W pierwszym dniu turnieju Słoweńcy zaskakująco długo męczyli się z Macedonią i ostatecznie pokonali ją dopiero po tie-breaku. Łotysze natomiast dość bezskutecznie starali się nawiązać walkę z reprezentacją Polski. Sobotnie spotkanie było dla obu drużyn bardzo ważne w kontekście rywalizacji o drugie miejsce w grupie i możliwość gry w barażu.
Pierwsze akcje potwierdziły, że Słoweńcy nie przyjechali do Wrocławia w swojej najwyższej formie. Już przy stanie 0:5 ich trener musiał poprosić o czas, po dwóch efektownych blokach reprezentacji Łotwy. Także w dalszej części seta przebicie się na drugą stronę siatki sprawiało im sporo problemów. Po błędzie Tine Urnauta na tablicy pojawił się wynik 4:12. Podopieczni trenera Slabe stopniowo niwelowali straty. W końcówce Łotyszy wybiła z rytmu kontuzja Aivarsa Petrusevicsa, który podkręcił kostkę. Słoweńcy wykorzystali zamieszanie po stronie rywali i doprowadzili do remisu 24:24. O ostatecznym rezultacie zadecydowała ekstremalnie długa gra na przewagi. Przy stanie 38:39 szczęście w końcu uśmiechnęło się do zawodników Raimondsa Vilde, a Romans Sauss zakończył seta.
[ad=rectangle]
Niepowodzenie nie podłamało faworytów. Drugą partię rozpoczęli od mocnego uderzenia i wyniku 8:5. Kibice w Hali Stulecia umilali sobie czas, naśladując sędziów, a Słoweńcy budowali bezpieczną przewagę. Efektowny blok Alena Pajenka zmusił trenera Łotyszy do wzięcia czasu (13:7). Tym razem o wielkich emocjach do ostatniej piłki nie mogło być mowy. Wkrótce Klemen Cebulj wyrównał stan pojedynku (25:18).
Dobrej dyspozycji reprezentantom Słowenii nie udało się podtrzymać. Na początku trzeciej odsłony do głosu ponownie doszli Łotysze, a Janis Liepins doprowadził do stanu 6:11. W drugiej części partii siatkarze znad Bałtyku kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń. Co prawda as Tine Urnauta wprowadził nieco niepokoju w ich szeregi, ale chwilę później zakończyli seta efektowną krótką (23:25).
W czwartej partii zespoły długo toczyły zaciętą walkę punkt za punkt i żaden z nich nie mógł odskoczyć na więcej niż dwa oczka. Dopiero efektowny blok Cebulja zapewnił Słoweńcom nieco większą przewagę i zmusił trenera Vilde do wzięcia czasu (19:16). Faworyci utrzymali koncentrację i chwilę później tie-break stał się faktem.
Po zamianie stron trwała wymiana ciosów. Blok Danijela Koncilji zapewnił minimalne prowadzenie reprezentacji Słowenii (5:4). Szala zwycięstwa powoli zaczęła przechylać się na stronę podopiecznych trenera Slabe. Spotkanie zakończył Urnaut, zapewniając swojej drużynie kolejne dwa punkty w eliminacjach.
Słowenia - Łotwa 3:2 (38:40, 25:18, 23:25, 25:18, 15:10)
Słowenia: Pajenk, Gasparini, Koncilja, Urnaut, Ropret, Cebulj, Kovacić (libero) oraz Pokersnik, Sket, Vincić.
Łotwa: Petrusevics, Medenis, Korzenevics, Petrovs, Egleskalns, Liepins, Ivanovs (libero) oraz Kudrjasovs, Sauss, Vanags, Svans, Caics.
W niedzielę o 15.00 Łotysze zmierzą się z Macedonią, a Słoweńcy o 18.00 będą rywalem reprezentacji Polski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!