Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Jak wyglądają pierwsze tygodnie w nowym klubie?
Miłosz Wałach, zawodnik Torus Wybrzeża Gdańsk: Jeżeli chodzi o treningi, to wygląda to inaczej. One są bardzo intensywne, ale w Kielcach też ciężko przechodziło się przez okresy transferowe. Na sali dużo skupialiśmy się na taktyce. W Gdańsku spotykamy się wcześniej, robiliśmy osobno siłownię i bieganie, tylko w najcięższym tygodniu było to łączone. Popołudniami w hali robimy dużo fajnych, rozwijających nas ćwiczeń. Był czas, by zrobić coś dla bramkarzy i dla każdego zawodnika.
Zawodnicy, którzy jeszcze nie są na poziomie światowym mogą z tego wynieść więcej?
Oczywiście, że tak. Wiadomo, że dużo daje trenowanie z najlepszymi, ale bardzo dużym plusem jest powolne wchodzenie na wyższy poziom i robienie postępów krok po kroku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą
A czy sam fakt wychodzenia na treningi z zawodnikami i podobnych umiejętnościach zmienia jakoś nastawienie do codziennej pracy?
Dużego przeskoku na treningach nie widzę, ale wiadomo, że jak Wlad Kulesz rakietę odpalił na treningu, to było ciężko. W Gdańsku jest kilku "rzutków", których piłka nie parzy i ona też tu lata ładnie.
Sama atmosfera w szatni jest inna?
Bałem się zmiany i zastanawiałem się z kim złapię kontakt. Bardzo szybko się jednak zaskoczyłem pozytywnie. Z każdym mam wspólne tematy i jest naprawdę zabawnie w szatni. Często długo zostajemy po treningach i rozmawiamy, słuchamy muzyki, w Kielcach mecz się dobrze nie skończył i połowy szatni nie było.
W kieleckim klubie grał pan przede wszystkim w lidze, gdzie wyniki były wysokie a w Europie grali inni. W Torus Wybrzeżu ciężar wyniku będzie większy. To się czuje?
Wyszedłem spod skrzydła innych bramkarzy - Sławka Szmala, Mateusza Korneckiego i Andy'ego Wolffa, teraz rozwijam swoje skrzydła i będę się uczył odpowiedzialności oraz presji. Mam nadzieję, że wszystko to przyswoję, że wynik w dużej mierze będzie zależał ode mnie. Czekam na to, aż trener Suchowicz wróci z mistrzostw Europy. Trenowałem już z nim na campach bramkarskich, wydaje mi się że zobaczę fajną, nową szkołę trenera Suchowicza.
Jak wyglądają wasze relacje z Arturem Chmielińskim, który w Wybrzeżu jest od zawsze?
Na pewno fajnie się dogadujemy. Dotychczas najlepiej oceniam współpracę z Mateuszem Korneckim, z którym mieliśmy fajną rywalizację i dobry kontakt. Artur Chmieliński to też bardzo fajny kolega i kolejny ambitny bramkarz, jakiego spotkałem na mojej ścieżce. Dotąd nie spotkałem kogoś, kto nie jest ambitny i mimo że jest już ograny, chce pracować i będziemy na siebie naciskać.
Jest was dwóch, pomiędzy słupkami dla każdego miejsce się znajdzie.
Oczywiście, że tak. W Kielcach jak mi nie szło, to bardziej doświadczeni koledzy wchodzili na boisko. Z Arturem będziemy się uzupełniać.
A nie żałuje pan, że nie wyjechał zagranicę?
Jedną nogą byłem w zagranicznym klubie, ale ostatecznie fajnie się to skończyło, że jestem w Gdańsku. Pomijając kozacką drużynę, jaką mamy jestem podekscytowany miastem i całą otoczką. Bardzo mi się tu podoba.
Liczycie na wyższe miejsce niż w ubiegłym sezonie?
Rozmawiałem z chłopakami z Wybrzeża i mówili, że patrzą pozytywnie na przyszły sezon. Wielu zawodników się nie zmieniło, przyszedłem tylko ja i Dima Doroszczuk. Większość zawodników jest zgrana ze sobą i celem dla mnie jest ósemka, co byłoby zadowalające. Jak będzie szóstka - nie pogardzę, a jak medal, to oszaleję, ale celem jest pierwsza ósemka.
Przed panem też nowe doświadczenie, zacięte mecze ligowe. Torus Wybrzeże specjalizowało się w horrorach.
Tak, będę się uczył gry pod presją, chociaż z trenerem Dujszebajewem też ją odczuwałem, to teraz jak od mojej postawy będzie zależał wynik drużyny, to będzie to bardziej widoczne. Ostatnie moje zacięte mecze były w grach juniorskich i zazwyczaj sobie radziłem. Piłka juniorska i seniorska jest inna. Dlatego czekam na ten sezon i mam nadzieję, że mecze zakończone różnicą jednej bramki będą na naszą korzyść.
Był pan ostatnio w szerokiej kadrze Polski. Jak podchodzi pan do tego tematu?
Na pewno nie zrobiłem kroku w tył. Ostatnio byłem w trójce bramkarzy i nie przekreśliłem swojej szansy, bo jak już zaznaczaliśmy nie grałem w Kielcach pod presją i od pierwszych minut. Zobaczymy jak będę się spisywał w Torus Wybrzeżu i szansa na pewno jest, jednak skupiam się na klubie. Na powołanie trzeba sobie zapracować i grać dobre mecze.
A jak pan zapatruje się na nietypową umowę z gdańskim klubem, jaką jest wypożyczenie na dwa lata?
Jestem wypożyczony na dwa lata i nie mam żadnych obaw z tego tytułu. Na piersi noszę herb Torus Wybrzeża i czuję się powiedzmy w 90 procentach zawodnikiem gdańskiego klubu, bo wiąże mnie też umowa z kieleckim klubem.
Czytaj także:
Lijewski o szlifowaniu puzzli
Reprezentantka Polski potrzebuje pomocy