PGNiG Superliga. Wychowanek Wybrzeża wraca w sobotę na stare śmieci. Przez Orlen Wisłę do reprezentacji [WYWIAD]

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Krzysztof Komarzewski
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Krzysztof Komarzewski

Spotkanie Torus Wybrzeża Gdańsk z Orlen Wisłą Płock będzie sentymentalną podróżą dla Krzysztofa Komarzewskiego. Wychowanek gdańskiego klubu, zdobywający teraz bramki dla Nafciarzy buduje konsekwentnie swoją pozycję w zespole Xaviera Sabate.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: W sobotę zagrasz przeciwko macierzystemu klubowi. Jakie są największe różnice pomiędzy poprzednim i aktualnym klubem?

Krzysztof Komarzewski, skrzydłowy Orlen Wisły PłockPrzede wszystkim inna jest stawka. Orlen Wisła wciąż mierzy w medale, w Gdańsku nie mieliśmy takiej możliwości, by bić się z najlepszymi. Drugą sprawą jest to, że możemy grać w Lidze Europejskiej.

Czy na treningach też widać, że każdy mocno walczy o minuty?

Tak, trener Sabate zawsze podkreśla, że najważniejsza jest twarda w obrona i ten, kto będzie grał w defensywie, dostanie więcej czasu na boisku. Trzeba to pokazać też na treningach, gdzie nie można sobie odpuszczać i to widać u każdego. Samo tempo też jest inne, gra jest szybsza. Pod względem marketingu czy spraw pozasportowych nie dostrzegłem większych zmian.

ZOBACZ WIDEO: ME siatkarzy. Aleksander Śliwka o problemach reprezentacji Polski. "Zwycięstwo rodziło się w bólach"

Trudno było przetrwać pierwsze okresy przygotowawcze?

Zdecydowanie tak, nie spotkałem się wcześniej z takimi przygotowaniami. Było przede wszystkim bardzo dużo taktyki i musiałem przyswoić mnóstwo informacji związanych z systemem gry w obronie. Początkowo bywały momenty, w których nie wiedziałem jak się zachować w konkretnych sytuacjach i wielokrotnie rozmawiałem z trenerem Sabate o tym jak lepiej się ustawiać. Każdy detal ma znaczenie, ja wciąż się uczę i nie zawsze potrafię wykonać odpowiednie założenia.

A jesteś lepszym zawodnikiem niż 12 miesięcy temu?

Tak, zrobiłem progres przede wszystkim w grze w obronie. W Gdańsku przede wszystkim byłem w obronie, nie zawsze w niej uczestniczyłem. Tutaj każdy musi pracować, by wszystko działało jak jedna machina. Czuje się pod tym względem lepszym zawodnikiem. W ofensywie złapałem pewności siebie, staram się nie popełniać głupich błędów i nie stracić opanowania. To też weszło u mnie na wyższy poziom.

Czy fakt, że wywodzisz się z Gdańska i dostałeś szybko szansę w lidze mógł pomóc w tym, że szybciej dorosłeś do poziomu pozwalającego na grę w Orlen Wiśle?

Na pewno coś w tym jest, gra w Wybrzeżu przygotowała mnie do dalszych wyzwań.

Spotkasz na boisku kolegów z zespołu. Wciąż identyfikujesz się z tym klubem?

Oczywiście utrzymuję kontakt z kolegami, z którymi grałem w Wybrzeżu, a gdy gdański klub gra, staram się oglądać mecze i kibicować chłopakom i dobrze ze sobą żyjemy. To jest mój klub macierzysty i zawsze z tyłu głowy mam to, że mnie wychował. Ja oczywiście skupiam się przede wszystkim na moim rozwoju i wyzwaniach czekających mnie w Orlen Wiśle Płock.

W polskiej szatni świetnie się odnajdowałeś. Jak to wygląda w Płocku, gdy są obok ciebie też "poważni panowie zawodnicy"?

Początki zawsze są trudne i przyznam, że tu było podobnie, patrzyłem na wiodących zawodników z innej perspektywy. Nie mam barier językowych i z wszystkimi łapałem kontakt, choć w międzynarodowej szatni nie wszystko przychodzi "na luzie", jakto ma miejsce w zespole złożonym przede wszystkim z zawodników z Polski. Może aklimatyzacja potrwała chwilę dłużej niż w polskiej szatni, ale sobie poradziłem. Atmosfera jest jak najbardziej w porządku, wszyscy się lubimy, a od tych "poważniejszych panów" też można zebrać informacje i doświadczenie.

Za wami już ligowa inauguracja. Mecz z MMTS-em, z którym długo się męczyliście nie miał tak wyglądać?

Kwidzynianie zagrali bardzo dobry mecz. Mają mocną obronę, w której się "biją", a my musimy się docierać. Doszło do nas kilku nowych graczy i trzeba się odpowiednio zgrać. Nie zagraliśmy jeszcze na sto procent, nie jest to nasza docelowa forma, ale doceniamy rywala, który zagrał bardzo dobrze.

Czy nie jest trudniej o odpowiednią motywację i nastawienie w lidze polskiej, gdy większość spotkań wygrywacie wysoko?

Myślałem, że tak właśnie będzie. Gdy tu przyszedłem i zacząłem grać, trener bardzo dobrze uświadomił mi, że wcale tak nie jest. Musimy się koncentrować na każdym meczu i bijemy się z rywalami po to, by zbudować rytm w ligach europejskich. W każdy mecz wchodzimy z takim nastawieniem, jakby miał to być nasz najważniejszy finał, niezależnie z kim gramy.

A czy nowi zawodnicy w Orlen Wiśle szczególnie czymś mogli wam zaimponować?

Jeśli chodzi o rzut z drugiej linii, to jestem pod ogromnym wrażeniem Siergieja Kosorotowa. To, co ten chłopak potrafi rzucić z drugiej linii, niewielu na świecie mogłoby powtórzyć. Ma niesamowitą "petardę" w ręce. Dimitrij Żytnikow to doświadczony zawodnik i fajnie rozgrywa, pozostali to też solidne, skuteczne wzmocnienia. Fajnie się to ogląda nawet na treningach i każdy czegoś się od kogoś uczy. Na boisku jesteśmy równi, każdy z nas walczy ze sobą. Patrząc jednak na Kosorotowa, to w momencie gdy rzuca nie chciałbym być bramkarzem.

Docelową imprezą dla twojego pokolenia są mistrzostwa świata w Polsce i w Szwecji. Zobaczymy wtedy w kadrze Krzysztofa Komarzewskiego?

Do mistrzostw jest trochę czasu, wszystko się rozwiąże do 2023 roku i zobaczymy jak to będzie. Ja dołożę wszelkich starań, by znaleźć się w kadrze na te mistrzostwa, bo to nie tylko najważniejsza impreza w roku na świecie, a do tego rozgrywane będą w Polsce, co podnosi ich prestiż. Nic tylko pracować i rozwijać swoją wartość. Kto wie, może dostanę powołanie do kadry na ten turniej?

Czytaj także: 
Zabójczy kwadrans Łomży Vive
Naturalny następca Svana

Źródło artykułu: