Piątkowego meczu z PGNiG Naftą Piła łodzianki miały prawo się obawiać. Zespół, który od początku sezonu dołował w tabeli, wygrał dwa ostatnie spotkania ligowe. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdy nie fakt, że ekipa typowana do walki o utrzymanie w przeciągu kilku dni ograła najpierw wicelidera, a następnie lidera tabeli OrlenLigi! Pokonanie po tie-breaku Impela Wrocław to już olbrzymi sukces zespołu Wiesława Popika, ale rozbicia Chemika Police 3:0 nie mógł spodziewać się chyba nawet największy optymista.
- Po ostatnich wyczynach pilanek na pewno wiedziałyśmy, że czeka nas trudne spotkanie. Poprzednie wyniki Nafty zamieszały troszkę w tabeli, dlatego do grania z tym przeciwnikiem trzeba teraz podchodzić z większą uwagą. Biorąc to wszystko pod rozwagę nie nastawiałyśmy się na łatwy czy szybki mecz. Liczyłyśmy się z tym, że decydować może piąty set i tak się właśnie stało - wyjaśnia przyjmująca Beef Master Budowlani Łódź, Martyna Grajber.
Mecz z pilankami okazał się niezwykle ciężki i do samego końca trudno było przewidzieć kto będzie w tym starciu górą. O ostatecznym zwycięstwie łodzianek zadecydowały detale. - Gra obfitowała w wiele błędów z obu stron, więc jakiegoś konkretnego klucza do zwycięstwa trudno się doszukiwać. Zaważyły gdzieś właśnie te własne pomyłki. Nam w ostatecznym rozrachunku udało się popełnić ich mniej, dziewczynom z Piły zaś trochę więcej. To chyba zaważyło na wyniku - zastanawia się młoda zawodniczka.
Gra łodzianek w piątek mocno falowała. O zaskoczeniu dobrą postawą poszczególnych rywalek nie mogło być jednak mowy. - Zawsze na odprawie mamy charakterystyki danych zawodniczek. Jesteśmy przygotowane zwłaszcza na wyjściową szóstkę i mniej więcej orientujemy się które kierunki preferują poszczególne dziewczyny, jak się zachowują na zagrywce i tak dalej. Przed każdym meczem wszystkie przeciwniczki są omawiane - zdradza sympatyczna siatkarka.
W przypadku domowych meczów Budowlanych można mówić już o pewnej prawidłowości. Piątkowe spotkanie z Naftą było trzecim kolejnym ligowym meczem w Atlas Arenie zakończonym tie-breakiem. - Lubimy fundować kibicom dobre widowisko. Przychodzi ich coraz więcej, dlatego jestem pewna, że takie mecze, gdzie jest dużo emocji, najbardziej się podobają - przyznaje ze śmiechem Grajber.
18-letnia przyjmująca nie chce mówić o konkretnych celach zespołu na najbliższe miesiące. Po cichu liczy jednak na udany sezon w wykonaniu swoim i drużyny. - Zaraz zaczyna się Puchar Polski, więc trzeba będzie przede wszystkim zgromadzić dużo sił na grę w tych rozgrywkach i lidze. Celem naszym jest przede wszystkim wygranie jak największej liczby meczów. To jest chyba oczywiste i każda drużyna ma takie aspiracje. Mam nadzieję, że urwiemy punkty nie tylko zespołom za nami, ale też tym wyżej notowanym ekipom. Jeśli tak się stanie to może wtedy nasze myśli będą mogły zacząć krążyć gdzieś w okolicach pierwszej "czwórki" - dodaje nasza rozmówczyni.
[b]Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko!Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
[/b]