Pierwszy Final Four dla LUK-u Lublin. Jan Nowakowski podsumował udział w Pucharze Polski

PAP / Łukasz Gągulski / Jan Nowakowski (po środku)
PAP / Łukasz Gągulski / Jan Nowakowski (po środku)

Bogdanka LUK Lublin po raz pierwszy w historii klubu zagrała w półfinale Pucharu Polski, tam jednak musiała uznać wyższość Jastrzębskiego Węgla. - Przegraliśmy 0:3, ale z jednym z najlepszych zespołów w Europie - mówił po meczu Jan Nowakowski.

Sam udział w Final Four Pucharu Polski był dla zespołu Bogdanki LUK Lublin historycznym wydarzeniem. Najpierw lublinianie świetną grą w pierwszej rundzie fazy zasadniczej PlusLigi zapewnili sobie miejsce w premiowanej udziałem w pucharach czołowej szóstce. Potem z kolei w 1/4 rozgrywek dość niespodziewanie odprawili Asseco Resovię Rzeszów.

- Na początku sezonu usiedliśmy z zespołem, założyliśmy sobie parę rzeczy, które chcielibyśmy wykonywać na boisku. Nie mówię tutaj o osiąganiu konkretnych sukcesów, ale samym zachowaniu na boisku. Była to przede wszystkim obrona, mądre rozgrywanie pewnych akcji, chociaż nie będę tutaj wchodził w szczegóły taktyczne. Staraliśmy się robić to wszystko dobrze i udawało się. Myślę, że nasza obecność tutaj to nie zaskoczenie, ale konsekwencja tego, że to wszystko odpaliło i przez to nasza gra wygląda tak, jak wygląda. Owszem, dziś przegrywamy z Jastrzębiem 0:3, ale zaważyły małe elementy, które jeszcze potrzebujemy poprawić - mówił po półfinale w rozmowie z WP Sportowe Fakty środkowy Bogdanki LUK Lublin Jan Nowakowski.

Ambicje były jednak większe. - Bardzo chciałem wygrać. Nieważne jakim wynikiem. Tutaj się punktów nie traci, tutaj się albo wygrywa, albo jedzie do domu. Niestety my jedziemy do domu - dodał środkowy. Bogdanka LUK Lublin była jednak gotowa na trudny mecz. Jastrzębski Węgiel w tym sezonie pokazuje klasę nie tylko w ligowych rozrywkach, ale także na arenie międzynarodowej, czego dowodem jest awans do półfinału Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO: "Cudowna dziewczyna". Tymi zdjęciami Brodnicka zachwyciła

- Przegraliśmy 0:3, ale z jednym z najlepszych zespołów w Europie. Oczywiście chcieliśmy wygrać, jednak nie łudziliśmy się, że to będzie jakieś łatwe zwycięstwo dla nas. Jeślibyśmy wygrali, to myślę, że byłby to bardzo długi, bardzo ciężki mecz, w którym może wygralibyśmy dlatego, że Jastrzębie po prostu fizycznie kilka dni temu grało mecz. Może tutaj szukałbym sposobów na zwycięstwo. Niestety było 3:0. Ten wynik nie oddaje tego meczu, bo zostawiliśmy na boisku naprawdę dużo serducha, ale mimo wszystko jest to przegrana, więc pakujemy się do domu - podsumował Nowakowski.

W Tauron Arenie Kraków jak zwykle nie zawiedli kibice. - Atmosfera fenomenalna. Jest to ogromna hala, kiedyś byłem tutaj na koncercie Metalliki, a teraz widzę ją z zapalonymi światłami. Super. Tu wchodzi około 15 tysięcy ludzi, dzisiaj było jakieś 60-70 procent zapełnienia tego obiektu, więc grało się naprawdę fenomenalnie. Zupełnie inne odczucie niż niektóre mecze ligowe, gdzie czasem gra się przy 100, 150 czy 300 osobach. Tutaj jest kosmos - zaznaczał środkowy lubelskiego klubu.

LUK Lublin w finale Pucharu Polski nie zagra, ale w tym sezonie ma jeszcze coś do zrobienia. Po 23. kolejkach drużyna z Lubelszczyzny zajmuje 6. miejsce w ligowej tabeli.

- Na ten sezon celem jest bycie w play-offach. Jak pokazuje liga, można być nawet ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i nie dostać się ewentualnie do play-offów. Życzę im tego, żeby tam byli, bo to jest ogromny klub z wielką przeszłością, ale może ich nie być, a my możemy być. Dlatego na ten moment skupiamy się na tym, żeby do końca doprowadzić cel, który sobie założyliśmy, czyli faza play-off PlusLigi - zakończył Jan Nowakowski.

Kinga Filipek, WP Sportowe Fakty

Zobacz także:
LUK nie sprawił sensacji. Piąty finał z rzędu dla Jastrzębskiego Węgla
Końcówki na wagę zwycięstwa i historyczny sukces Warty Zawiercie

Komentarze (0)