Za płocczanami najintensywniejsze dni w tym sezonie. O ile w Szwajcarii całkowicie zdominowali Pfadi Winterthur, o tyle w meczu z Azotami Puławy brakowało paliwa. Po końcowym gwizdku Nafciarze mogli głęboko odetchnąć, spisywali się przeciętnie i powinni dziękować rywalom za mnóstwo strat. Niewiele brakło, a musieliby jeszcze męczyć się w karnych, Michał Jurecki rzucił nieuznaną bramkę na wagę remisu.
Wisła regenerowała się przez ostatnie trzy dni, szykując się do istotnego boju w Lidze Europejskiej. Fenix Toulouse HB to jednak rywal wyższej klasy niż Pfadi i nie zmienia tego nawet kiepski początek sezonu w lidze francuskiej. Dlatego takim zaskoczeniem była postawa zespołu w inauguracyjnej kolejce Ligi Europejskiej, Fuechse Berlin wygrało tylko 32:30.
Ten występ to znak ostrzegawczy dla Nafciarzy. Zresztą w Płocku dobrze znają rywali, w zeszłym sezonu Orlen Wisła stoczyła dwa bardzo wyrównane boje, zakończone niewielkimi zwycięstwami. Trzon Tuluzy nie uległ zmianom, ale obronę wzmocnił m.in. znany z Montpellier szwedzki obrotowy Fredric Pettersson, rzutem potrafi zagrozić Chilijczyk Erwin Feuchtmann Perez czy pamiętany z poprzedniego sezonu Uros Borzas.
Na szczęście dla Wisły, większość rekonwalescentów wróciła do gry. Niektórzy - jak Dmitrij Żytnikow - w wielkim stylu. Rosjanin odciążył Niko Mindegię i był najważniejszym graczem płocczan w rywalizacji z Azotami. Dobrze wyglądał też Przemysław Krajewski, niezastąpiony jako wysunięty obrońca. Poza składem wciąż pozostaje jeszcze Tin Lucin, który przechodzi diagnostykę urazu barku.
Orlen Wisła Płock - Fenix Toulouse HB / 26.10.2021, godz. 18.45
ZOBACZ:
Upragniony kontrakt Korony
Polak zastąpi niemiecką legendę
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!