaje mi sie, ze powoli konczy sie ta wielka era Brazylijczykow, mnie juz to osobiscie n Czytaj całość