Jesień pod dyktando profesora. Siódemka rundy w PGNiG Superlidze

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

To była zwariowana runda, naznaczona przekładanymi meczami i izolacjami klubów. PGNiG Superliga starała się jednak funkcjonować w nowych realiach. Jesienią objawiły się nowe gwiazdy, a i stary wyga z Puław potrafił zachwycać.

1
/ 8

Mieliśmy duży dylemat przy wyborze. Mateusz Kornecki wykręcał bardzo dobre statystyki, ale był nierówny. Mateusz Zembrzycki błyszczał na początku sezonu, kapitalnie bronił Andreas Wolff, z tym że Niemiec wystąpił w zaledwie trzech meczach. Postawiliśmy na tego najrówniejszego.

W Zabrzu nie muszą specjalnie martwić się o przyszłość swojej bramki po ewentualnym odejściu wciąż jarego weterana Martina Galii. Skrzyniarz pod względem obron jest czwarty w Superlidze (87 interwencji) i piąty w rankingu skuteczności (ponad 33 proc.). Owszem, zdarzały mu się kiepskie występy, ale naszym zdaniem był najsolidniejszy w całej lidze i zapewnił Górnikowi sporo punktów. Docenił go też trener Patryk Rombel, Skrzyniarz właśnie zadebiutował w kadrze.

2
/ 8

Zdecydowanie to nie była jesień lewoskrzydłowych. Żaden z graczy w lewym narożniku nie zachwycił na tyle, by z miejsca nominować go do siódemki. Naszym zdaniem najlepsze wrażenie zostawił Hiszpan z Łomży Vive, który wprawdzie nie był typem snajpera, ale systematycznie dokładał bramki przez całą rundę, praktycznie się nie mylił. Jesienią rzucił 20 goli, był też ważnym elementem obrony mistrzów Polski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za zdjęcia! Żona Grzegorza Krychowiaka znów zachwyca

3
/ 8

Lewy rozgrywający: Michał Jurecki (KS Azoty Puławy)

Profesor. Mało kto tak ożywił Superligę w ostatnich latach jak Michał Jurecki w barwach Azotów Puławy. Po powrocie do Polski przerastał ligę. Nawet nie musiał rzucać bramek, po prostu dowodził siódemką z Puław. Co mecz prawie 10 asyst (w dziewięciu meczach aż 85!), dorobek 39 goli tylko dopełnia całość. Wokół Jureckiego kręciła się cała gra Azotów, niespecjalnie przeszkadzała mu wysoka obrona rywala, skupiona głównie na unieszkodliwieniu wielokrotnego reprezentanta Polski.

4
/ 8

Środkowy rozgrywający: Maciej Zarzycki (KPR Gwardia Opole)

Do października, przed przymusową przerwą Gwardii z powodu koronawirusa, jeden z dwóch (obok Jureckiego) najlepszych graczy w PGNiG Superlidze. Mnóstwo efektownych bramek, liczne asysty, w efekcie świetne wyniki opolan. Im dalej w las, tym nieco gorzej (jak w przypadku całej Gwardii). Biorąc jednak pod uwagę całą jesień, to dla Zarzyckiego musiało znaleźć się miejsce w TOP7 jesieni. Wśród asystujących ustępuje tylko Jureckiemu, w rankingu strzelców zajmuje miejsce pod koniec pierwszej dziesiątki. Pytanie, kiedy Opole zrobi się za ciasne dla środkowego.

5
/ 8

Prawy rozgrywający: Rennosuke Tokuda (Grupa Azoty Tarnów)

Nie mogło zabraknąć i lidera strzelców. O potencjale Japończyka wiadomo od zeszłego sezonu, ale pandemia nie pozwoliła rozwinąć skrzydeł wiosną. Od jesieni Tokuda to jedna z gwiazd Superligi. Dokładniej od listopada, bo wtedy Azjata zamienił się w maszynę do rzucania bramek. Zapewniał Grupie Azoty po 10 trafień co mecz i mógł tylko żałować, że nie udało się przełożyć jego dyspozycji na większą liczbę punktów (a było blisko). W grudniu Japończyk zadecydował o zwycięstwach tarnowian, a przy okazji wykreował drugiego z liderów, obrotowego Shuichiego Yoshidę. Jakby tego mało, to Tokuda jest jeszcze drugim asystentem w Superlidze. Nic dziwnego, że mańkut z Tarnowa będzie szykować się do MŚ 2021.

6
/ 8

Prawoskrzydłowy: Andrij Akimienko (KS Azoty Puławy)

Jeśli ktoś ma odebrać Tokudzie tytuł króla strzelców, to chyba tylko Ukrainiec. Dopóki Azoty nie zatrzymała plaga zakażeń koronawirusem, Akimienko był jak rasowy kiler i pół ligi mogło zazdrościć prezesowi Witaszkowi nosa. Z Gwardią rzucił... 15 bramek na 15 prób! Ma jedną z najwyższych skuteczności w lidze, a nie tak często podchodził do rzutów karnych. Do zdobycia 59 goli wystarczyło mu zaledwie dziewięć spotkań.

7
/ 8

To nie tylko grajek własnego podwórka. W Stali Mielec miał niepodważalną pozycję, ale spróbował poważniejszych wyzwań niż walka o utrzymanie. Dość szybko zaaklimatyzował się w Kaliszu, w trakcie rundy przypominał siebie z najlepszych mieleckich czasów. Na współpracy z Krępą (i Mateuszem Kusem) opiera się ofensywa Energi MKS-u. Obrotowy wykorzystywał większość sytuacji, zakończył rundę z 34 golami i 87 proc. skutecznością. Przed przerwą zimową zaskakująco dobrze odnalazł się w roli egzekutora karnych.

8
/ 8

Specjalista od charakternych zespołów. Kaliszanie nie grali nadzwyczaj ładnie, czasem szło im jak po grudzie, ale potrafili odwrócić losy meczu i zdobywali ważne punkty. W zupełnie krajowym składzie Energa MKS przegrała tak naprawdę tylko dwa mecze, w których teoretycznie powinna zgarnąć komplet punktów. I to pomimo aż trzech przymusowych izolacji! Niech najlepszym podsumowaniem będzie czwarte miejsce w tabeli i zaledwie dwa punkty straty do trzeciego Górnika, z którym udało się akurat wygrać. Jego zespół ma w sobie coś z MMTS-u Kwidzyn z udanego sezonu 2018/19.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
Maxi-102
23.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jurecki...to ten...co w Kielcach dostał szabelkę.....:)  
avatar
Maxi-102
22.12.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Wielka szkoda...że Jurecki...jako taki lider w meczu z Górnikiem nie pokazał swojej klasy....:)