Szósty etap Rajdu Dakar został podzielony na dwa dni. 48h Chrono to regulaminowa nowość w imprezie. Kierowcy w czwartek po wybiciu godz. 16.00 musieli przerwać jazdę i udać się na biwak położony najbliżej swojego punktu kontrolnego. Łącznie takich biwaków na trasie przygotowano aż siedem (od A do G).
Niestety, Krzysztof Hołowczyc w czwartek dotarł jedynie do biwaku oznaczonego numerem B i spędził noc w namiocie na środku pustyni. Polak poniósł spore straty czasowe, gdyż już w początkowej fazie etapu zaliczył poważną przygodę. Jego terenowe MINI zderzyło się z pojazdem, w którym za kierownicą siedział Kris Meeke.
Jako że uczestnicy Dakaru w związku z rozgrywaniem 48h Chrono zostali pozbawieni dostępu do telefonów, szczegóły wypadku "Hołka" nie są znane i nie wiemy, co tak naprawdę wydarzyło się na trasie szóstego etapu. Zdjęcia z wypadku pokazał jednak Meeke w swoich mediach społecznościowych. "Pustynia Empty Quarter mówią. Bez komentarza" - napisał Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mane poślubił 18-latkę. Od dawna ją "wspierał"
Wydaje się jednak, że Meeke i Hołowczyc nie żywią do siebie urazy po wydarzeniach z czwartkowego etapu. Obaj kierowcy świetnie znają się z tras rajdów samochodowych WRC. "Wszystko dobrze" - dodał w kolejnym wpisie Brytyjczyk.
Warto dodać, że Polak i Brytyjczyk ścigają się w Dakarze w dwóch różnych kategoriach. Hołowczyc rywalizuje w klasyfikacji samochodów (Ultimate), zaś Meeke przystąpił do rajdu za kierownicą lekkiego pojazdu terenowego UTV (klasa Challenger).
Czytaj także:
- Milioner sprzeda zespół F1? Jasne stanowisko
- "Zatrudnili" ambasadorkę wygenerowaną przez AI. Natychmiastowa reakcja