Nietypowa pasja rozgrywającego reprezentacji. Nigdy nie robi tego po meczach

Getty Images / Na zdjęciu: Marcin Janusz
Getty Images / Na zdjęciu: Marcin Janusz

Część fanów uznaje go za najsłabsze ogniwo naszej reprezentacji, a on spokojnie reaguje na kolejne komentarze. - Od kiedy jestem w reprezentacji muszę udowadniać, że zasługuję na to - przyznaje rozgrywający Marcin Janusz.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Nie denerwuje pana to, że mimo iż od kilku sezonów jest pan podstawowym rozgrywającym reprezentacji, wciąż pojawiają się głosy, że w kadrze powinien grać Fabian Drzyzga? Wielu porównuje pana z Pawłem Zagumnym i to też zapewne nie pomaga.  

Marcin Janusz siatkarz reprezentacji Polski: Jestem przyzwyczajony do tego, że od kiedy jestem w reprezentacji musze udowodnić, że zasługuję na to. Wiem, że mnóstwo ludzi interesuje się w naszym kraju siatkówką i szanuję to, że każdy może mieć inne zdanie na temat obsady pozycji rozgrywającego. Być może faktycznie część fanów uważa, że Fabian Drzyzga byłby lepszy.

Nie wierzę jednak, że nie przeszkadzają panu takie komentarze. 

Szczerze mówiąc wolę taką sytuację niż to, by nikt nie interesował się naszą drużyną i nie dyskutował o naszej grze. Jestem zawodnikiem i jestem od tego, by podczas każdego meczu udowadniać, że zasługuję na grę w reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Wolne od meczu, ale nie od treningów. Tak minął drugi dzień polskim siatkarzom

To pana pierwsze igrzyska w karierze. Jak się panu podoba w wiosce?

Tak naprawdę wszystko mnie zaskakuje, bo nie miałem pojęcia, jak to będzie wyglądało. Rozmawiałem co prawda z Bartkiem Kurkiem i on trochę poopowiadał mi o tym, czego należy się spodziewać, ale to wszystko przerosło moje wyobrażenia. Mimo wszystko wydawało mi się, że będzie to przypominało normalny turniej rangi mistrzostw Europy czy świata. Spodziewałem się tylko trochę większej skali. Okazało się, że to zupełnie coś innego. Z każdym dniem odkrywam to coraz mocniej.

Jakie warunki zastaliście w mieszkaniach?

Mieszkamy w siedmioosobowym apartamencie. Oprócz mnie śpią tam jeszcze Tomek Fornal, Bartek Kurek, Łukasz Kaczmarek, Olek Śliwka, Kamil Semeniuk i Paweł Zatorski. Naszym DJ-em jest Tomek Fornal i on nie ma litości. Nawet jeśli ktoś chce dłużej pospać, to obowiązuje zasada, że nikt nie może spać dłużej od niego.

Jak to?

Muzyka zaczyna grać bardzo wcześnie. Przyznam się, że już raz podczas igrzysk Tomek zdołał mnie obudzić. Nie pamiętam, która dokładnie była wtedy godzina, ale wydaje mi się, że było dość wcześnie. Na szczęście dobrze się dogadujemy, więc darowałem mu ten incydent.

Jaki rodzaj muzyki dominuje?

Powiedziałbym, że mocno dyskotekowy. Słuchanie tego na pewno nie jest dobrym sposobem na wyciszenie się. Jako pobudzenie działa jednak znakomicie.

Nie wszyscy wiedzą, że ma pan spore umiejętności muzyczne. To prawda, że w wolnym czasie gra pan na pianinie?

Zgadza się, ale od razu zaznaczam, że to zupełna amatorka. W trakcie sezonu reprezentacyjnego w ogóle nie mam okazji grać na pianinie, bo nie mam dostępu do instrumentu. W sezonie klubowym zdarza mi się, że siadam i uczę się czegoś nowego. Staram się traktować to jako odskocznię od siatkówki. Nie mam jednak w tej dziedzinie żadnych szczególnych ambicji. Jestem typowym amatorem, który od czasu do czasu lubi zagrać nowy utwór.

Czy to oznacza, że w młodości chodził pan do szkoły muzycznej?

Grać na pianinie nauczyła mnie sąsiadka. Była nauczycielką w szkole muzycznej i to ona przez ponad rok nauczyła mnie podstaw muzyki i grania na pianinie. Dzięki niej umiem czytać nuty, znam podstawy rytmiki. Efekt jest taki, że nie potrzebuję już nauczycieli i obecnie sam mogę uczyć się nowych utworów i grać sobie dla rekreacji. Muzyka dobrze na mnie wpływa.

Czy to oznacza, że najłatwiej zapomina pan o przegranych meczach właśnie przy pianinie? 

Wiem, że brzmi to trochę dziwnie, ale gra na pianinie jest naprawdę wymagająca. Oczywiście nie jest to wysiłek fizyczny porównywalny do siatkówki, ale naprawdę do pianina trzeba siadać wypoczętym i skupionym. Chyba nigdy w życiu nie zdarzyło mi się grać po meczu dla odprężenia. Obawiam się, że nic dobrego by z tego nie wyszło. Po meczach lubię jak najszybciej iść spać, a już w szczególności po tych przegranych.

Niejednokrotnie wspominał pan o swoich algierskich korzeniach. Pana mama, Amal, jest pół-Algierką. Ma pan jakieś głębsze związki z tym krajem?

Mój dziadek od strony mamy był Algierczykiem. Ja w tym kraju byłem tylko raz i to jeszcze jako dziecko. Z tamtej wyprawy nie pamiętam więc zbyt wiele. To tak naprawdę wszystkie związki z Algierią. Urodziłem się w Polsce i całe życie spędziłem w tym kraju. Obecnie nie mam czasu na podróże czy poznawanie miejsc, w których żył mój dziadek. Zapewne mam tam dalszą rodzinę, ale nie utrzymujemy regularnych relacji i nie odwiedzamy się.

W pierwszym meczu igrzysk przeciwko Egiptowi w waszej grze widać było na początku sporą nerwowość. Czy to możliwe, że po tylu meczach wciąż potraficie się stresować nowymi wyzwaniami?

Mam wrażenie, że grając w reprezentacji nie da się uniknąć nerwowości i to praktycznie przed każdym meczem. Przed starciem z Egiptem też oczywiście czuliśmy stres, ale wydaje mi się, że w niczym on nam nie przeszkodził. Dla mnie osobiście najtrudniejsze było to oczekiwanie na inaugurację igrzysk. Wiadomo, że ten sezon jest dla nas wszystkich jednym z ważniejszych w karierze, a od pierwszego zgrupowania na początku maja minęło naprawdę sporo czasu. Każdy trening robiliśmy z myślą o dobrej formie w tym turnieju. Cieszę się, że mamy to już za sobą i możemy się skupić na kolejnych meczach.

Czytaj więcej:
Bała się, że skończy pod mostem. trafiła do Disneylandu
Glinka: Dawno tak nie wierzyłam w medal

Źródło artykułu: WP SportoweFakty