- To był bardzo poważny etap, bardzo dużo wydm w zasadzie żadnych szutrowych dróg. Ja się niezmiernie cieszę, że przejechałem ten etap bez zatrzymywania się. Zatrzymywaliśmy się jedynie po to, by napompować lub spuścić powietrze z kół. Poza tym etap przejechaliśmy bardzo płynnie i myślę, że można być z siebie nawet bardzo dumnym - powiedział Adam Małysz po 13. etapie.
- Wiele samochodów dzisiaj stanęło, wiele się zakopało, rolowało, nie wyglądało to ciekawie. Muszę przyznać po raz kolejny, że mam takiego pilota, który potrafi tak prowadzić, że nie było to tak trudne. Przed sobotnim etapem bardzo się bałem. Musimy jechać, żeby bardzo oszczędzać auto a w szczególności sprzęgło. Jakby się ono zaczęło ślizgać to byłby już koniec... Pojechaliśmy bardzo spokojnie swoim tempem i bardzo uważaliśmy na to sprzęgło. Plan zrealizowaliśmy, jechaliśmy tak jak zakładaliśmy na ten etap - dodał.
- Nie ma jeszcze rozluźnienia psychicznego. Na pewno nie. Jest jeszcze niedziela. Mimo, że to jest krótki etap - to jest on bardzo ważny. Są na nim wydmy i jest ciasno w niektórych miejscach. Trzeba być skoncentrowanym i walczyć do końca. Patrząc z perspektywy na ten ostatni etap, to przeleci błyskawicznie. Jednak to jest bardzo ważny punkt, bo wiele osób tutaj twierdzi, że tam może się jeszcze wiele rozegrać. Nadal trzeba być skoncentrowanym - zakończył Małysz.
Źródło: dakar.pl