Natalia Kurnikowska najwyraźniej lubi występować w meczach między muszyńskim i dąbrowskim MKS-em; jeszcze za czasów gry w Dębowym Mieście (lata 2010-11) obecnie dwudziestodwuletnia przyjmująca notowała doskonałe występy przeciwko zespołowi Bogdana Serwińskiego, wypełniając obowiązki rezerwowej wchodzącej na parkiet w newralgicznych momentach spotkania. Teraz, będąc niejako po drugiej stronie barykady, Kurnikowska pomogła Polskiemu Cukrowi Muszyniance Fakro Bank BPS w przełamaniu fatalnej passy w Pucharze Polski i pokonaniu Tauronu Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza w półfinale tego turnieju po pasjonującym spotkaniu pełnym dramaturgii. - To był bardzo trudny mecz. Dąbrowianki zagrały rewelacyjnie w dwóch pierwszych setach i tak naprawdę nie wiedziałyśmy, czy znajdziemy receptę na ich supergrę. Na szczęście po dziesięciominutowej przerwie coś zaskoczyło w naszej grze - powiedziała w rozmowie z naszym portalem utalentowana przyjmująca.
Co konkretnie stwierdziły muszynianki po dwóch przegranych setach? - Powiedziałyśmy sobie, że nie mamy nic do stracenia i gramy o to, by stawić się jutro na hali, dlatego nie ma powodu do stresu. Myślę, że to podziałało - zdradziła zawodniczka Polskiego Cukru Muszynianki.
Młoda przyjmująca zastępowała Karolinę Różycką w drugim, czwartym i piątym secie spotkania z zagłębiowskim MKS-em. Najważniejszym jej wejściem wydaje się fragment czwartej partii, w którym dąbrowianki prowadziły 13:10. Po udanych blokach i atakach Kurnikowskiej drużyna znad Popradu schodziła na drugą przerwę techniczną z prowadzenie 16:13, którego już nie oddała do końca ważnego seta. - Taką mam rolę w zespole, w której muszę sobie radzić na sto procent. To mi się udało i o to w tym chodzi. Mam nadzieję, że będę mogła pomóc swojemu zespołowi w kolejnych tak ważnych meczach - przyznała skromnie reprezentantka Polski.
W ekipie zdobywczyń Pucharu CEV doszło do wielu zmian, które odbiły się na postawie Muszynianki w lidze i europejskich pucharach, ale wynik osiągnięty w tegorocznej edycji Pucharu Polski pokazuje, że nie należy spisywać tego zespołu na straty. - Widać było w naszych poczynaniach dużą wolę walki i to nas cieszy najbardziej. Myślę, że jeśli jutro wygramy, a mam szczerą nadzieję na to, że tak się stanie, to dopiero wtedy będziemy mogli mówić o sukcesie. Tak chciałybyśmy zakończyć ten puchar - zakończyła z pewnością siebie zawodniczka.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!