Latem 2019 roku Jakub Moryń trafił do Puław z łatką czołowego środkowego Superligi. Po kilku miesiącach prezes Jerzy Witaszek, niezadowolony z jego postawy, obwieścił, że środkowy nie zagra już w Azotach i może odejść z zespołu 3,5 roku przed końcem kontraktu. 23-latek skorzystał z tej opcji i przez ponad miesiąc negocjował z dwoma klubami.
Wybór padł na Torus Wybrzeże Gdańsk. Dużą rolę odegrała z pewnością osoba trenera Krzysztofa Kiśla, z którym Moryń pracował w płockiej Wiśle.
- Zbliżamy się do play-outów i będą to bardzo ważne mecze. Kuba grał już w barwach Lubina właśnie w tych rozgrywkach, więc jego ogranie i umiejętności - potwierdzone wyjazdami na zgrupowania reprezentacji Polski - na pewno się przydadzą. Kuba był bez klubu, a jeszcze przy kontuzji Mateusza Wróbla, będzie możliwość, aby pograł tutaj razem z Jackiem Sulejem, bo może grać także na lewym rozegraniu. Mam nadzieję, że troszkę przyspieszymy naszą grę i na pewno jest to dobre rozwiązanie dla nas - wyjaśnia menadżer Damian Wleklak.
- Oczekuję, że Kuba wprowadzi trochę ożywienia i jakości do zespołu jako środkowy rozgrywający lub na lewe rozegranie. Może to spowodować lepszą grę z obrotowymi oraz rywalizację na tej pozycji. Wiemy, jakich mamy zawodników w tej chwili i nie zapominamy o nich, ale mamy przed sobą dużo grania po rundzie zasadniczej, bo to będzie najczęściej środa-sobota itd., więc będzie wiele okazji, żeby z każdego zawodnika odpowiednio skorzystać. Kuba jest gotowy, żeby grać. Cały czas trenował z drugim zespołem Orlen Wisły Płock oraz samodzielnie, także widać po nim, że jest gotowy do występów jak przystało na profesjonalistę - dodaje trener Kisiel w rozmowie z oficjalną stroną klubu.
Moryń grał też w Superlidze w barwach Mebli Wójcik Elbląg i Zagłębia Lubin.
ZOBACZ WIDEO: Nowy inwestor w Polonii Warszawa? "Ta sytuacja pokazuje, dlaczego wielki biznes nie wchodzi do polskiego futbolu"