Rywalizacja i wyzwania w drugim dniu Rajdu Azorów rozpoczęły się długo przed tym, jak najlepsze rajdowe załogi Europy wystartowały do pierwszego z piątkowych oesów. Wszystko przez ciągle zmieniającą się pogodę. Aura spędzała sen z powiek wszystkim zawodnikom, zastanawiającym się nad tym jakie opony wybrać i czy prognozy się sprawdzą, a szutrowe odcinki będą przesychać po obfitych nocnych i porannych opadach deszczu.
Kajetanowicz i Baran dobrze odnaleźli się w tej pogodowo-oponiarskiej ruletce na wyspie Świętego Michała i już od początku drugiego dnia zawodów osiągali czołowe rezultaty. Zaczęli od drugiego czasu na odcinku Pico da Pedra Golfe, czyli przejeżdżanej w odwrotnym kierunku próbie wzdłuż pola golfowego. Areną kolejnego starcia był bardzo zróżnicowany odcinek Feteiras - złożony z prowadzących w dół bardzo szybkich i szerokich sekcji przeplatanych wąskimi i wolnymi partiami. Reprezentanci LOTOS Rally Team doskonale wykorzystali na nim swoje umiejętności oraz samochód i utrzymali szybki, równy rytm jazdy, dzięki czemu wygrali tę próbę, wracając tym samym na pozycję liderów Rajdu Azorów.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Niemczyk: Człowiek i trener nie do zapomnienia
{"id":"","title":""}
Rajdowi Mistrzowie Europy kontynuowali swój atak także na kończącym pętlę odcinku Sete Cidades. Na spektakularnej, wąskiej trasie na krawędzi uśpionego wulkanu, wiodącej dookoła słynnego niebiesko-zielonego jeziora, Polacy pokonali nie tylko 528-metrową różnicę wzniesień, lecz także wszystkich swoich rywali. Z siedmiu rozegranych do tej pory oesów Rajdu Azorów, to Kajto i Jarek wygrali ich najwięcej - aż trzy, a kolejne dwa Polacy ukończyli w pierwszej trójce klasyfikacji zawodów.
Rewelacyjna i skuteczna jazda Kajetana Kajetanowicza i Jarosław Baran pozwoliła polskiej załodze powiększyć prowadzenie w czwartej rundzie FIA ERC. Przed trzema odcinkami, które zakończą piątkową rywalizację liderzy Rajdowych Mistrzostw Europy mają 12,2 sekundy przewagi nad drugą załogą - Łukjaniukiem i Arnautowem (Ford Fiesta R5). Trzecie miejsce zajmują wielokrotni mistrzowie Azorów, czyli duet Moura/Costa.
- Myślę, że każda załoga, która dziś wyjeżdżała z serwisu, założyła miękkie opony z myślą o mokrej nawierzchni, bo rano jeszcze padało, a wszystkie oesy były mokre. Na drugim odcinku oprócz mokrej nawierzchni mieliśmy jeszcze tak gęstą mgłę, jakiej jeszcze w życiu nie spotkałem. Nigdy wcześniej nie ścigałem się przy tak słabej widoczności. Gdy zmieniałem biegi w górę, to nie widziałem drogi, nie mogłem dostrzec nawet tego, gdzie zaczynają się kolejne zakręty. To raczej nie było uczucie, które będzie bardzo mile zapamiętane, ale na pewno dostarczyło nam wielu emocji. Dobrze, że ta próba była bardzo kręta i wolniejsza od pozostałych, bo przy niższych prędkościach mgła nie była aż tak bardzo uciążliwa.
- Być może teraz trudno w to wszystko uwierzyć, bo tu - w Ponta Delgada świeci teraz słońce, ale ta pętla była naprawdę bogata w przeżycia i nowe doświadczenia, a przed nami jeszcze ponad połowa zawodów. Rajd dobrze się dla nas układa, ale jest tu wiele miejsc, w których łatwo opuścić trasę i zakończyć rywalizację. Dlatego musimy być skoncentrowani i spokojni do samego końca - podsumował pierwszą piątkową pętlę Kajetan Kajetanowicz.