W meczu dziesiątej kolejki PlusLigi Cerrad Enea Czarni Radom ponieśli dziewiątą porażkę w sezonie. Tym razem ulegli na własnym parkiecie Cuprum Lubin, przegrywając bardzo gładko 0:3. - Na tę chwilę nie rozumiem tego, co się wydarzyło - zaskakująco przyznał Piotr Łukasik.
- Przed meczem byłem przekonany, że zaprezentujemy się na pewno dużo lepiej niż we wcześniejszym spotkaniu u siebie, ze Lwowem. Takie myślenie brało się po niezłym występie w Suwałkach. Wiadomo, że niewiele brakowało do zwycięstwa, bardzo żałowaliśmy, ale wyglądało to dużo lepiej niż ze Lwowem - wyjaśnił przyjmujący Wojskowych, przywołując ostatnią wyjazdową porażkę 2:3, i z ukraińską drużyną 0:3.
- Zespół z Lubina był lepszy przede wszystkim za sprawą zagrywki. Tym elementem nie tylko odrzucił nas od siatki, ale i zdobył bezpośrednio sporo punktów, oddaliśmy na stronę rywali wiele piłek. Nie poradziliśmy sobie z ich serwisem. Wszystko, co stało się później, było następstwem tego - stwierdził Jacek Nawrocki. Cuprum zanotowało aż osiem asów serwisowych, przy zaledwie dwóch takich zagraniach Czarnych.
ZOBACZ WIDEO: Dziennikarz z Brazylii mówił o Polakach. "Opinie oderwane od rzeczywistości"
Z czego bierze się tak słaba postawa radomian w bieżącym sezonie? - Wydaje mi się, że to też zależy od pewności siebie. My tego teraz nie mamy, ponieważ nie wygrywamy, gramy cały czas pod presją - zwrócił uwagę szkoleniowiec. - "Otworzyliśmy się" na zagrywce dopiero w trzecim secie za sprawą Timo Tammemy i strzałów kilku innych chłopaków. Timo grał po raz pierwszy od czterech czy pięciu spotkań. Mogliśmy na niego liczyć, na jego zagrywkę, natomiast inni mu nie wtórowali - dodał trener.
Pomimo kilkupunktowego prowadzenia w trzeciej odsłonie, gospodarze roztrwonili je w momencie, gdy w polu serwisowym pojawił się Kajetan Kubicki. - Trzeci set dawał jakąś szansę. Mając przewagę dwóch-trzech punktów, okazuje się, że zawodnik zmianowy wchodzi na zagrywkę w zespole z Lubina i kończy dzieło - powiedział Nawrocki.
Czarni nie wygrali jeszcze w hali Radomskiego Centrum Sportu. Niedzielna przegrana była jedenastą z rzędu w tym obiekcie. - Nie ma co dorabiać filozofii, że ta hala nam "nie leży". Byliśmy słabsi - nie ukrywał Nawrocki.
Wcześniej trener i zawodnicy Wojskowych narzekali na mało czasu na treningi. Przed starciem z Cuprum mogli przeprowadzić pełny mikrocykl, a mimo to nie było widać poprawy w ich poczynaniach. - Mieliśmy pełny okres treningowy od dawna. Wierzę w naszą pracę, wierzę w to, co robimy na treningach, wierzę w nasz sztab i w potencjał naszego zespołu - zapewnił Łukasik.
Skrzydłowemu nie wydaje się, aby presja związana z wyczekiwanym zwycięstwem w hali RCS ciążyła jego kolegom. - Każdy mecz to jest odrębna historia. Nie wiem, czy ktoś z nas myślał o tym, że to jest któryś tam mecz, w którym będzie ciężko o wygraną u siebie. Raczej nie, to nie jest tak. Wiemy, w jakiej sytuacji jesteśmy w tym sezonie, sporo razy zawiedliśmy, przede wszystkim siebie, klub i kibiców, bo nie gramy tak, jak byśmy od siebie oczekiwali - zakończył Łukasik.
Czytaj również:
>> Oni poprowadzili swoje zespoły do zwycięstw bez straty seta. Sprawdź drużynę marzeń 10. kolejki PlusLigi
>> Gdańsk miastem siatkówki