Duża kontrowersja w Szczecinie. Pogoń opuściła ostatnią lokatę

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Paweł Krupa
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Paweł Krupa

Ogromne emocje towarzyszyły spotkaniu w Szczecinie. Sandra Spa Pogoń przegrywała niemal przez całe spotkanie. Mogła wygrać z Energą MKS-em w ostatniej sekundzie. Trafił Jakub Polok. Sędziowie wskazali na faul. W karnych lepsi byli już przyjezdni.

Portowcy przystępowali do meczu z Energą MKS-em ze świadomością, że w najlepszej sytuacji zakończą 2021 rok na miejscu barażowym. Drużyny z dołu stawki, skromnie bo skromnie, ale jednak punktowały. Szczecinianie mają z tym problem głównie we własnej hali.

Po kwadransie rywalizacji Pogoń przegrywała 4:6. Wynik o niczym nie przesądzał, a bywało już w Grodzie Gryfa, że goście osiągali tak dużą przewagę, że potem tylko kontrolowali boiskowe wydarzenia do szczęśliwego końca. Dobre wrażenie sprawiał Łukasz Zakreta. Bronił wówczas z 44-procentową skutecznością. Rywale z Kalisza potrafili zaskoczyć rzutami z dalszej odległości. Słabo to wyglądało po drugiej stronie parkietu.

W 21. minucie tablica świetlna wskazała stan 7:12. Widmo kolejnej porażki u siebie mocno zajrzała miejscowym w oczy. Ratunkiem miało być wprowadzenie na bramkę zaledwie 19-letniego Oliwera Andrysiaka. I rzeczywiście, jeden z bohaterów meczu w Zabrzu (więcej tutaj) zaczął pokazywać, że tamten dobry występ to nie był jednorazowy przypadek. Do przerwy miał już 50 proc. interwencji.

ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem

Co nie udało się Piotrowi Rybskiemu, który przegrał pojedynek sam na sam z Zakretą pod koniec pierwszych 30 minut, zrobił Dawid Krysiak. Po końcowej syrenie wykorzystał "siódemkę", co oznaczało duże emocje po zmianie stron (14:15).

Różnicę w ataku Pogoni robił Paweł Krupa na lewym rozegraniu. Do prawego rozegrania też nie można było mieć zastrzeżeń. Młody Jakub Polok wykorzystywał szansę (5/7), jaką dał mu trener Rafał Biały. Trzeba jednak przyznać, że lepiej po wyjściu z szatni prezentowali się przyjezdni. Nie do zatrzymania był Piotr Krępa na kole, który każde podanie od kolegów zamieniał na bramkę.

Gościom przydarzały się też błędy. Część z nich Portowcy wykorzystali. Na 10 minut przed ostatnią syreną tablica z wynikiem wskazywała remis po 24. I akurat w tamtym czasie wróciły stare grzechy gospodarzy. Tam niecelny rzut, tu niedokładne podanie i jeszcze te indywidualne upomnienia. Gdyby jeszcze Kacper Adamski pokonał Tomasza Wiśniewskiego, Energa MKS mogła zapewnić sobie spokój. Skończyło się na karnych, które zapewnił gościom właśnie Adamski.

Trzeba jednak dodać, że ostatnie sekundy to ogromna kontrowersja. Szczecinianie mieli 8 sekund na wygranie spotkania. Piłkę na prawe rozegranie dostał Polok i trafił, ale zdaniem sędziów faulował w ataku Bartłomieja Tomczaka. Oznaczało to, że zwycięzcę wyłonią "siódemki". Lepiej wykonywali je kaliszanie i zgarnęli 2 "oczka". Dla Pogoni oznaczało to opuszczenie ostatniej lokaty na rzecz Stali Mielec.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 12. kolejka:

Sandra Spa Pogoń Szczecin - Energa MKS Kalisz 29:29 (14:15) k. 1:4

Sandra Spa Pogoń: Andrysiak, Wiśniewski, Arsenic - Krok 3, Kapela, Wąsowski 3, Gierak (0/1), Krupa 11, Bosy, Starcević, Jedziniak, Krysiak 6 (2/2), Rybski 1. Polok 5.
Karne: 2/3.
Kary: 10 min. (Wąsowski - 4 min., Krok, Kapela, Jedziniak - 2 min.).

Energa MKS: Krekora, Zakreta - Krępa 7, Tomczak 3 (2/3), Kamyszek 3, Adamski 7, Kus 1, Drej 3, Szpera 1, Pilitowski 3 (2/2), Bekisz, Makowiejew 1.
Karne: 4/5.
Kary: 8 min. (Kus - 4 min., Kamyszek, Drej - 2 min.).

Sędziowie: Dejna, Raszewski.
Widzów: 200.

Czytaj więcej:
--> Nie trafili żadnego karnego. Rzadka sytuacja
--> Plan był inny. Liderka ma pretensje

Źródło artykułu: