Łatwo i szybko na Podpromiu, udany debiut Kowala - relacja ze spotkania Asseco Resovia Rzeszów - Indykpol AZS Olsztyn

Nie było niespodzianki w inauguracji sezonu na Podpromiu. Asseco Resovia Rzeszów pokonała 3:0 Indykpol AZS Olsztyn, a Andrzej Kowal, w przeciwieństwie do Tomaso Totolo, mógł się cieszyć z udanego ligowego debiutu. Miejscowi, jak na tak gruntownie przebudowany zespół, w pierwszym meczu sezonu spisali się nad wyraz dobrze. Resovia, dzięki temu, że nie straciła ani seta, przynajmniej do poniedziałku będzie liderem PlusLigi.

Dużą nerwowością i niedokładnością cechowały się pierwsze akcje niedzielnego spotkania. Obie drużyny na Podpromiu zaprezentowały prawdziwy festiwal zepsutych zagrywek (w sumie, w całej partii, oba zespoły oddały rywalom 14 punktów po zepsutych zagrywkach), ale więcej błędów popełnili olsztynianie i w efekcie schodząc na pierwszą przerwę techniczną przegrywali 6:8.

Inauguracyjny set rozkręcił się dopiero po dziesiątym punkcie. Świetnie zagrywali zarówno Gyorgy Grozer jak i Olieg Achrem i miejscowi momentalnie odskoczyli na 14:9. W pewnym momencie prowadzili już nawet 18:12 i chociaż Akademicy podjęli walkę i na moment zniwelowali dystans do rywala do czterech oczek, to było wszystko na co było ich stać w tym secie. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 25:17

Przyjezdni zebrali się w sobie na seta drugiego i na początku podjęli wyrównaną walkę z rywalem. W pewnym momencie, po asie serwisowym Metodija Ananiewa prowadzili nawet 5:4, ale później powtórzył się niekorzystny dla nich scenariusz. Schodząc na pierwszą przerwę techniczną, podobnie jak w pierwszym secie, znowu przegrywali dwoma oczkami. Później przewaga miejscowych wzrosła do czterech punktów (10:6), co pozwoliło im spokojnie kontrolować tą odsłonę spotkania.

Kiedy jak z armaty huknął Grozer, który posłał na drugą stronę zagrywkę z prędkością 123 km/h, Resovia schodząc na drugą przerwę techniczną przeważała już pięcioma oczkami. W tej partii już nic złego miejscowym nie mogło się przytrafić. Chociaż Tomaso Totolo na czasach na żądanie jak mógł mobilizował swój zespół i próbował rotować składem, górą byli znowu rzeszowianie.

W trzecim secie, a jakże, mieliśmy powtórkę z rozgrywki. Olsztynianie wydawali się niezwykle zmobilizowani i zaczęli bardzo dobrze. Przy świetnej zagrywce Ananiewa wyszli nawet na prowadzenie 5:3, ale schodząc na drugą przerwę techniczną, jak zawsze przegrywali. Później z minuty na minutę zwiększała się przewaga rzeszowian, która do drugiej przerwy technicznej urosła już do pięciu oczek.

Kiedy Resovia prowadziła już 19:13, wiatr w żagle złapali Akademicy, którzy zbliżyli się do rywala na trzy oczka (21:18) i w końcówce nieoczekiwanie zrobiło się ciekawie. Kiedy Wojciech Winnik zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki, olsztynianie przegrywali już tylko 20:22 i o pierwszy czas w tym meczu musiał poprosić Andrzej Kowal. Poskutkowało, bo Resovia wygrała set 25:22 i cały mecz 3:0.

Asseco Resovia Rzeszów - Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:17, 25:21, 25:22)

Resovia: Lotman, Nowakowski, Tichacek, Achrem, Grozer, Kosok, Ingaczak (libero) oraz Perłowski, Mika

AZS Olsztyn: Hernan, Gunia, Ferens, Ananiew, Hain, Winnik, Mierzejewski (libero) oraz Gaca, Siezieniewski

MVP: Gyorgy Grozer

Źródło artykułu: