W ostatnich latach kurczy się liczba Polaków w najważniejszych klasach w Rajdzie Dakar, na co wpływ bez wątpienia mają rosnące koszty. Obecnie szacuje się, że cykl przygotowań najlepszych kierowców kosztować może nawet 1-1,5 mln euro, co daje ok. 4,5-6 mln zł. Dlatego też nie powinno dziwić, że w klasyfikacji samochodów próżno szukać Krzysztofa Hołowczyca czy Jakuba Przygońskiego.
Dakar z mniejszą liczbą Polaków niż zwykle
W ostatnich latach honoru Polaków broniły załogi Energylandia Rally Team, a Eryk Goczał odniósł nawet zwycięstwo w klasie SSV w roku 2023. Ekipa z województwa małopolskiego była gotowa wystartować w Arabii Saudyjskiej w roku 2025, ale nie dogadała się z organizatorami i ostatecznie z nie do końca jasnych przyczyn nie zobaczymy trzech biało-czerwonych załóg na Dakarze.
Wśród motocyklistów o jak najlepszy wynik dla Polski walczyć będzie Konrad Dąbrowski, gdyż po raz drugi z rzędu do imprezy nie zgłosił się Maciej Giemza. Kielczanin w ostatnim okresie porzucił dwa koła na rzecz pojazdu konstrukcji SSV, za kierownicą którego startował w sezonie 2024 w mistrzostwach Polski. W stawce motocyklistów rywalizować będzie też Bartłomiej Tabin.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mijał rywali jak tyczki. Tak gra "Benja Messi"
Rosnąca popularność SSV w kolejnych latach prowadziła do kanibalizacji klasy quadów, przez co ostatecznie organizator Rajdu Dakar podjął decyzję o rezygnacji z rywalizacji czterokołowców. Biało-Czerwonych w tym gronie reprezentował ostatnio Kamil Wiśniewski, który wyrósł na najlepszego polskiego quadowca pod nieobecność Rafała Sonika.
Polscy kibice mogą natomiast trzymać kciuki za Szymona Gospodarczyka. Utytułowany pilot w ostatnich latach podbijał Dakar wraz z załogami Energylandii, ale w obliczu wycofania się tej ekipy z imprezy, przystąpi do rywalizacji w najwyższej klasie samochodów u boku Benediktasa Vanagasa z Litwy.
Łącznie w Dakarze zobaczymy 15 reprezentantów Polski, podczas gdy rok wcześniej było ich 23. W klasie SSV wystartują Piotr Beaupre i Jacek Czachor, Łukasz Zoll i Michał Zoll, Adam Kuś (z pilotem Dmytro Tsyro), Grzegorz Brochocki i Grzegorz Komar, a także Marcin Pasek jako pilot Hasana Alsadadiego. Wśród ciężarówek rywalizować będą Dariusz Rodewald i Bartłomiej Boba, a w stawce classic za kierownicą Porsche 924 zobaczymy Tomasza Staniszewskiego i Michała Postawkę.
Kto wygra Dakar?
Ciekawie zapowiada się walka o zwycięstwo w klasyfikacji samochodów. Po zdobyciu czwartego zwycięstwa w Rajdzie Dakar, Carlos Sainz postanowił zamienić Audi na Forda. Doświadczony Hiszpan zasiądzie za kierownicą nowego Raptora, którego czeka chrzest bojowy na saudyjskich wydmach.
Pocieszeniem dla kierowcy z Madrytu może być to, że jego główni rywale też skorzystają z dziewiczej konstrukcji. Nasser Al-Attiyah i Sebastien Loeb przesiedli się do Dacii, która tym samym debiutuje w najtrudniejszej imprezie terenowej świata.
- Myślę, że taktyka będzie ważniejsza niż kiedykolwiek na tym Dakarze. W zeszłym roku pokazaliśmy, jak ważna była taktyka i strategia nieotwierania trasy w 48-godzinnym etapie, a w tym roku będzie pięć specjalnych etapów, na których nie będzie motocykli z przodu (ze względu na ich różne trasy - dop. aut.). Dlatego myślę, że będziemy mieli nieco taktyczny Dakar, a pierwszego dnia możemy zobaczyć rzeczy, które są trochę dziwne - powiedział Sainz, cytowany przez motorsport.com.
Dakarową wersję Raptora przygotował zespół M-Sportu, co dla Sainza oznacza powrót do przeszłości. Hiszpan współpracował z brytyjską ekipą w WRC w latach 1996-1997 i 2000-2002. W tym okresie wygrał pięć rajdów.
- Musimy poczekać i zobaczyć, jak pójdzie nam w tym rajdzie. To prawda, że debiut w Rajdzie Maroka był pozytywny, ale zobaczymy, co się wydarzy. Dobrze znam szefa M-Sportu i poczułem się, jakbym wracał do domu. Nie było niespodzianek. Pracowaliśmy dobrze przez cały rok i musimy poczekać i zobaczyć, co przyniesie początek Dakaru - dodał Sainz.
Hiszpan przewiduje, że najtrudniejszy test nadejdzie już na drugim etapie, z prawie 1000 kilometrami jazdy w dniach 5-6 stycznia. - W 48-godzinnym etapie coś się wydarzy, na 100 proc. Nie masz wsparcia, nie masz nikogo, i dlatego tak ważne jest, aby przejechać kilometry bez problemów, a przede wszystkim dotrzeć do pierwszej części i końca specjalnego etapu bez kłopotów, bo nie możesz liczyć na mechaników - podsumował Sainz.