Na powołanie nie czekam - rozmowa z Dominikiem Witczakiem, atakującym ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Serwis SportoweFakty.pl podczas łódzkich zawodów z cyklu Plaża Open zapytał doświadczonego zawodnika o kadrę, ale też o grę w klubie, korzyści płynące z treningów na plaży i kilka innych spraw.

Jak traktuje pan grę na plaży? Czy jest to raczej rozrywka i forma relaksu między sezonami na hali, czy może jeden ze sposobów przygotowywania formy przed powrotem do klubu?

Dominik Witczak: Na pewno jest to dobre przetarcie przed sezonem ligowym. Pozwala chociażby utrzymać formę fizyczną, co jest bardzo istotne, jako że mamy w tym roku sporo wolnego. Dlatego cały czas staram się ruszać. Od kilkunastu lat gram na plaży i potem bardzo dobrze czuję się w tym okresie przygotowawczym już na sali. Siatkówka plażowa to dla mnie na pewno hobby i wielka przyjemność, a dodatkowo okazja właśnie do utrzymania dobrej dyspozycji. [ad=rectangle]
Czy oprócz kwestii związanych z formą fizyczną, granie na piachu pomaga w rozwoju takich elementów siatkarskiego rzemiosła, jak chociażby przyjęcie, czego jako atakujący w ZAKSIE raczej pan nie ćwiczy?

- Na pewno gdzieś to się przydaje. Siatkówka plażowa jest bardziej wymagająca, a zawodnik musi być wszechstronniejszy niż w hali, gdzie podzieleni jesteśmy na pozycje. Nie można oczywiście nadużywać jakichś miękkich zagrań, ale ja widzę w tym same plusy. Korzystna jest też gra na tak miękkim podłożu jak piasek, wzmacnia to bardzo nogi, stawy skokowe, kolana. U mnie w tym względzie wszystko jest w porządku, dlatego jest to naprawdę świetna forma przygotowań do sezonu ligowego.

Czy gdzieś z tyłu głowy myśli pan już o kolejnych meczach w barwach ZAKSY Kędzierzyn-Koźle?

- W jakimś stopniu na pewno. Teraz jesteśmy w samym centrum sezonu plażowego, więc jeszcze sporo grania na piasku przede mną. Ale niewątpliwie jakieś plany już są, kontakt z trenerem też. Nie ma jednak sensu za bardzo zaprzątać sobie tym głowy. Przyjdzie czas, to zaczniemy ciężko pracować, by w sezonie być w stanie powalczyć o odpowiednie wyniki.

Jest pan na liście rezerwowych selekcjonera reprezentacji Polski. Czy bierze pan pod uwagę możliwość otrzymania powołania do kadry w najbliższym czasie?

- Myślę, że nie. Staram się utrzymywać w dobrej dyspozycji, ale nie z uwagi na drużynę narodową. Mamy teraz w reprezentacji trzech bardzo dobrych atakujących. Wszyscy występowali już w meczach o stawkę i grali dobrze. Także sytuacja, w której ja dostałbym jakiś znak od selekcjonera czy jego sztabu, wiązać musiałaby się pewnie z problemami zdrowotnymi któregoś z kolegów, a tego na pewno chłopakom nie życzę. Chcę, żeby byli na cały ten czas, zwłaszcza mistrzostw świata, zdrowi i w jak najlepszej dyspozycji. Będę im na pewno bardzo mocno kibicował.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy jest pan w ogóle w kontakcie ze Stephanem Antigą? Rozmawialiście o pana roli w reprezentacji?

- Stephane zadzwonił do mnie na samym początku, jeszcze przed pierwszymi powołaniami. Później rozmawialiśmy na koniec inauguracyjnego, krótkiego zgrupowania w Spale. Wszystko mi wyjaśnił. Mieliśmy podobne zdanie na temat mojej roli w kadrze. Ja też nie robiłem sobie jakichś wielkich nadziei. Wszystko jest jak najbardziej w porządku. Jestem pewien, że nie stanie się nic złego i nie będę potrzebny zespołowi.

Czy uważa pan, że reprezentację Polski w obecnym kształcie stać na medal tegorocznych mistrzostw świata?

- Oczywiście, że tak, choć będzie bardzo trudno, bo rywalizacja jest olbrzymia. Większość drużyn szykuje się właśnie na mundial, niemniej jednak to my będziemy gospodarzami. Skład kadry jest optymalny. Wszyscy od początku pracują ciężko nad tym, żeby wypaść jak najlepiej na mistrzostwach świata. Cały ten sezon reprezentacyjny jest temu podporządkowany. Wierzę, że będzie dobrze.

Wracając do siatkówki plażowej, jakie ma pan oczekiwania i plany względem dalszych startów w mistrzostwach Polski? Będzie pan brać udział we wszystkich turniejach cyklu Plaża Open (Dominik Witczak w parze z Damianem Wojtasikiem wygrał w minioną niedzielę zmagania na łódzkiej plaży, notując pierwsze w tym roku zwycięstwo w rozgrywkach)?

- Tak. Do samego finału, który zaplanowany jest na koniec sierpnia, będziemy grali praktycznie co tydzień. Mamy zaproszenie na turniej w Czechach. Dochodzą do tego występy w Polsce. Po to trenujemy, żeby grać, więc w każdy weekend staramy się gdzieś występować.

Atakujący ZAKSY odniósł w Łodzi premierowe zwycięstwo w cyklu Plaża Open 2014
Atakujący ZAKSY odniósł w Łodzi premierowe zwycięstwo w cyklu Plaża Open 2014

Czy w takim razie będzie miał pan jeszcze czas na prawdziwe wakacje, z dala od boisk siatkarskich?

- Między turniejami gdzieś wyjedziemy. Wybieram się też z rodziną na taki sympatyczny turniej o tytuł Króla Plaży, który będzie rozgrywany w Kołobrzegu i tam planujemy zostać tydzień nad morzem. Da się więc to wszystko jakoś połączyć ze spędzaniem czasu z najbliższymi i odpoczynkiem.

Jakie ma pan oczekiwania względem kolejnego sezonu w PlusLidze? Ostatnie rozgrywki dla pana na pewno były bardzo udane. Regularnie zbierał pan bardzo pozytywne recenzje, często stanowiąc o sile ZAKSY.

- Oczywiście, z różnych powodów miałem dużo okazji do występów. Nie jest tajemnicą, że super nam się grało w Pucharze Polski, ale pozostaje na pewno spory niedosyt po skończeniu mistrzostw kraju bez medalu, choć byliśmy naprawdę bardzo blisko celu. Skład został tylko troszeczkę przebudowany, także od początku zgranie powinno być naszym atutem. Gramy w Kędzierzynie, w klubie, który zawsze chce się bić o najwyższe cele i tak samo będzie w tym roku. Sezon halowy na razie zostawiam jednak na boku. Przyjdzie czas, kiedy wrócę do Kędzierzyna, żeby zacząć ciężką pracę i wtedy na pewno myśleć na ten temat będę znacznie częściej.

Czy z perspektywy czasu poprzedni sezon zakończony z Pucharem Polski na koncie, ale bez medalu PlusLigi klub ZAKSA KĘdzierzyn-Koźle może uznać za udany?

- Myślę, że tak. Nie możemy przecież powiedzieć, że był nieudany, bo zdobyliśmy jedno z dwóch krajowych trofeów. Naprawdę niewiele zabrakło, żebyśmy weszli do ligowego finału. Nie wykorzystaliśmy naszej szansy. Mieliśmy Resovię już pod ścianą, ale daliśmy się chłopakom odbudować. Potrafili z tego skorzystać. Potem po naszej stronie pojawiły się problemy kadrowe związane z kontuzjami. Trudno. Kiedy był czas, wtedy walczyliśmy. Nie ma sensu do tego wracać i rozpamiętywać porażki po sezonie. Trzeba robić wszystko, żeby z takich spotkań i sytuacji wyciągać wnioski pozwalające unikać nieprzyjemności w przyszłości.

Źródło artykułu: