24 lutego 2022 roku rozpoczęła się rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy. Według obecnych szacunków, straty obu stron konfliktu wynoszą łącznie przeszło pół miliona zmarłych. Rosjanie dopuszczali się również wielu aktów terrorystycznych, m.in. prowadząc ostrzały i bombardowania ukraińskich placówek cywilnych, takich jak szkoły i szpitale.
Z tego powodu międzynarodowe organizacje nałożyły na sportowców z Rosji liczne sankcje, które dotknęły też wspierających wojnę Białorusinów. W grudniu MKOL ogłosił, że Rosjanie i zawodnicy z Białorusi będą mogli wystartować na przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu jedynie jako zawodnicy neutralni, tzn. nie występujący pod flagą swojego kraju.
Warunkiem ich udziału jest również brak aktywnego wsparcia dla prowadzonych w Ukrainie działań wojennych. Rosja i Białoruś nie będą mogły wystawić reprezentacji w konkurencjach drużynowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży
Decyzja ta spotkała się z krytyką władz państwowych Rosji i Białorusi, a działania MKOl skomentowało wielu sportowców z tych krajów. Jednym z nich jest 23-letni pływak Kliment Kolesnikow.
Młody sportowiec to aktualny rekordzista świata na 50 metrów stylem grzbietowym, a także srebrny i brązowy medalista z igrzysk olimpijskich w 2021 roku. W rozmowie z AFP zadeklarował on, że jeżeli restrykcje wobec rosyjskich i białoruskich sportowców zostaną utrzymane, nie wystąpi on w Paryżu.
"W tej chwili, w obecnych warunkach, udział w igrzyskach w 2024 roku jest dla mnie nie do zaakceptowania. Inni biorą udział, rywalizują jak gdyby nigdy nic. Tymczasem my nie będziemy mieli prawa do delegacji... ani flagi, ani hymnu" przekazał.
Rosjanin podkreślił, że chciałby wystartować w igrzyskach, jednak jego zdaniem zachodzi ryzyko, że nawet jeżeli pojawi się w Paryżu i zdobędzie kilka medali, zostaną mu one szybko odebrane. Kolesnikow podkreślił również, że jego decyzja nie jest ostateczna i może zmienić się wskutek działań MKOl oraz sugestii ze strony rosyjskich władz.
"Jeśli warunki MKOl się zmienią i jeśli rosyjskie władze zdecydują, że musimy zdobyć medale w imieniu ojczyzny, to oczywiście pojadę" - deklarował w rozmowie z AFP.