Podczas spotkania Cucine Lube Civitanova - Rana Werona doszło do incydentu z udziałem trenera gości. Radostin Stojczew po zakończeniu meczu miał zaatakować kibica drużyny przeciwnej, o czym zrobiło się głośno w mediach.
Według relacji włoskich mediów, do zdarzenia doszło, gdy drużyny opuszczały parkiet po oficjalnym zakończeniu meczu. Stojczew miał rzekomo chwycić kibica za szyję, co potwierdzają liczni świadkowie. Interwencja ochrony zakończyła incydent, ale sprawa nie ucichła.
Otóż klub z Werony wydał oświadczenie, w którym odciął się od zachowania swojego trenera, przepraszając za zaistniałą sytuację. Co więcej, odwołano konferencję prasową przed kolejnym meczem, co tylko podsyciło spekulacje na temat przyszłości Stojczewa w klubie.
ZOBACZ WIDEO: Fantastyczna możliwość, słabsze wyniki. „Zrobiłam wszystko”
Incydent nie tylko wpłynął na wizerunek drużyny, ale także wywołał niezadowolenie głównego sponsora. Wyrażono bowiem zaniepokojenie, co może mieć dalsze konsekwencje dla bułgarskiego trenera.
Z jego ojczyzny napływają informacje o niepewnej przyszłości byłego siatkarza, a obecnie szkoleniowca na aktualnym stanowisku. Wszystko powinno jednak rozwiązać się w najbliższym czasie.
Warto podkreślić, że Stojczew przyznał się do popełnionego czynu, nazywając go błędem. - Jestem głęboko zasmucony tym, co się stało. Zareagowałem niewłaściwie na powtarzające się w trakcie meczu prowokacje, zawstydzając klub, dla którego pracuję. Przepraszam kibiców Lube, naszych fanów i działaczy - przekazał Bułgar, cytowany przez portal sportal.bg.
Cała sytuacja rzuca cień na dotychczasowe osiągnięcia Stojczewa. Ten jest bowiem uznawany za jednego z najbardziej utytułowanych trenerów w międzynarodowej siatkówce, a tymczasem wkrótce może stracić pracę.