Wydawałoby się, że Algieria to zespół, który w drugiej fazie mistrzostw świata nie ma czego szukać. W historii ich występów w turniejach na najwyższym szczeblu międzynarodowym próżno szukać sukcesów. Najwyżej sklasyfikowani byli na 13. miejscu - i było to dokładnie dwadzieścia lat temu. Na ostatnich mistrzostwach Afryki wypadli poza czołówkę i zajęli dopiero szóstą lokatę.
W drugiej rundzie w Egipcie znaleźli się tylko dzięki zwycięstwu jedną bramką z zespołem z Maroka. Typowy zespół do bicia. A jednak w swoim poprzednim starciu z Francuzami pokazali, że są niezwykle ambitni i waleczni. Trójkolorowi chyba nie spodziewali się, że Afrykańczycy będą w stanie napsuć im aż tyle krwi, a jednak momentami wydawało się, że sensacja wisi w powietrzu. Ostatecznie Les Blues wymęczyli zwycięstwo, ich rywalom zabrakło boiskowego cwaniactwa i doświadczenia.
Norwegowie nie popełnili błędu reprezentacji Francji. Chociaż chwilami mieli trochę problemów z zatrzymaniem rywali, szybko sami narzucili tempo meczu i błyskawicznie wzięli się do budowania przewagi. Nie wplątali się w boiskowe przepychanki i po prostu robili swoje. Algierczycy starali się dotrzymać rywalom kroku, przez kilkanaście minut tracili do nich tylko dwa trafienia, ale w końcówce pierwszej połowy Skandynawowie byli bezlitośni - ostro w ataku pracował Sander Sagosen i na przerwę Norwegowie schodzili prowadząc sześcioma trafieniami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Paulina Piątek na rajskich wakacjach. Widoki zachwycają
Norwegowie nie mogli kalkulować, kombinować ze zmianami w składzie, grać na luzie - ich sytuacja w grupie III jest mocno skomplikowana. Nie dość, że potrzebują dwóch zwycięstw w dwóch ostatnich meczach, to jeszcze muszą się oglądać na wyniki rywali.
Algierczycy nie znaleźli tajnej broni na Skandynawów. Ich jednym pomysłem na zdobywanie bramek były rzuty ze środka - zarówno z pierwszej, jak i drugiej linii. To działało, ale brakowało rzutów z pozostałych pozycji. W drugiej połowie Norwegowie bardzo szybko zaczęli powiększać swoją przewagę - w 40. minucie prowadzili już dziesięcioma bramkami i mieli pełną kontrolę nad spotkaniem.
Nie zmieniło się to już do końca spotkania - Skandynawowie systematycznie powiększali prowadzenie i ostatecznie zwyciężyli 36:23.
Norwegia - Algieria 36:23 (11:17)
Norwegia: Saeveras (11/33 - 33%) - Sagosen 6, Overjordet, Myrhol, Overby 2, Tonnesen 3, Jondal, Bjornsen 3, Johannessen 3, O'Sullivan 2, Reinkind 4, Bergerud, Solstad 2, Gulliksen 4, Blonz 7
Algieria: Zemouchi (5/22 -23%), Benmenni (3/22 - 14%) - Naim, Hellal, Berkous 3, Hichem 1, Chehbour, Saker 4, Kaabechche 2, Boudjenah, Abderahim, Bendjilali 1, Kouri, Abdelkader 1, Hadj Sadok 4, Ayoub 7
Czytaj też:
Portugalia lepsza od Schmida i spółki. Macedonia Północna bezradna w starciu z Rosjanami
Katarczyk nowym liderem klasyfikacji strzelców. Moryto awansował na podium ze świetnym bilansem