Kadra w oczekiwaniu na przełom. "Nudzi się przegrywanie, ale robimy postępy"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Patryk Rombel
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Patryk Rombel

Polacy po raz kolejny blisko zwycięstwa z zespołem europejskiej czołówki, ale bez przypieczętowania sukcesu. Dwumecz ze Szwedami trzeba jednak odbierać w pozytywnych kategoriach. Zespół rośnie przed MŚ 2023.

Statystyki nie są po stronie polskich szczypiornistów. Od igrzysk w Rio de Janeiro odnieśli tylko jedno zwycięstwo z rywalem grającym o najwyższe cele, chociaż Słoweńcom ostatnio bliżej do Biało-Czerwonych niż do ścisłej czołówki kontynentu. Po drodze zdarzały się trzy minimalne porażki z Hiszpanią oraz remis z Niemcami. Czegoś zawsze brakowało, najczęściej zimnej krwi w końcówce.

- Nudzi się powoli to przegrywanie, ale nie popadamy w czarnowidztwo, bo robimy postępy. W końcówce znowu nam czegoś zabrakło. Zgubiliśmy piłkę na 25:26 i dostaliśmy w odpowiedzi rzut na pustą bramkę. Nie ma innej drogi jak granie i być może nawet przegrywanie z czołówką. Czekamy na przełamanie i chłodną głowę w końcówce - ocenił dwumecz ze Szwedami trener Patryk Rombel. Najpierw Biało-Czerwoni przegrali 24:27, trzy dni później ulegli mistrzom Europy 24:28.

Polacy zebrali kolejne cenne doświadczenie, a selekcjoner upewnił się, że o niektóre pozycje nie musi się martwić. Szczególny komfort ma wśród bramkarzy. Swoją szansę wykorzystał Jakub Skrzyniarz, dobre zawody zagrał Adam Morawski. Gorzej wypadł Mateusz Kornecki, ale wiele razy udowodnił swoją przydatność. W odwodzie czeka jeszcze Mateusz Zembrzycki.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zwariowana scena! Klubowa maskotka ruszyła do piłkarza

Wygranym dwumeczu na pewno Szymon Działakiewicz. Nie były to olśniewające występy zawodnika VfL Gummersbach, nie ustrzegł się prostych pomyłek, ale dał argumenty, by wysyłać mu kolejne powołania. Odważnie przedzierał się przez obronę, próbował grać do kołowych, rzucił sześć bramek. Na pewno warto brać go pod uwagę w kontekście MŚ 2023, szczególnie że na prawym rozegraniu posucha i niewiadoma w postaci wracającego po trzeciej poważnej kontuzji kolana Macieja Majdzińskiego.

Po Działakiewiczu widać, że posłużyły mu przenosiny do Gummersbach. Początkowo odbił się od 2. Bundesligi, ale zrobił progres i odgrywa coraz ważniejszą rolę w zespole lidera niemieckiego zaplecza.

Zyskał też Patryk Walczak, który prawdopodobnie do czasu MŚ 2023 będzie konkurował z Dawidem Dawydzikiem o miejsce w składzie. Potrafił znaleźć się na kole i w przeciwieństwie do gracza Azotów wykorzystywał okazje. Do turnieju jeszcze kawał czasu i wydaje się, że będzie to jedna z najbardziej zaciętych rywalizacji w składzie.

Poza tym bez zaskoczeń. Michał Olejniczak robi stałe postępy i nie można sobie wyobrazić bez niego podstawowej siódemki, tak jak bez Szymona Sićki. Brakuje jeszcze alternatywy na lewej stronie w postaci kontuzjowanego Tomasza Gębali, który pauzuje od grudnia. Kadra wypadła korzystnie nawet pomimo braku męża opatrznościowego Michała Daszka i ważnego członka obrony Rafała Przybylskiego.

Kolejne odpowiedzi w kwietniu - w połowie miesiąca Biało-Czerwoni zagrają na wyjeździe z mistrzami świata Duńczykami, a potem w Kwidzynie z czwartą drużyną igrzysk w Tokio Egipcjanami.

ZOBACZ:
Faworytki miały dużo problemów w PGNiG Superlidze
Drugi bramkarz może opuścić Energę MKS Kalisz

Komentarze (0)