Już dawno Biało-Czerwonym nie przydarzyła się tak wstydliwa porażka. Może i zdobycz bramkowa przyzwoita (31 goli), ale obrona Norwegów działała akurat wtedy, gdy najbardziej tego potrzebowali. W całym meczu rywale wyprowadzili aż 11 kontr przy zaledwie dwóch z polskiej strony.
Dwukrotni wicemistrzowie świata sprawili Polakom lanie (42:31), jakiego nie doświadczyli jeszcze za kadencji Patryka Rombla. Co więcej, w XXI wieku kadra nie straciła tylu bramek. Chcąc nie chcąc, reprezentacja zapisała się też w annałach mistrzostw Europy. W historii turnieju żadna inna drużyna nie dała sobie rzucić aż 42 bramek.
Najlepiej byłoby na razie zapomnieć o tym występie i przeanalizować go szczegółowo dopiero po turnieju, bo błyskawicznie trzeba skoncentrować się na kolejnym rywalu. W dodatku nie byle jakim. Szwedzi to aktualni wicemistrzowie globu, którzy dysponują jedną z najbardziej wyrównanych kadr na świecie. Przed listopadowymi sparingami trener Rombel podkreślał: - W ich przypadku po absencji któregoś z podstawowych graczy w jego miejsce wskakuje ktoś z Ligi Mistrzów czy Bundesligi. To dużo mówi o sile Szwedów.
ZOBACZ WIDEO: Kłopot okaże się atutem?! Słowa ws. Kamila Stocha napawają dużym optymizmem
Skład rzeczywiście przedstawia się okazale, nawet wyjmując z niego zakażonych koronawirusem Maxa Darja i Niclasa Ekberga. Tylko trzech z powołanych występuje na co dzień w Szwecji. Pozostali toczą boje w Lidze Mistrzów, Bundesligi czy silnej lidze duńskiej lub francuskiej. Glenn Solberg nie ma zbyt wielu gwiazd, ale niektórzy jego zawodnicy aspirują do takiego tytułu. Selekcjoner jakiś czas temu - przed MŚ 2021 - mocno postawił m.in. na Joanathana Carlsbogarda, Felixa Claara i Lucasa Sandella. Wszyscy stosunkowo młodzi, z perspektywami na przyszłość; w kadrze nie zawodzą..
Akurat Polakom nie trzeba specjalnie przypominać siły Szwedów, w dwóch listopadowych sparingach okazali się wyraźnie lepsi. Żeby w ogóle przypomnieć sobie poprzednie zwycięstwo z tym rywalem, trzeba cofnąć się aż do igrzysk w Rio de Janeiro.
Wobec prawdopodobnego braku Macieja Gębali może być piekielnie trudno o powstrzymanie Szwedów. Szczególnie że Piotr Chrapkowski i Dawid Dawydzik przez ostatni tydzień nie opuszczali swoich pokojów, dopiero odbyli pierwsze zajęcia po przerwie. Poza tym po takiej klęsce jak z Norwegami przed sztabem szkoleniowym karkołomne zadanie. Trenerzy muszą w kilkanaście godzin pozbierać zespół i jeszcze opracować sposób na Szwedów (przy ograniczonym potencjale kadrowym). Jeśli nie uda się odebrać im punktów, to Polakom zostanie tylko gra o miejsce w pierwszej dziesiątce turnieju, co po ostatnich występach wydaje się dość prawdopodobną opcją.
Polska - Szwecja 21.01.2021, godz. 18.00
ZOBACZ:
Oto tabela po meczu Polaków
Gorąco po spotkaniu z Norwegami