Rio 2016: łabędzi śpiew Szwedów. Egzekucja Brazylijczyków

PAP/EPA / PAP/EPA/MARIJAN MURAT
PAP/EPA / PAP/EPA/MARIJAN MURAT

Szwecja, najsłabsza drużyna grupy B turnieju olimpijskiego szczypiornistów, w swoim ostatnim meczu odniosła pierwsze zwycięstwo. Zespół ze Skandynawii rozbił Brazylię 30:19.

Szwedzcy kibice mogą się zastanawiać - czemu tak późno? Ich ulubieńcy przez niemal cały turniej dołowali. Wystrzelili dopiero w ostatnim pojedynku z serii meczów o pietruszkę. Skandynawowie nie mieli już bowiem szans na ćwierćfinał i grali jedynie o zachowanie honoru.

Na rezultat spotkania mógł mieć wpływ także układ tabeli w grupie B. Brazylijczycy niezależnie od wyniku mieli zapewnione trzecie miejsce i już nie mogli przeskoczyć ani Słoweńców, ani Niemców. Do meczu przystąpili za to ze świadomością, że czeka ich trudny bój w ćwierćfinale, stąd Canarinhos prawdopodobnie oszczędzali siły.

Oddajmy jednak cesarzowi co cesarskie. Szwedzi zagrali tak jak oczekiwali tego Ola Lindgren i Staffan Olsson. Świetnie funkcjonowała druga linia, co w poprzednich meczach nie było regułą. Najlepszy mecz na turnieju rozegrał Jim Gottfridsson, odważnych wejść próbował Philip Stenmalm i zupełnie niedostrzegalny był brak w kadrze najlepszego z rozgrywających, Johana Jakobssona. Lidera zespołu zastąpił Albin Lagergren.

Nieźle wyglądała współpraca z Andreasem Nilssonem na środku, sporo bramek do wspólnego worka dorzucili także skrzydłowi z Mattias Zachrisson na czele. Obronę w ryzach trzymał Tobias Karlsson. Szwedów przede wszystkim po raz pierwszy w Rio de Janeiro dobrze się oglądało.

Gdy w bramce odpowiedni rytm złapał Mikael Appelgren, stało się jasne, że reprezentacji Trzech Koron zwycięstwa nikt im nie zabierze. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Brazylia była cieniem zespołu z poprzednich występów. Niewiele zdziałał Jose Guilherme de Toledo, z agresywną obroną nie radził sobie Haniel Langaro i tym samym zniknął jeden z głównych atutów Brazylijczyków - zaskakujący rzut z drugiej linii. Na swoim poziomie tylko Fabio Chiuffa.

Gospodarze dostali solidne lanie od outsidera grupy, co nie oznacza jednak, że tak samo musi być w ćwierćfinale. Canarinhos udowodnili już na tym turnieju, że są zdolni do wielkich wyczynów.

Szwecja - Brazylia 30:19 (16:10)

Szwecja: Andersson, Appelgren (12/29 - 41 %) - Gottfridson 5, Andersson 5, Tollbring 3/2, L. Nilsson, Stenbacken, Karlsson, Lagergren, Petersen 2, Stenmalm 6, Zachrisson 5, A. Nilsson 4, Nielsen 1.
Karne: 2/2
Kary: 8 min.

Brazylia: Santos 1 (5/19 - 26%), Almeida (2/17 - 12 %) - Teixeira 1/1, Da Silva, Candido 1, De Toledo 4, Hubner 1, Thiagus Petrus, Pozzer 2, Chiuffa 3, Guimaraes, Santos 1, Soares 2, Langaro 3.
Karne: 1/1
Kary: 6 min.

ZOBACZ WIDEO Radość w boksie Włodarczyk. "Anita, jeszcze bioderka"

{"id":"","title":""}

Komentarze (2)
avatar
Grieg
15.08.2016
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Brazylijczycy przed tym meczem byli już pewni, że zajmą 3. miejsce, więc mogli zagrać na pół gwizdka i oszczędzać siły na ćwierćfinał z Francją. 
avatar
Imisirah
15.08.2016
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Na prawdę graliśmy źle skoro przegraliśmy z Brazylią ale wszystko można naprawić. Do boju gladiatorzy :D