To miało być i było najbardziej gorące spotkanie ćwierćfinałowe podczas turnieju mężczyzn w Rio. Niezwykle wyrównany mecz, wielka trzecia kwarta Serbów i niesamowita pogoń Chorwatów sprawiły, że w końcówce emocje sięgnęły zenitu.
W pierwszej połowie meczu na parkiecie szalał Bojan Bogdanović. Największa gwiazda reprezentacji Chorwacji po dwudziestu minutach gry miała już na swoim koncie 16 punktów, a jego zespół prowadził 38:32.
Trener Serbów Sasza Djordjevic w przerwie dokonał jednak kilku zmian. W piątce pojawił się Bogdan Bogdanović, a do obrony przeciwko liderowi rywali desygnowano Stefana Markovicia. Decyzje te były trafione w stu procentach.
Bogdanović trafiał niewiarygodne trójki, Chorwaci zupełnie nie byli w stanie poukładać swojej gry w ofensywie i trzecią kwartę przegrali różnicą aż 20 punktów!
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W decydującej części meczu Chorwaci robili wszystko, aby wrócić do gry. Pałeczkę w ofensywie przejął Mario Hezonja i na dwie minuty przed końcem mieli nawet szansę objąć prowadzenie.
Ostatnia minuta to gra nerwów na linii rzutów wolnych. Nie mylili się Mario Hezonja czy Nikola Jokić. Swoje zrobił też Milos Teodosic. Pomylił się natomiast Luka Babić i to ostatecznie kosztowało Chorwatów porażkę i koniec marzeń o medalu olimpijskim.
Półfinałowym rywalem Serbii będzie reprezentacja Australii, która bardzo pewnie pokonała w swoim ćwierćfinale Litwinów.
Chorwacja - Serbia 83:86 (19:20, 19:12, 14:34, 31:20)
Chorwacja: Bojan Bogdanović 28, Mario Hezonja 16, Miro Bilan 10, Krunoslav Simon 8, Dario Sarić 7, Darko Planinić 6, Roko Ukić 4, Luka Babić 4.
Serbia: Bogdan Bogdanović 18, Stefan Marković 12, Miroslav Raduljica 12, Nikola Jokić 12, Stefan Jović 9, Milos Teodosic 9 (10 as), Milan Macvan 8, Nikola Kalinić 6, Marko Simonovic 0, Nemanja Nedović 0, Vladimir Stimac 0.