3 tygodnie - tyle czekali na powrót na parkiet zawodnicy Picku Szeged. Przegrany mecz przeciwko Łomży Vive Kielce był ostatnim, w którym wystąpili podopieczni Juana Carlosa Pastora. A i do Polski przyjechali przecież w mocno okrojonym składzie. Teraz jednak Węgrzy wracają na boisko po wymuszonej koronawirusem przerwie. Dalej jednak bez kluczowych zawodników - do Portugalii pojechało raptem 13 zawodników. W tym gronie próżno było szukać takich nazwisk jak chociażby Bombac, Stepancic czy Mackovsek.
Rywal nie najłatwiejszy, ale też nie z najwyższej półki. Porto to drużyna chimeryczna, potrafi wygrać z najlepszymi, żeby potem rozczarować. W tym sezonie wygrali jak na razie tylko jedno z trzech rozgrywanych spotkań, z Mieszkowem Brześć, i z pewnością chcieliby poreperować swoje konto. Tym bardziej, że rywal osłabiony, a czwartkowy mecz odbywał się w ich własnej hali.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: efektowne "nożyce" piłkarza Barcelony. Trafił idealnie
Portugalczycy wyraźnie poczuli krew. Dzięki świetnej obronie i znakomitym interwencjom Nikoli Mitrevskiego nie dali rozpędzić się zawodnikom z Segedynu. Goście w kwadrans gry trafili raptem czterokrotnie; dwa razy więcej skutecznych rzutów mieli na swoim koncie gracze Porto.
Na całe szczęście dla Pastora, miał w składzie dobrze dysponowanego Mirko Alilovicia. Doświadczony bramkarz kilka swoimi obronami ratował swoich kolegów. On i Joan Canellas, autor 7 z 10 bramek, utrzymywali nadzieję Picku na korzystny wynik.
Ciekawa sprawa wydarzyła się po zmianie stron. Zawodnicy Porto wyszli...w innych koszulkach. Najwyraźniej ktoś uznał, że były zbyt podobne do strojów graczy Picku.
Dlaczego o tym wspominamy? Bo samo spotkanie, które przecież zostało wybrane meczem kolejki, nie zachwycało. Prawda, było kilka znakomitych akcji - jak chociażby parada Mitrevskiego - jednak obydwie ekipy mają sporo do poprawy przed następnymi spotkaniami.
Koniec końców to Portugalczycy wyszli zwycięsko z tego pojedynku. Niczym doświadczeni bokserzy, wyczekiwali momentów, w których Pick tylko bardziej się otworzył, po czym bezlitośnie go za to karcili. Porto zasłużenie może dopisać sobie dwa punkty.
Liga Mistrzów, grupa A
FC Porto Sofarma - MOL-Pick Szeged 25:19 (15:10)
Porto:
Quintana, Mitrevski - Iturriza 3, Spath, Martins 5, Mbengue 1, Salina 2, Sliskovic, Fenrandes, Branquinho 2, Silva 1, Areia 4, Gomes 4, Alves 2, Costa 1, Magalhaes
Pick:
Mikler, Alilovic - Rea, Kallman 1, Kecskes 1, Canellas 7, Sostaric 4, Bajusz, Stranovsky 2, Rosta 3, Toth 1, Fekete, Żytnikow 1
Czytaj także:
-> kolejne mecze Superligi zagrożone
-> nowy kontrakt Szity