Xavier Gavory: Polska jest dla nas kluczowym krajem

Getty Images
Getty Images

Dakar stał się ważny dla Polski, automatycznie wy staliście się ważni dla Dakaru - Xavier Gavory, dyrektor ds. zawodników opowiada o kłótniach z zawodnikami, bezpieczeństwie i rosnącym znaczeniu Polski dla organizatorów najtrudniejszego rajdu świata.

W tym artykule dowiesz się o:

Maciej Rowiński, WP SportoweFakty. Czym zajmuje się dyrektor ds. zawodników?

Xavier Gavory: Razem z moimi współpracownikami pomagamy uczestnikom jeszcze wiele miesięcy przed startem Dakaru. Wspieramy ich przy załatwianiu wszelkich formalności i rejestracji. Spotykam się z ludźmi z ponad 60 krajów, część z nich to wielcy profesjonaliści i mistrzowie, a inni są amatorami, którzy przez lata zbierali pieniądze, aby wystartować w Dakarze. Jednego dnia rozmawiasz z szefem fabrycznego zespołu z nieograniczonym budżetem, a następnego pomagasz zawodnikowi, którego nie stać na dodatkowy komplet opon. Angażuję się też w działania marketingowe, stąd moja obecność w Polsce, staramy się rozpowszechniać wiedzę o Dakarze, aby zdobywać nowych kibiców i przyszłych zawodników. Muszę zadbać o to, aby wszystko szło płynnie, zgodnie z planem. Moja praca to nie tylko dwa tygodnie samego rajdu, wtedy jest najbardziej intensywna, ale przed zawodami i po nich też mam pełne ręce roboty.

Często zdarza się panu kłócić z zawodnikami?

Może nie zdarza się to często, ale bywa, że się kłócimy. Zawodnicy narzekają na profil trasy, albo rozmieszczenie waypointów, nie podoba im się, że jakiś etap został odwołany albo skrócony. W ostatniej edycji miałem wiele takich ostrzejszych rozmów, kiedy musieliśmy odwoływać etapu z powodu złej pogody. Na szczęście podczas Dakaru jest bardzo mało czasu na cokolwiek, więc sprzeczki nie trwały zbyt długo. Nie jest to nic złego, to też część mojej pracy.

ZOBACZ WIDEO Tak De Giorgi rozpoczął zgrupowanie
kadry. Komenda: Bardzo miłe otwarcie

Jak ważna dla organizatorów Dakaru jest Polska?

Polska jest dla nas jednym z kluczowych krajów. Nie mówię tego przez grzeczność, nie przyjeżdżamy do każdego państwa, z których pochodzą zawodnicy. Jeździmy do tych najważniejszych z perspektywy Dakaru. Polska jest w tym gronie od sześciu lat. Widzimy duże zaangażowanie ze strony waszych zawodników, wsparcie wielkich firm, takich jak Orlen oraz rosnące z roku na rok zainteresowanie kibiców i mediów. Czujemy, że Dakar stał się ważną częścią polskiego motorsportu, automatycznie wy staliście się ważni dla Dakaru.

Którego z polskich zawodników zna pan najlepiej i ceni najbardziej?

Na swoim stanowisku muszę być dyplomatą, nie mogę się kumplować z zawodnikami. Oczywiście niektórzy są sympatyczni, inni bywają irytujący, ale nie spotkałem na Dakarze Polaka, którego bym nie polubił. Wasi zawodnicy startujący na Dakarze to twardzi faceci z mocnymi charakterami. Prawdziwi liderzy, tacy jak Marek Dąbrowski, Adam Małysz, Rafał Sonik, Kuba Przygoński, którzy swoją jazdą i wynikami przyciągają na Dakar kolejnych Polaków. Właśnie tacy zawodnicy są dla nas najcenniejsi. Marek Dąbrowski to facet, który doskonale rozumie ducha Dakaru i jest bardzo inteligentny. Rafał Sonik wyróżnia się mocnym charakterem, zawsze jest skoncentrowany na celu i zdeterminowany, aby go osiągnąć. Pewnie dzięki tym cechom osiągnął sukces w biznesie. Z kolei Kuba wbił się do czołówki kierowców i widać po nim, że ma wszystko, aby kiedyś wygrać.

Często słychać narzekania, że Dakar za bardzo się skomercjalizował. Uważa pan, że ten rajd nadal ma w sobie magię i tajemniczość, jakie na początku istnienia nadał mu jego założyciel Thierry Sabine?

To było nieuniknione, że Dakar drastycznie się zmieni. Przez lata rajd odbywał się w Afryce, teraz zawodnicy ścigają się w Ameryce Południowej, ale DNA Dakaru zostało niezmienione. Kiedyś rozmawiałem z pierwszą żoną Sabine'a. Wyjawiła mi, że któregoś lata wyjechali razem do Ameryki Płd. na wakacje i Thierry już wtedy planował przeniesienie rajdu w te rejony, więc to co zrobiliśmy 10 lat temu jest tak naprawdę zgodne z jego wolą. Przy całym rozwoju technologicznym, profesjonalizacji zawodów, duch Dakaru jako wielkiej przygody i wyzwania nadal jest taki sam.

Jeszcze kilkanaście lat temu, z każdej edycji Dakaru, któryś z uczestników nie wracał. W 1982 roku Marka Thatcher, syn ówczesnej premier Wielkiej Brytanii i Anne-Charlotte Verney tworzyli załogę, która zgubiła trasę i przez kilka dni błądziła na pustyni, Przypadkowo odnaleźli ich dopiero algierscy żołnierze. Możliwe jest, aby taka sytuacja powtórzyła się w obecnych czasach?

Dzisiaj taka sytuacja nie mogłaby się wydarzyć. Mamy rozwinięty system GPS, który śledzi każdego zawodnika i pozwala nam ich szybko zlokalizować w przypadku kłopotów. Uczestnicy nadal gubią się na trasie, ale nie jest już możliwe, aby błądzili przez kilka dni, gdzieś na bezdrożach. Podczas Dakaru naszym priorytetem jest bezpieczeństwo.

Co jeszcze może zostać poprawione w kwestii bezpieczeństwa uczestników Dakaru?

Z roku na rok ulepszamy nasze procedury i wprowadzamy narzędzia, mające poprawić bezpieczeństwo zawodników. Wyciągamy wnioski z niebezpiecznych sytuacji, jakie przydarzyły się w danej edycji i staramy się wyeliminować przyczyny przed kolejnym Dakarem. W tym celu wyposażyliśmy zawodników w dodatkowy system GPS na wypadek, gdyby Iritrack się zepsuł. Poprawiamy współpracę z policją, armią, miejscowymi politykami i edukujemy kibiców. Najważniejsze jest jednak usprawnienie procedur. Szczegółowo analizujemy wszystko, co działo się podczas rajdu i eliminujemy błędy, aby następnym razem w sytuacji zagrożenia działać jeszcze szybciej i skuteczniej. Nasze działania w tym względzie są do tego stopnia zaawansowana, że francuskie wojsko stawia nas za wzór postępowania w sytuacjach kryzysowych. Armia korzysta z naszych doświadczeń, aby poprawiać własne procedury.

Czego zawodnicy mogą się spodziewać po trasie Rajdu Dakar 2018?

Po pięciu latach wracamy do Peru, co oznacza powrót olbrzymich wydm, otwartych przestrzeni i mnóstwo pułapek nawigacyjnych przygotowanych przez dyrektora rajdu Marca Comę. Zawodnicy będą również się ścigać na boliwijskim płaskowyżu Altiplano oraz wyschniętym jeziorze Salar de Uyuni, to miejsce jest jednym z najpiękniejszych na świecie. Dużą zmianą będzie ostatni dzień rajdu. Do tej pory był on nazywany etapem przyjaźni, ponieważ był krótki i praktycznie nie było możliwości, aby doszło do zmian w klasyfikacji. W 2018 roku walka będzie trwała do samego końca, tak jak w WRC, gdzie kierowcy walczą do ostatniego metra ostatniego odcinka specjalnego

Komentarze (0)