Polski zespół był pewien awansu już na kilka godzin przed rozpoczęciem tego spotkania. Zdecydowały o tym wygrane Włoszek i Amerykanek z zespołami, które w klasyfikacji teoretycznie mogły zagrozić jeszcze naszym siatkarkom. Trener Matlak zapewne przed meczem miał świadomość wywalczonego awansu, jednak nie zdecydował się na zlekceważenie rywalek i wpuszczenie rezerwowych od początku spotkania. Wydawać się mogło, że starcie z tak słabym przeciwnikiem jakim jest Tajwan będzie okazją do tego, aby dać odpocząć kilku czołowym zawodniczkom, które w ostatnim czasie narzekały na przemęczenie i drobne urazy, jednak polski szkoleniowiec był innego zdania i na trybunach nie zasiadła żadna z polskich gwiazd, a Katarzyna Zaroslińska, która w pierwszym starciu z Azjatkami zdobyła jeden punkt wchodząc z rezerwy.
Spotkanie rozpoczęło się od kilku punktowego prowadzenia Polek. Reprezentantki Tajwanu miały spore problemy z powstrzymaniem ataków Anny Barańskiej, oraz przyjęciem zagrywki naszych zawodniczek. Podopieczne Jerzego Matlaka natomiast znakomicie grały w obronie czym dodatkowo deprymowały swoje rywalki. Z uderzenia nasz zespół próbował wybijać szkoleniowiec gości Norimasa Sakakuchi biorąc przerwę na żądanie już przy stanie 6:2, jednak ten manewr nie przyniósł spodziewanego efektu. Na pierwszą przerwę techniczną obie ekipy udały się przy wyniku 8:3 dla brązowych medalistek ostatnich Mistrzostw Europy. Po powrocie do gry w ekipie gospodyń przebudziła się Wang Ting Chen, dzięki czemu Tajwanki zdołały zniwelować straty do dwóch punktów (10:8). Chwilę później gospodynie dwukrotnie zaatakowały w aut i Polki ponownie odskoczyły na bezpieczny dystans, a po bloku duetu Gajgał-Barańska na Wang Tin Chen zeszły na drugą przerwę techniczną prowadząc 16:10. Po powrocie na parkiet w polskim zespole pojawiły się Joanna Kaczor, oraz Katarzyna Skorupa. Nowe ustawienie na chwilę wytrąciło z rytmu nasz zespół. Kilka błędów własnych w wykonaniu biało-czerwonych sprawiło, ze Tajwan po raz kolejny zbliżył się na trzy oczka (19:16). Czas wzięty przez polskiego szkoleniowca i dokonane zmiany powrotne (Skowrońska, Sadurek za Kaczor, Skorupę) szybko przywróciły koncentrację w naszym zespole co pozwoliło utrzymać dystans do końca seta.
Druga odsłona rozpoczęła się dość niespodziewanie, bowiem pierwsze dwa punkty zdobyły gospodynie. Nasze zawodniczki szybko jednak odpowiedziały najpierw udaną kiwką Bednarek-Kaszy. Chwile później trzykrotnie asem serwisowym popisała się Karolina Kosek i na tablicy pojawił się rezultat 4:2. Od tego momentu wszystko wróciło do normy. Kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi przejęły Polki. Zespół Tajwanu natomiast miał ogromne problemy z odbiorem zagrywki i rozegraniem akcji. Widząc bezradność swoich podopiecznych podobnie jak w pierwszej partii szkoleniowiec Tajwanu Norimasa Sakakuchi próbował wybijać nasze zawodniczki z rytmu biorąc czas przy wyniku. Tym razem jednak to posunięcie się okazało skuteczne, bowiem po powrocie do gry Bednarek-Kasza zepsuła zagrywkę, Barańska zaatakowała w taśmę, asem serwisowym popisała się Ko Jo Wou i było 7:7. Na przerwę jednak nasz zespół udał się prowadząc 8:7 po ataku Skowrońskiej. Po powrocie do gry nadal nasz zespół posiadał minimalną przewagę, jednak kilka błędów własnych w wykonaniu Polek sprawiło, że niewielki dystans utrzymał się do połowy seta. Od stanu 12:11 siatkarki Jerzego Matlaka ponownie zaczęły grać tak, jak nas do tego przyzwyczaiły i na efekty nie trzeba było długo czekać. Kilka kolejnych punktów zdobytych przez Polskę i na przerwę techniczna obie ekipy zeszły przy wyniku 16:12. Po powrocie na parkiet w polu zagrywki pojawiła się Kosek, jednak tylko na chwilę, bowiem po asie serwisowym naszej zawodniczki po raz kolejny nastąpiła przerwa w grze na życzenie szkoleniowca Tajwanu. Kolejne kilkadziesiąt sekund odpoczynku nie zdołało wybić z rytmu faworytek tego meczu, które po powrocie na parkiet spokojnie kontrolowały wynik. Trener Matlak natomiast wobec korzystnego rezultatu wprowadził na boisko Berenikę Okuniewską, oraz Klaudię Klaczorowską tym samym potwierdzając, że w spotkaniu z takim rywalem jak Tajwan będzie chciał dać pograć wszystkim siatkarkom.
W trzecim secie szkoleniowiec trzeciej drużyny Europy zdecydował się wpuścić na plac gry rezerwowe. Na parkiecie pojawiły się Kaczor, Kaczorowska, oraz Skorupa. Mimo to nasz zespół nadal dominował od początku seta. Wrażenia na Polkach nie robiły nawet momentami atomowe serwisy gospodyń, po których często piłkę trzeba było dogrywać z siódmego, a nawet ósmego metra. Biało-czerwone nawet w takich sytuacjach spisywały się bezbłędnie czym dodatkowo deprymowały swoje przeciwniczki. Szczególnie było to widoczne kiedy po udanym ataku Kaczorowskiej na 8:3 Yin Feng Tsai tylko bezradnie rozłożyła ręce. Nasze zawodniczki natomiast grały rozluźnione i uśmiechnięte. Zauważył to także trener Matlak, który przy stanie 11:4 dokonał kolejnych zmian. Po raz pierwszy w tej edycji cyklu trener zdecydował się także zdjąć z boiska Annie Barańską, co tylko dodatkowo obrazuje przewagę polskiej drużyny nad rywalkami. Chwilę później na boisko weszła również Berenika Okuniewska. To jednak nie zmniejszyło dominacji Polek. Zespół Tajwanu walczył bardziej ze sobą niż z naszymi siatkarkami. Biało-czerwone z kolei konsekwentnie punktowały swoje przeciwniczki po raz kolejny udowadniając jak wielka przepaść dzieli oba zespoły.
Polska - Tajwan 3:0 (25:19, 25:18, 25:9)
Polska: Gajgał, Sadurek, Skowrońska, Staniucha-Szczurek, Barańska, Bednarek-Kasza, Skowrońska-Dolata, oraz Zenik (libero), Kosek, Kaczor, Skorupa, Kaczorowska, Okuniewska
Tajwan: Yen Min Teng, Yin Feng Tsai, Wan Ting Chen, Ko Jou Wu, Pei Ling Yen, I Tzu Wen, oraz Meng Hua Yang (libero), Shu Fen Wu, Yi Ting Hsieh, Wan Ju Liao
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)