Wszyscy ukraińscy kibice, którzy przybyli do katowickiego Spodka, mówili nam, że dla nich sobotni mecz był szczególnym wydarzeniem. W czasie wojny mogli oglądać swoją kadrę uczestniczącą w mistrzostwach świata. Reprezentacja Ukrainy po raz pierwszy od 24 lat awansowała na MŚ.
Po drugiej stronie siatki stanęli Serbowie, faworyci tego spotkania. Obie reprezentacje mierzyły się ze sobą na mistrzostwach Europy przed rokiem. Ekipa z Bałkanów wygrała wtedy w trzech setach, choć nie można powiedzieć, by był to dla nich spacerek.
Od samego początku było widać, że hala była za Ukrainą. Ich kibiców było zdecydowanie więcej niż Serbów, których przyjechało kilkudziesięciu. Jednak to ta mniejsza grupa miała powody do radości na początku. Serbowie bezlitośnie wykorzystywali niemoc Ukrainy w ataku, sami dobrze zagrywali i po asie Marko Podrascanina wygrywali już 7:2. Podopieczni Ugisa Krastinsa jednak otrząsnęli się z emocji i zaczęli wybornie grać blokiem. Po "czapie" Maksyma Drozda złapali kontakt z rywalami. Kolejny efektowny blok dał im remis.
ZOBACZ WIDEO: ZACZĘLIŚMY MŚ! Zwycięstwo z Bułgarią i wielkie emocje w Spodku | #PODSIATKĄ VLOG Z KADRY #16
Wynik przez chwilę był na styku, ale wielki mur ukraiński na siatce przynosił im kolejne punkty. Gdy asa w samej końcówce dołożył Ołeh Płotnicki zrobiło się już 22:20 dla naszych wschodnich sąsiadów. Po chwili jeszcze blok dołożył Drozd. Serbowie odpowiedzieli jednak asem. Wydawało się, że jest po secie, gdy przy 24:22 Atanasijević wyrzucił atak w aut, ale Ukraińcy dotknęli siatki. W następnej akcji blokiem popisał się Uros Kovacević i o wszystkim zdecydowała gra na przewagi. Więcej zimnej krwi zachowali Serbowie, wygrali dzięki lepszej defensywie i błędom rywali.
Początek drugiej odsłony również należał do Serbów, którzy po asie Marko Podrascanina mieli trzy punkty zaliczki. W porównaniu z pierwszym setem zdecydowanie słabszym w ekipie Ukrainy był blok, a Serbowie coraz umiejętniej czytali rywali. Asem popisał się Dusan Petković i podopieczni Kolakovicia wygrywali już 20:15. Nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa w tej partii i zwyciężyli 25:21.
Ukraińcy znów popełniali całkiem sporo błędów, co negatywnie wpływało na ich wynik (5:8). Popełniali ich szczególnie dużo w ofensywie oraz polu serwisowym. Z kolei rywale grali cierpliwie, a dwa asy z rzędu Atanasijevicia pozwoliły im powiększyć zaliczkę do 5 "oczek". Dzięki zagrywkom zmniejszyli dystans do rywali. Znów świetnie zaczął działać pasywny blok u podopiecznych Krastinsa, a kontry kończył Ołeh Płotnicki (17:17). Serbowie jednak odpowiedzieli tym samym i ponownie odskoczyli na cztery punkty. Spotkanie zakończył autowy atak Płotnickiego.
Ukraina - Serbia 0:3 (26:28, 21:25, 20:25)
Ukraina: Drozd, Płotnicki, Semeniuk, Tupczi, Kowaliow, Synica, Kanajew (libero) oraz Polujan
Serbia: Kovacević, Ivović, Jovović, Atanasijević, Podrascanin, Lisinac, Katić (libero) oraz Peković (libero), Masulović, Petković
Czytaj więcej:
Niewyobrażalna tragedia polskiego siatkarza. A dzień po niej ważny mecz
Amerykanin krytykuje system mistrzostw świata siatkarzy. "Nie zgadzam się z tym"