Stefano Lavarini nie ma wątpliwości. "O czym tu w ogóle mówić?"

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Stefano Lavarini
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Stefano Lavarini

Przed Polkami trzy ostatnie mecze w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. Po porażce z Tajlandią sytuacja nieco się skomplikowała. To jasne, że możemy się podnieść po tej porażce - mówił Stefano Lavarini.

Spotkanie z Tajlandią było rollercoasterem emocji. Polki przegrały seta do 18, by kolejnego wygrać do siedmiu. Następną partię ponownie przegrały, ale w czwartej uratowały się i doprowadziły do tie-breaka. Mimo odskoczenia na dwa punkty przegrały i ostatecznie zakończyły mecz z jednym "oczkiem" na koncie.

- Zabrakło nam stabilności w tym meczu. Zaczęliśmy źle, dopiero w drugim secie pokazaliśmy coś dobrego. Oczywiście były momenty, kiedy kontrolowaliśmy mecz. Z drugiej strony trudno zatrzymać Tajki, kiedy zaczynają lepiej przyjmować. Byliśmy gotowi, wiedzieliśmy, że musimy być cierpliwi, ale pozwoliliśmy rywalkom na zbyt wiele. Wszystko było ok, kiedy prowadziliśmy, a problem był, kiedy trzeba było odrabiać stratę - analizował Stefano Lavarini "na gorąco" po porażce.

Szkoleniowiec zapewnił, że nie mogło być mowy o braku motywacji. - Jeśli rywal nie ma już szans na awans na igrzyska, to nie znaczy, że łatwiej nam go pokonać. Tajlandia walczy ciągle o punkty do rankingu. Motywacja u nich może być nawet większa ze względu na to, że ciągle mogą awansować w ten sposób - podkreślił.

Podobnie jest z Polską. Z turnieju w Łodzi awansują dwie najlepsze ekipy, a Biało-Czerwone będą jeszcze grać z Niemkami, Amerykankami oraz Włoszkami. Jeżeli nie zajmą miejsc premiowanych awansem, to dalej będą się liczyły w grze, bowiem będzie liczył się ranking na koniec fazy interkontynentalnej w przyszłorocznej Lidze Narodów.

- To jasne, że możemy się podnieść. O czym tu w ogóle mówić? Sprawa jest oczywista, to nasza praca. Jeden mecz może na koniec zrobić różnicę. Jeśli pokonalibyśmy Tajlandię musielibyśmy pokonać Niemcy. Przegraliśmy i co musimy teraz zrobić? Zwyciężyć z Niemkami - powiedział Lavarini.

Czwartek jest dniem przerwy dla wszystkich ekip rywalizujących o igrzyska. Później wracają do gry i będą rywalizować trzy dni z rzędu.

Jak Polki spędzą ten wolny dzień? - Planujemy odpocząć. Po pięciu miesiącach raczej nie zmienimy nic w półtorej godziny. Z taktycznego i technicznego punktu widzenia zrobiliśmy, co mogliśmy. Mając w planie grę przez trzy dni, codziennie, najważniejsze jest bycie w jak najlepszej kondycji - zakończył.

Mecz z Niemkami, które są prowadzone przez Vitala Heynena, zaplanowano na piątek (22 września) o godz. 17:30.

Czytaj też: 
Koszmar Polek. Sprawdź, jak prezentuje się tabela po ich meczu
Demolka w II secie, ale końcowy wynik w meczu Polek to dla nas szok

Źródło artykułu: WP SportoweFakty