Gwardziści i Nafciarze zdążyli poznać się jak łyse konie, bo nie dość, że niedawno zagrali zgodnie z rozkładem, to jeszcze nadrobili zaległości z jesieni. Pierwsze starcie było pozbawione emocje. Eufemistycznie, nie stało się reklamą ligi. Teraz aż tak źle nie było, ale Wisła znowu rozegrała to po swojemu.
Wicemistrzowie kraju nie forsowali tempa, po czym dwa razy tupnęli nóżką i odskoczyli. Wystarczyło, że Gwardia biła głową w mur przez kilka minut i o niespodziance nie mogło być mowy. Przemysław Krajewski nie mylił się za to z karnych, po przerwie jeszcze dokładał gole z akcji. Niko Mindegia umiejętnie dowodził zespołem, m.in. szukał na kole Abela Serdio. Piłka często docierała też do Lovro Mihicia i Krzysztofa Komarzewskiego, którzy nie mieli problemu z pokonaniem bramkarzy opolan.
Druga połowa była już bardziej wyrównana, Gwardia nie kalkulowała, a Nafciarze niespecjalnie zamierzali jej utrudniać zadanie. Na plus wejście na środek lewoskrzydłowego Fabian Sosny, który rozruszał siódemkę z Opola. Wprawdzie Wisła zaledwie zremisowała drugą połowę 18:18, ale bardziej martwi skrzywiona mina Krajewskiego po brzydkim faulu Filipa Stefaniego. Reprezentant Polski zasygnalizował uraz łokcia i od razu ratował się okładem z lodu.
KPR Gwardia Opole - Orlen Wisła Płock 27:35 (9:17)
Gwardia: Malcher (1/18 - 6 proc.), Balcerek (6/22 - 27 proc.) - Sosna 5, Klimków 4, Mauer 4/3, Kawka 4, Milewski 3, Kowalski 3, Zadura 2, Fabianowicz 1, Morawski 1, Stefani, Jankowski, Działakiewicz, Kucharzyk
Karne: 3/3
Kary: 20 min. (Milewski - 6 min., Jankowski - 4 min, Sosna, Kucharzyk, Stefani, Zadura, Klimków - po 2 min.)
Orlen Wisła: Homayed (8/31 - 26 proc.), Morawski (3/6 - 50 proc.) - Krajewski 10/6, Serdio 6, Komarzewski 4, Mihić 4, Czapliński 4, Ruiz 1, Toto 1, Dutra 1, Daszek 1, Mindegia 1, Vejin 1, Szita 1, Terzić, Susnja
Karne: 6/7
Kary: 16 min. (Terzić, Toto, Serdio - po 4 min., Susnja, Komarzewski - po 2 min.)
ZOBACZ:
Rozgrywający Zagłębia zagra w Niemczech
Duński talent zdecydował o przyszłości
ZOBACZ WIDEO: NBA. Gortat mógł grać w Los Angeles Lakers i Golden State Warriors. "To był błąd popełniony przeze mnie"