Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Ulepiona z twardej gliny - wielki comeback Małgorzaty Glinki (wideo)

To był jej rok i jej czas. Po dwuletnim urlopie macierzyńskim powróciła do siatkówki. Nie był to zwykły comeback. Małgorzata Glinka wróciła w wielkim stylu, dając popis swojej gry. Ponownie pojawiła się w siatkarskim światku, udowadniając, że jak się czegoś bardzo mocno pragnie, to można tego dokonać. Profesjonalistka w każdym calu, najlepsza polska siatkarka ostatniej dekady, a także urocza kobieta, kochająca żona i opiekuńcza matka.

W tym artykule dowiesz się o:

Kobieta zmienną jest

- Nie mówię żegnaj, lecz do widzenia - powiedziała po przegranym spotkaniu z Amerykankami 2:3 na pożegnanie z olimpijskim turniejem. To był ostatni mecz tej zawodniczki w reprezentacji Polski, chociaż - jak przyznała - nigdy nie mów nigdy. Tak wypowiadała się w 2008 roku, po nieudanych dla biało-czerwonych Igrzyskach Olimpijskich. Małgorzata Glinka postanowiła czas poświęcić rodzinie. W ubiegłym roku urodziła córeczkę Michelle. W czerwcu 2010 roku zdecydowała się na powrót do siatkówki. Po dwuletniej przerwie wróciła do gry. "Maggie" w sezonie 2010/2011 podpisała kontrakt z tureckim Vakifbank Stambuł.

Mimo podpisania kontraktu i powrotu do siatkówki, zawodniczka niechętnie mówiła o powrocie do kadry. Najpierw zaczęło się od wspólnych treningów z kadrą w Szczyrku, gdzie siatkarka miała przygotowywać się do sezonu klubowego. Jednak im bliżej było mistrzostw Świata, tym bardziej w wypowiedziach Glinki można było wyczuć ponowną chęć włożenia koszulki z orzełkiem na piersi. A jednak, dała się namówić! Najlepsza siatkarka 2003 roku zdecydowała się wrócić do kadry. Od początku nie było jednak łatwo. Maggie miała za sobą dwuletnią przerwę macierzyńską i wchodziła w szeregi nieźle funkcjonującego w poprzednim sezonie zespołu, który miał już na swoim koncie brązowy medal mistrzostw Europy. Mimo to, chciała spróbować i powalczyć o miejsce w składzie. Choć odbyła z kadrą zaledwie kilka treningów, a formę szlifowała na japoński mundial, to po drodze zgarnęła jeszcze tytuł najbardziej wartościowej zawodniczki II Memoriału Agaty Mróz-Olszewskiej. Po raz kolejny pokazała, jak wielką jest profesjonalistką, jak wielką jest zawodniczką, i jak wiele znaczy dla niej gra w reprezentacji.

Małgorzata Glinka - wielka postać polskiej siatkówki

Glinka - nieoceniona liderka

Trener Jerzy Matlak nie miał żadnych wątpliwości, Małgorzata Glinka musi być składzie na mistrzostwa Świata. - Wydaje mi się, że mogę pomóc dziewczynom na mistrzostwach świata i to mnie zmobilizowało do większej pracy. Od razu wejść na głęboką wodę - to najlepszy sposób - tłumaczyła siatkarka. Nie ma w tym co piszę ani krzty przesady, Małgorzata Glinka w Japonii była najlepszą polską zawodniczką. Udowadniając jak wielką, wybitną i pracowitą jest siatkarką. To i tak zbyt mało by wyrazić podziw i uznanie dla tej siatkarki. Ona jest ulepiona z twardej gliny. Nie wielu jest takich ludzi nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Nigdy się nie podaję, walczy o każdą piłkę, a przegrane akcje tylko ją mobilizują do wytężonej i ciężkiej pracy.

Tajfun Maggie rozgonił rywali

Wielu zastanawia się jak potoczyłyby się losy Polek na turnieju, gdyby w czwartym secie w meczu z Japonkami przy prowadzeniu 22:19 na boisku pojawiła się Glinka. Najlepsza siatkarka ostatniej dekady zarzekała się, że nie będzie ciągnąć tego wózka sama i zdobywać po 20-30 punktów. To też się nie udało, o czym świadczy mecz z Koreą Południową, w której warszawianka dała pokaz swoich wielkich umiejętności. "Maggie" zdobyła aż 28 punktów, miała 57-procentową skuteczność ataku. Liderką była jednak jeszcze w innych spotkaniach. Powrót Glinki i jej bardzo dobra gra na mundialu uratowała posadę trenerowi Matlakowi, gdyż bez tej siatkarki walka o 9. miejsce byłaby niemożliwa. Podczas tych mistrzostw można było się przekonać, ile ta siatkarka znaczy dla zespołu. Jest gwiazdą tej drużyny. Glinka udowodniła, że potrafi przygotować się do wielkiej imprezy nawet nie trenując z kadrą przez cały sezon.

Zagra czy nie zagra? - oto jest pytanie

Po japońskim mundialu, ponownie pojawiło się pytanie, czy Małgorzata Glinka zagra w reprezentacji. Teraz nikt nie wyobraża sobie gry reprezentacji Polski bez Małgorzaty Glinki. Ponownie stała się nieodłącznym ogniwem polskiej drużyny narodowej. Maggie na razie nie myśli o przyszłorocznych występach w kadrze. Nie wyklucza jednak powrotu na Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Gdyż po pekińskim turnieju pozostał spory niedosyt, a Glinka jest zbyt ambitną siatkarką by przejść obok tego obojętnie. Na Londyn marsz!

Jak za dawnych lat

Swoją monumentalność Glinka pokazuje także w klubie. Niemal w każdym meczu nasza siatkarka jest liderką ekipy ze Stambułu. Przykładem niech będzie mecz Zariecze Odincowo kontra Vakifbank Stambuł w Lidze Mistrzyń. Polska atakująca zdobyła 33 punkty, uzyskując 56 procent skuteczności w ataku. Jak bumerang wraca od razu mecz Polska (Glinka) - Niemcy z 2003 roku.

Źródło artykułu: