Przyszłoroczny Górnik Zabrze będzie dość znacząco różnić się od tego z sezonu 2020/21, przynajmniej jeśli chodzi o obecność dotychczasowych liderów. Odejdą Aleksandr Buszkow, Jan Czuwara, Bartłomiej Tomczak i Marek Daćko. W tym gronie jest też Iso Sluijters.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że Iso będzie chciał odejść i dlatego nawet nie podejmowaliśmy rozmów. Tak nieoficjalnie umówiliśmy się rok temu, kiedy Iso też planował pożegnać się z nami, ale w międzyczasie urodziło mu się dziecko, przyszła pandemia i nie chciał rozpoczynać nowego etapu w życiu - przyznaje prezes Górnika Bogdan Kmiecik.
Od postawy Holendera zależały wyniki zabrzan. Od 2016 roku był liderem w ataku, dostał nominację do nagrody dla najlepszego bocznego rozgrywającego ligi. Jego bilans w Superlidze to blisko 500 bramek, mało który z obcokrajowców może pochwalić się takim dorobkiem.
Dla Sluijtera Górnik był szóstym zagranicznym klubem. Wcześniej występował w lidze hiszpańskiej (Alcobendas i San Antonio), norweskiej (Elverum) i 2. Bundeslidze (Erlangen i Emsdetten).
- Bardziej koncentrujemy się na obsadzeniu skrzydeł. Na prawej stronie mamy przecież Pawła Dudkowskiego i oburęcznego Krzysztofa Łyżwę - wyjaśnia prezes Kmiecik, zapytany o ewentualne wzmocnienia.
ZOBACZ:
Sukces Wisły w Europie wciąż możliwy
Hit transferowy Duńczyków!
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA