24-latek (urodziny miał w konkursową noc) rywalizację rozpoczął znakomicie. Trzy pierwsze wysokości zaliczył bez "zrzutki", zatrzymał się dopiero na 5,85 metra. To dałoby brąz. Tiago da Silva (6,05 m) i Renaud Lavillenie (5,98 m) rywalizowali tego dnia w innej lidze.
- Trzeba było naprawdę wysoko skakać - przyznaje Lisek. - Konkurs był trudny, przeciągnął się przez deszcz. Jestem jednak w miarę zadowolony. Dobrze przygotowałem formę, mogłem skoczyć 5,85 metra w pierwszej próbie. Niestety, nie udało się.
Polak wie, czego do sukcesu zabrakło. - Popełniałem błędy nad poprzeczką, rozbieg i twardość tyczki były pozytywne - wyjaśnia. - Poziom naszego sportu na świecie jest obecnie kolosalny. Ktoś mnie kiedyś spytał, czy nie żałuję, że urodziłem się w czasach, gdy ta tyczka stoi tak wysoko. Nie, nie żałuję. To tylko mnie napędza, żeby skakać jeszcze wyżej.
ZOBACZ WIDEO Lekkoatlketyka, skok o tyczce: ostatnia próba Liska na 5,93 m (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Lisek wśród tyczkarzy rywalizujących o medale był zawodnikiem najcięższym. - Każdy z nas jest inny, każdy ma swój sposób na siebie - wyjaśnia.
- Renaud waży około 70 kilogramów, Tiago trochę więcej, a ja 95. Biegam inaczej, jestem najwolniejszy - mówi Polak. - Zrzucanie wagi pozostawię sobie jednak na kolejne lata, jak już nie będę miał czego poprawiać. Bo w tym momencie widzę jeszcze mnóstwo innych rzeczy, nad którymi mogę pracować, aby dały centymetry.
Co ciekawe, kiedyś dietę ułożyła Liskowi Anna Lewandowska. - Tak, próbowaliśmy - przyznaje ze śmiechem. - W teorii było świetnie, ale ja lubię ten gluten i jestem łasuchem.
Kamil Kołsut z Rio de Janeiro
Zobacz wszystkie korespondencje z Rio de Janeiro -->
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": miasto Boga czy bez Boga? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}