- Bardzo się cieszę, że po długich zmaganiach, dochodzeniu do tego, co mi dolega i po operacji w końcu wróciłam na boisko - stwierdziła siatkarka białostockiego klubu. - Okazało się, że to nie było to, co początkowo przewidywano - czyli pęknięcie kości. Miałam guza - nowotwór niezłośliwy w nodze - wyjaśniła.
Obecność Anny Łozowskiej w składzie nie uchroniła Akademiczek od kolejnej porażki w rozgrywkach. Białostoczanki przegrały z PTPS-em Piła 1:3. - Liczyłyśmy na więcej. Cieszy jednak nawet ten jeden set, w którym nawiązałyśmy równorzędną walkę. Mam nadzieję, że w następnych meczach trochę więcej powalczymy - powiedziała środkowa AZS-u. Sytuacja podopiecznych Czesława Tobolskiego w Orlen Lidze robi się już bardzo nieciekawa. Podlasianki z dorobkiem zaledwie 6 punktów okupują ostatnie miejsce w tabeli. - Szczerze mówiąc, powoli zaczynamy zdawać sobie sprawę, że czekają nas baraże - stwierdziła Łozowska.
W rywalizacji w ekstraklasie na pewno nie pomaga białostoczankom okrojony skład. Po ucieczce dwóch Trynidadek: Channon Thompson i Sinead Jack, na ostateczne rozstanie z AZS-em z powodu zaległości finansowych zdecydowała się rozgrywająca Ewa Cabajewska. - To nie było tak, że Ewa powiedziała z dnia na dzień, iż to jest koniec. Tutaj każdy po prostu traci powoli cierpliwość i rozumiem Ewę. Ona nie jest wolnym strzelcem jak my, ma rodzinę i na tym musi się skupić przede wszystkim. To jest dla niej najważniejsze - wyjaśniła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Anna Łozowska.
Siatkarki ze stolicy Podlasia zmagania na krajowym podwórku muszą łączyć z grą w Challenge Cup. Już w środę zmierzą się z zespołem Chimika Jużnyj. - Jeszcze nic nie wiemy o tej drużynie, ale nasz statystyk na pewno nas przygotuje do meczu - powiedziała środkowa. Warto sobie jednak zadać pytanie, czy europejskie puchary w wypadku AZS-u mają sens. Rozgrywki te dodatkowo obciążają skromny skład Akademiczek i oczywiście generują wydatki, co w wypadku białostockiej ekipy ma niemałe znaczenie. Czy zawodniczki w ogóle chcą wygrać rywalizację z ukraińskim rywalem? - Gdyby ktoś nam powiedział, że mamy przegrać, to oczywiście czułybyśmy się źle jako sportowcy. Ale gdybyśmy to zrobiły wiedząc, że dostaniemy przez to nasze wypłaty... Ale na razie plany są takie, że mamy walczyć i będziemy walczyć - zadeklarowała Łozowska.
Na początku roku AZS zapowiadał, że może się wycofać z ligi, jeżeli nie znajdzie pieniędzy na funkcjonowanie. Ostatecznie do tego nie doszło, gdyż sponsorzy zadeklarowali, iż wesprą klub kwotą 300 tys. zł. Decyzja ta miała również wpłynąć na sytuację ekonomiczną najbardziej zainteresowanych, czyli zawodniczek. Ale czy tak się stało? - Można powiedzieć, że nasza sytuacja się poprawiła, ale nie wiem czy w znaczącym stopniu - stwierdziła młoda siatkarka. - Starcza nam na przeżycie - krótko opisała obecne położenie Akademiczek Anna Łozowska.