W ostatnim sezonie Kajetan Kajetanowicz o włos przegrał walkę o tytuł mistrza świata WRC3. W tym roku kierowcę z Ustronia nadal będziemy oglądać na najważniejszych rajdowych trasach, ale już w klasie WRC2. Wynika to z faktu, że nowy promotor cyklu postanowił połączyć obie kategorie. Dla doświadczonego kierowcy oznacza to jeszcze wyższy poziom rywalizacji.
W WRC2 rywalizują bowiem kierowcy, którzy w przeszłości mieli okazję ścigać się najlepszymi rajdówkami klasy WRC. Są to m.in. Andreas Mikkelsen, Hayden Paddon, Mads Ostberg czy Teemu Suninen.
Polskich kibiców najbardziej interesować może fakt, że ledwie kilka dni temu plan startów w WRC2 ogłosił aktualny mistrz Polski - Mikołaj Marczyk. Oznacza to, że na rajdowych oesach dojdzie do starcia dwóch pokoleń polskich kierowców.
ZOBACZ WIDEO: Była gwiazda sportu próbuje sił w tanecznym show. Tak sobie radzi
Kajetanowicz, podobnie jak Marczyk, sezon 2022 zacznie od Rajdu Chorwacji (21-24 kwietnia). Aby jednak odpowiednio przygotować się do tej imprezy, w najbliższy weekend "Kajto" wraz z pilotem Maciejem Szczepaniakiem wystartuje w chorwackim Quatro River Rally Karlovac. Zawody składać się będą z siedmiu odcinków specjalnych o łącznej długości nieco ponad 90 kilometrów.
- Rajdy to sport, któremu towarzyszą emocje nieporównywalne z żadną inną dyscypliną, a ja kocham się ścigać, będąc blisko limitu. Uśmiecham się na samą myśl, bo kolejny raz mam wsparcie wspaniałych partnerów, Maćka na prawym fotelu oraz pracowity i oddany zespół LOTOS Rally Team - przekazał Kajetanowicz.
- Przede mną prawdopodobnie najtrudniejszy sezon w karierze, lecz walka z fabrycznymi kierowcami zawsze była moim marzeniem. Zaczynamy od śliskich chorwackich asfaltów, a zaraz potem przenosimy się na kilka szutrowych eliminacji. Jestem zmotywowany, pełny woli walki i mocno liczę na Wasze wsparcie na każdym centymetrze trasy. Zrobię wszystko, by się odwdzięczyć - dodał Kajetanowicz, który ma na swoim koncie już trzy tytuły mistrza Europy.
Czytaj także:
Red Bull przeżył dramat w GP Bahrajnu. Znana pierwsza diagnoza
"Nie będzie szybkiej zmiany". Lewis Hamilton nie zostawia wątpliwości