Maciej Szeniawski: Panie Michale, w końcu udało się panu poznać smak wakacji. Letnia przerwa od reprezentacji wyjdzie panu chyba na plus?
Michał Winiarski: Myślę, że na pewno. Odpocząłem zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Mam więc nadzieję, że ten sezon będzie dla mnie bardzo dobry.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: Polska jedzie na Puchar Świata, trener Anastasi ogłasza kadrę, wysyła panu powołanie. Co wówczas robi Michał Winiarski?
- Przyjeżdża na zgrupowanie. Nie będę się już powtarzał po raz dziesiąty na temat tego czy jestem gotowy, czy nie. Jeśli trener zdecyduje się wysłać mi powołanie, na pewno je przyjmę. Jestem już zdrowy i w pełni przygotowany do tego, by reprezentować kadrę Polski.
Przejdźmy do tematu klubowej siatkówki. W okresie przygotowawczym prezentowaliście się z dobrej strony. Na turnieju w Oleśnicy nie było na was mocnych, później pokonaliście w sparingu AZS Olsztyn. Skra chce miażdżyć rywali od samego początku sezonu?
- Skra zawsze dążyła do tego, by wygrywać każde spotkanie i tak będzie również teraz.
W waszym pierwszym meczu ligowym pokonaliście drużynę Trefla. Jak pan ocenia postawę gdańszczan?
- Trefl w dwóch setach zagrał siatkówkę na naprawdę wysokim poziomie. Postawił nam twardy opór. Wiedzieliśmy, że ten mecz będzie niezwykle ciężki, dlatego bardzo cieszymy się ze zdobycia trzech punktów.
Co pan powie na temat nowych kolegów z Serbii – Konstantina Cupkovića i Aleksandara Atanasijevića?
- Są bardzo weseli i śmieszni. Atmosfera w zespole zawsze była u nas dobra, a ich przyjście sprawia, iż w tym aspekcie będzie jeszcze lepiej. Skra siedem lat z rzędu wygrywa między innymi dzięki temu, że w drużynie panuje świetny klimat.
Podczas gdy inne polskie kluby gruntownie przebudowywały swoje kadry, w Skrze doszło tylko do kilku kosmetycznych zmian. Dobre zgranie chyba ponownie będzie waszym głównym atutem?
- Dokonywane przez nasz zespół zmiany są zawsze przemyślane. Z kolegami w większości znamy się już bardzo długo. To pomaga nam osiągać dobre rezultaty. Nie jest jednak powiedziane, że w tym sezonie wystarczy nam to do szczęścia. Będziemy grali jak najlepiej potrafimy, lecz wynik jest sprawą otwartą. Ten sezon zapowiada się niesłychanie ciężko. Obronienie tytułu mistrzów Polski będzie naprawdę dużym osiągnięciem.
Proszę więc powiedzieć, który zespół będzie pana zdaniem najgroźniejszy w walce o tryumf na krajowym podwórku? Rywale już ostrzą sobie na was zęby i coraz odważniej wypowiadają się o zamiarze zdetronizowania Skry.
- Myślę, że teraz wszędzie będzie się grało ciężko. Na każdym terenie będziemy musieli wydrzeć zwycięstwo. Faworytów jest dużo, my oczywiście jesteśmy jednym z nich. Warto jednak zauważyć, że budżety klubów z Kędzierzyna, Rzeszowa czy Jastrzębia są już praktycznie na tym samym poziomie, co nasz. Wydaje mi się, że przez to także na tych ekipach ciąży duża presja. Każda z wymienionych przeze mnie drużyn powalczy o tytuł mistrzowski.
Czyli w PlusLidze nie ma słabeuszy?
- Nie ma. PlusLiga zrobiła naprawdę duży krok do przodu. Coraz prężniej stajemy się jedną z wiodących lig. Wydaje mi się, że jest to świetna sprawa. Im więcej ciężkich spotkań, tym bardziej podnosimy poziom naszych umiejętności.
A co z Ligą Mistrzów? Gdyby miał pan wybierać między 8 z rzędu tryumfem na krajowym podwórku a sukcesem w europejskich pucharach, na czym by panu bardziej zależało?
- Nie będę wybierał. Powiem tak: będziemy chcieli wygrać każdy mecz, każde następne zawody. W ten sposób o tym myślimy.