Kielczanie w sobotę chcieli zrewanżować się Porto za wrześniową porażkę 30:33 i pozostać w grze o zajęcie drugiego miejsca w swojej grupie, co im się udało zrealizować.
Początek spotkania należał do przyjezdnych. Nieskuteczny w ofensywie był Władisław Kulesz, co skrzętnie wykorzystali szczypiorniści portugalskiej drużyny, którzy w głównej mierze za sprawą Andre Gomesa wyszli na prowadzenie 4:1 w szóstej minucie starcia.
Z czasem kielczanie uspokoili swoja grę, wzmocnili defensywę i po trafieniu Arkadiusza Moryty odrobili straty z jednobramkową nawiązką. Od tego momentu na boisku trwała wymiana ciosów, a wynik oscylował wokół remisu. Ostatecznie zawodnicy obydwu ekip zeszli do szatni przy wyniku 12:12, co zapowiadało emocje po przerwie.
ZOBACZ WIDEO: Miliony w błoto?! Szejkowie chyba nie wiedzieli, co robią
Po zmianie stron VIVE mocno ruszyło do ataku. Kielczanie postanowili częściej grać przez skrzydła i to przyniosło oczekiwany efekt w postaci goli Angela Fernandeza Pereza oraz Moryty (17:13).
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa złapali wiatr w żagle i starali się kontrolować boiskowe wydarzenia. Ciężar rzucania bramek wzięli na swoje barki Alex Dujshebaev i Artsiom Karalek, którzy byli praktycznie nie do zatrzymania dla przeciwników. Dodatkowo bardzo dobrze bronił Andreas Wolff.
Mistrzowie Polski kontrolowali boiskowe wydarzenia i już nie dali się dogonić FC Porto, triumfując 30:25.
Liga Mistrzów, 12. kolejka gr. B:
PGE VIVE Kielce - FC Porto Sofarma 30:25 (12:12)
PGE VIVE Kielce: Wolff, Kornecki - Vujović, Karacić 1, Dujshebaev A. 7, Pehlivan 1, Aginagalde 2, Jachlewski 1, Janc 1, Lijewski, Kulesz 4, Moryto 6, Fernandez Perez 3, Dujshebaev D., Karalek 4, Guillo.
Karne: 5/6.
Kary: 2 min.
FC Porto Sofarma: Quintana, Bauer - Iturriza, Blanco, Martins Soares 5, Mbengue, Hernandez Zulueta 1, Silva 2, Salina Amador 3, Pinto, Fernandes, Borges, Branquinho 4, Areia 1, Gomes 4, Magalhaes 5.
Karne: 3/6.
Kary: 8 min.
Sędziowali: Igor Covalciuc, Alexei Covalciuc (Rumunia).
Czytaj też:
-> Liga Mistrzów. Rewelacja rozgrywek w Hali Legionów. "VIVE na pewno chce rewanżu"
-> Alex Dujshebaev: Projekt VIVE nie jest skończony. Chcemy tutaj zostać