Ostatnie mecze Nafciarzy w PGNiG Superlidze, delikatnie ujmując, nie były widowiskami. Sprawy udawało się załatwić w 30 minut, przynajmniej w ostatnich występach z Gwardią Opole i Zagłębiem Lubin. Dla odmiany Energa MKS Kalisz postawiła się płocczanom i dość długo niepokoiła faworytów.
Kaliszanie dzielnie walczyli w obronie, nie pozwolili rozegrać się liderom Wisły. Sami nieźle prezentowali się w ataku - przebojowością wyróżniał się Kacper Adamski, Marek Szpera kreował pozycje kolegom, na kole przepychanki wygrywał Piotr Krępa, który potrafił zwieść tak wytrawnego obrońcę jak Mirsad Terzić i wywalczyć karnego.
Do 45. minuty Energa MKS zostawiała nawet lepsze wrażenie niż Nafciarze, bazujący na indywidualnościach i skuteczności Przemysława Krajewskiego. Kłopoty kaliszan zaczęły się od zmarnowanego karnego przez Mateusza Góralskiego i pudła Piotra Krępy. Adam Morawski zrobił różnicę w bramce, a jego koledzy wykorzystali ponad sześciominutową niemoc rywali. Od remisu płocczanie w krótkim czasie wyszli na prowadzenie 25:21 i zamknęli dyskusję o zwycięstwie.
Znów znakomicie wyglądał Przemysław Krajewski (7/7), Niko Mindegia w najważniejszym momencie włączył tryb rzucania, zafunkcjonowała też obrona. Wprawdzie wynik 30:25 świadczy raczej o pewnym sukcesie, ale MKS zdołał napsuć wiceliderowi tabeli trochę krwi.
Orlen Wisła Płock - Energa MKS Kalisz 30:25 (14:13)
Orlen Wisła: Homayed (2/14 - 14 proc.), Morawski (9/22 - 41 proc.) - Krajewski 7, Komarzewski 4, Mihić 4, Szita 4, Mindegia 3, Serdio 2, Toto 2, Ruiz 1, Susnja 1, Daszek 1, Czapliński 1, Dutra, Vejin, Terzić
Karne: -
Kary: 6 min. (Terzić, Krajewski, Mihić)
Energa MKS: Zakreta (8/31 - 26 proc.), Krekora (3/9 - 33 proc.) - Góralski 7/4, Adamski 6, Krępa 3/2, Pilitowski 2, Szpera 2, Makowiejew 2, Kus 1, Kamyszek 1, Wróbel, Misiejuk, Drej
Karne: 6/7
Kary: 8 min. (Kus - 4 min., Drej, Szpera - po 2 min.)
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol stadiony świata. I to w wykonaniu kobiety!