To był wyborny początek mistrzostw świata siatkarzy w wykonaniu reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni nie dali najmniejszych szans Bułgarom, których ograli bez straty seta. Widać było, że przyjezdni byli przytłoczeni atmosferą panującą w Spodku, zwłaszcza w pierwszym secie, który przegrali aż 12:25.
- Od samego początku mieliśmy siedmiu zawodników na boisku. Doliczam do tego naszych najlepszych kibiców na świecie. Zrobili kolosalną różnicę. Zawodnicy z Bułgarii byli zestresowani tumultem w hali. My graliśmy swoje, a oni ze względu na stres popełniali masę głupich błędów - ocenia Kamil Semeniuk.
To właśnie przyjmujący był jednym z bohaterów tego spotkania. W najtrudniejszym momencie starcia, gdy w trzecim secie goście walczyli jak równy z równym, posłał aż cztery asy serwisowe z rzędu.
ZOBACZ WIDEO: #PODSIATKĄ - Vlog z kadry #15. Ostatnie godziny przed rozpoczęciem MŚ
- Każdy dołożył coś od siebie w różnych momentach tego spotkania. Nie ma co dywagować, kto był najlepszy. Najważniejsze, że drużyna wygrywa - przyznaje skromnie siatkarz.
Polacy nie mają wiele czasu na odpoczynek, bowiem już w niedzielę, 28 sierpnia o godz. 20:30 zagrają z Meksykiem.
- Nie znam rywali, co nie zmienia faktu, że dobrze się przygotujemy do tego spotkania, jak na każdego przeciwnika. Każdy z nas chce to wygrać jak najmniejszym kosztem sił. Nie ma co robić sobie pod górkę, by nie daj Boże grać z nimi cztery sety - kończy Semeniuk.
Czytaj więcej:
Polacy zamarli. Ten moment mógł przekreślić wszystko
Bartosz Kurek: Moja forma? Sto procent!
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)