Paulina Maj-Erwardt ostrzega przed ćwierćfinałem siatkarek. "To zawsze musi być"

Materiały prasowe / VolleyballWorld / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
Materiały prasowe / VolleyballWorld / Na zdjęciu: reprezentacja Polski

- Serce bardzo by chciało awansu do półfinału, ale patrząc realnie możemy mieć duże problemy - zauważa w rozmowie z nami Paulina Maj-Erwardt, była reprezentantka Polski w siatkówce przed meczem naszej kadry z USA w ćwierćfinale igrzysk w Paryżu.

Biało-Czerwone w fazie grupowej Japonki 3:1, następnie Kenijki 3:0, a na jej zakończenie przegrały z Brazylijkami 0:3. To ostatnie spotkanie pokazało, że bez mocy w ataku mogą się pojawić kłopoty w turnieju olimpijskim.

- Na tym poziomie już tak jest. Musimy uruchamiać też środki, żeby były pewnym zagrożeniem. Chodzi o to, by Asia (Wołosz) lub Kasia (Wenerska) na rozegraniu miały komfort gry, a potem ustawiania sobie zagrań. Jeśli cały czas mamy podwójny blok na skrzydle, już pojawia się większy problem, bo zespoły na tym poziomie dysponują znakomitym ustawieniem w systemie blok-obrona i lepiej grają na kontrach - analizuje Paulina Maj-Erwardt.

Brązową medalistkę Mistrzostw Europy z 2009 roku oraz pięciokrotną mistrzynię Polski zapytaliśmy też o to, co najbardziej niepokoi ją w grze Biało-Czerwonych w Paryżu.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Były reprezentant Polski zadowolony z gry siatkarek. "Pokazują, że nie pękają"

- W każdym meczu mamy problem z grą na wysokiej piłce po przyjęciu negatywnym. To nasz duży mankament, z którym nie możemy sobie poradzić. Czasem są tu liczby bardzo dobre, a czasem bardzo złe, ale i tak ciągle kulejemy w tym elemencie. Jeśli przeciwnik odrzuci nas od siatki, mamy bardzo utrudnione zadanie. Jest oczywiście Natalia Mędrzyk, która dobrze się czuje przy takich piłkach, ale to nie są jakieś mocne ataki. A gdy Magda Stysiak nie dorzuci swojego kończącego ataku, robi się problem. Przynajmniej dwa skrzydła plus jeden środek zawsze musi być - mówi nam była znakomita libero.

A skoro rozmawiamy z libero, to o libero aktualnie grające w polskiej kadrze zapytaliśmy. W Paryżu w podstawowej szóstce wychodzi Aleksandra Szczygłowska, a Maria Stenzel, która musiała przejść operację wycięcia wyrostka robaczkowego, wchodzi do pomocy w przyjęciu.

- Myślę, że Ola wzbudziła zaufanie trenera swoją postawą oraz elementami pozasiatkarskimi, które dodała do zespołu. Ze swojej pracy wywiązuje się dobrze i gra bardzo poprawnie. Marysia przez swoją niedyspozycję nie mogła zagrać żadnego meczu o stawkę, więc dziwne by było, gdyby wstawił ją od razu do gry. Trener Stefano Lavarini zachował się bardzo dobrze, a Marysia może się cieszyć, że w ogóle pojechała, pomimo operacji. W tym momencie jest w charakterze pomocy. A co będzie w późniejszych latach? Zobaczymy. Ma na pewno konkurentkę. Będą się musiały bić o miejsce - uważa siatkarka, która w minionym sezonie zakończyła karierę sportową, a obecnie pełni rolę dyrektora zarządzającego w ŁKS-ie Commercecon Łódź.

Ćwierćfinałowym przeciwnikiem reprezentacji Polski będzie drużyna Stanów Zjednoczonych. W przestrzeni publicznej słychać już głosy, że ona "nam leży", bo potrafiliśmy z nią już wygrać w Lidze Narodów czy na mistrzostwach świata. Jednak trzeba pamiętać, że Amerykanki w "trybie olimpijskim" to inna, mocniejsza ekipa.

- Wydaje mi się, że one te pozostałe turnieje grają, bo grają, ale to jest tylko droga. Celem jest zawsze sezon olimpijski. Lepsze i gorsze występy w innych turniejach po nich spływają. Amerykanie zawsze są nastawieni na igrzyska. One grają bardzo dobrze. Tak jak nam "leżą", to na pewno będzie to bardzo trudny mecz. Wiadomo, że serce by chciało, żebyśmy wygrały, to patrząc realnie, możemy mieć duże problemy, ale jestem pewna, że się nie położymy przed nimi - zapowiada Paulina Maj-Erwardt.

Inna sprawa, że Polki, które na imprezie czterolecia znalazły się po raz pierwszy od 16 lat, są wolne od wielkiej presji, choćby medalowej. Mimo tego, są bardzo ambitnym zespołem, który może spłatać figla faworytkom.

- Nie musiała, ale wiem, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. To, że dziewczyny pokazują dobrą grę i to, że wygrywają, wzbudza w nich chęć pokazania wszystkim, że się da, że potrafią wygrywać i być na tym piedestale. Poza tym, pojawia się otoczka wokół nich. Kibice zaczynają wierzyć, a nawet oczekiwać. Choć z drugiej strony tak naprawdę nic nie muszą - kończy nasz ekspert.

Ćwierćfinał Igrzysk Olimpijskich pomiędzy drużynami USA i Polski odbędzie się we wtorek, 6 sierpnia o godzinie 17:00. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj też: Były selekcjoner nie ma wątpliwości ws. liderki. "Może pójść jego drogą"

Komentarze (4)
avatar
fajans
6.08.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
nie to lotnisko :słabe przyjęcie ,co za tym niedokładne nagranie i niekończące ataki,bezradność przepychanek przy siatce- tak się nie gra w takich meczach-do przedszkola ! a mało ataków środek Czytaj całość
avatar
j.kul
6.08.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Małe szanse na wygraną .,nasze są sztywne na boisku słabo się asekurują i siłowa są słabe Amerykanki grają o dwie klasy lepiej 
avatar
MX71
6.08.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ogladam mecze i musze powiedziec ze smutkiem oczywiscie. Dziewczynt jak i chlopaki nie maja szans z USA. Tak graja wesola pilke. Bawia sie i sie usmiechaja. Co buduje. 
avatar
Ksawery Darnowski
6.08.2024
Zgłoś do moderacji
6
1
Odpowiedz
Niestety, nasze dziewczyny nie trafiły z formą. To co one teraz prezentują to oczy bolą patrzeć - mnóstwo błędów, nieskończone ataki (głównie Stysiak), nieporadność w kontratakach. Słaba niesta Czytaj całość