Resovia wraca do gry - relacja z meczu Domex Tytan AZS Częstochowa - Resovia Rzeszów

Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów zrehabilitowali się za ubiegłotygodniową porażkę z ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i pewnie pokonali Domex Tytan AZS Częstochowa 3:1. Rzeszowianie potrafili utrzymać nerwy na wodzy w najważniejszych momentach, a kluczowym elementem okazała się zagrywka, którą kompletnie rozstrzelali częstochowski zespół. MVP spotkania został wybrany Mikko Oivanen. Występ Fina w obliczu kontuzji kostki niemal do końca stał pod dużym znakiem zapytania, jednak swoją grą atakujący ze Skandynawii pokazał, że po urazie nie ma najwyraźniej żadnego śladu.

Początek spotkania nie wskazywał jednak na to, że rzeszowianie zgarną całą pulę. Pierwszy set długo miał bowiem niezwykle wyrównany przebieg. W obu ekipach pierwszoplanowe role odgrywali atakujący Bartosz Janeczek oraz Mikko Oivanen, który przez cały tydzień zmagał się z kontuzją kostki. Z czasem walczyli także masażyści rzeszowskiej ekipy, jednak starania przyniosły znakomite efekty, bowiem Fin zagrał wyśmienicie i poprowadził ekipę trenera Ljubomira Travicy do arcyważnej wygranej, dzięki której Resovia przesunęła się na czwarte miejsce w tabeli i zmazała plamę po ostatniej porażce na własnym parkiecie z zespołem z Kędzierzyna. - To dla nas bardzo ważna wygrana i ważne punkty, szczególnie po ostatnim nie najlepszym meczu z Kędzierzynem. Cieszymy się z tej wygranej - mówił po spotkaniu reżyser gry Resovii, Rafael Redwitz.

Wynik nie do końca odzwierciedla jednak obraz gry. Częstochowianie, co prawda zaprezentowali się zdecydowanie gorzej, niż w ostatnich spotkaniach, jednak nie odstawali od rzeszowskiej ekipy i nawiązali wyrównaną walkę. W pierwszej partii o sukcesie przyjezdnych zadecydowała dopiero końcówka. Na taki stan rzeczy skazali się jednak sami rzeszowianie, którzy prowadzili już 24:22 i roztrwonili przewagę. Najpierw punkt atakiem ze środka zdobył Piotr Nowakowski, a po chwili bezpośrednio w antenkę zaatakował Oivanen i wydawało się, że podopieczni Grzegorza Wagnera pójdą za ciosem i wykorzystają niefrasobliwość ekipy ze stolicy Podkarpacia. Było to jednak wszystko na co w tym secie było stać gospodarzy. W polu zagrywki wszystko na jedną kartę postawił Krzysztof Wierzbowski, jednak jego piekielnie mocny serwis wylądował na aucie, a w następnej akcji gospodarzy pogrążył udanym atakiem Marcin Wika.

W kolejnym secie dominacja rzeszowian nie podlegała już żadnej dyskusji, a już wtedy dała o sobie znać zagrywka, którą goście kompletnie rozstrzelali "Akademików". W drugim secie kibicom znów przypomniał się Marcin Wika, którego zagrywki siały spustoszenie w szeregach gospodarzy. Rzeszowski przyjmujący pojawił się w polu serwisowym przy stanie 12:10 dla gospodarzy i zszedł z niej dopiero przy wyniku 15:13 z tym, że dla swojej drużyny. Serwisy Wiki okazały się zalążkiem wygranej Resovii, która wypracowaną przewagę dowiozła do końca seta.

Gospodarze przebudzili się w trzeciej partii, a sygnał do walki dał Toni Kankaanpaa. Nowy nabytek częstochowskiej ekipy zajął na placu gry miejsce zupełnie bezbarwnego Krzysztofa Wierzbowskiego i wniósł wiele ożywienia do gry swojego zespołu. 26-latek znakomicie radził sobie w przyjęciu i kilkukrotnie z dobrej strony pokazał się także w ataku, czym poderwał do walki kolegów. Postawa Fina wskrzesiła nowego ducha w zespole z Częstochowy. Do dyspozycji Fina szybko dostroili się niewidoczny momentami Bartosz Janeczek oraz środkowi, Łukasz Wiśniewski i Piotr Nowakowski, z których usług w przekroju całego pojedynku dość rzadko korzystał Fabian Drzyzga. Podobnie, jak w pierwszej partii również i trzecia odsłona rozstrzygnęła się dopiero w końcówce. Tym razem role się jednak odwróciły i szalę zwycięstwa ku uciesze licznie zgromadzonych fanów, którzy po brzegi wypełnili Hale Polonia na swoją korzyść przechylili "biało-zieloni". Kropkę nad "i" postawił nie kto inny tylko Kankaanpaa, który dwukrotnie nie pomylił się w ataku i tym samym częstochowianie zmniejszyli straty i losy pojedynku pozostawały w dalszym ciągu sprawą otwartą.

Nadzieje częstochowskich fanów okazały się jednak płonne. Podopieczni Ljubora Travicy na więcej nie pozwolili gospodarzom i w czwartej partii obnażyli wszystkie braki ekipy Grzegorza Wagnera. Częstochowianie byli zupełnie bezradni i chwilami sprawiali wrażenie zagubionych, niczym dziecko we mgle. To okazało się jedynie wodą na młyn dla gości, którzy z dziecinną łatwością zdobywali kolejne punkty. Na ataki Aleha Akhrema, Grzegorza Kosoka, czy Wojciecha Grzyba, który popisał się kilkoma asami serwisowymi próbowali odpowiadać Kankaanpaa oraz Janeczek, ale ich starania były skazane na niepowodzenie. Resovia nie spuściła do końca z tonu i w rezultacie zwyciężyła 25:17 i w całym meczu 3:1.

Domex Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (24:26, 18:25, 28:26, 17:25)

Składy:

AZS Częstochowa: Bartosz Janeczek, Fabian Drzyzga, Krzysztof Wierzbowski, Łukasz Wiśniewski, Piotr Łuka, Piotr Nowakowski, Paweł Zatorski (libero) oraz Paweł Mikołajczak, Toni Kankaanpää, Marek Kardos.

Resovia: Wojciech Grzyb, Mikko Oivanen, Marcin Wika, Aleh Akhrem, Rafael Redwitz, Grzegorz Kosok, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Mateusz Mika, Paweł Papke, Krzysztof Gierczyński, Ivan Ilić .

Sędziowie: Maciej Twardowski i Janusz Soból

MVP: Mikko Oivanen

Komentarze (0)