PGNiG Superliga: Gwardia Opole minimalnie lepsza od Energi MKS-u Kalisz

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Maciej Zarzycki
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Maciej Zarzycki

Gwardia Opole pokonała Energę MKS Kalisz 26:26 k. 6:5 (17:14) w pierwszym ligowym meczu tych drużyn w 2020 roku. Spotkanie było niezwykle emocjonujące i o wyniku zadecydowały dopiero rzuty karne, w których lepsi okazali się gospodarze.

Początek meczu to przede wszystkim błędy w ataku kaliszan, którzy mimo dobrej gry obronnej na kole, pozwolili opolanom na dwie szybkie bramki z kontr. Sąsiedzi z tabeli prowadzili wyrównaną grę. Żadna z drużyn nie pozwalała drugiej na ucieczkę, głównie dzięki dobrej dyspozycji obu bramkarzy - Mateusza Zembrzyckiego i Łukasza Zakrety.

Swoje szanse na powiększenie prowadzenia miała Gwardia, jednak przeszkodziły jej niecelne rzuty. Goście również nie radzili sobie w ataku i tylko Kirył Kniaziew regularnie umieszczał piłkę w siatce. Dopiero w 23. minucie gospodarze spotkania zdołali powiększyć przewagę do 2 bramek, by chwilę później dołożyć jeszcze jeden punkt, po prostym błędzie w rozegraniu kaliszan.

Podopieczni Patrika Liljestranda wyraźnie nie radzili sobie z ułożeniem akcji i ponownie przed powiększaniem strat ratował ich bramkarz. Nie zdołał jednak obronić rzutu już po gwizdku kończącym połowę. Piłka obiła się o mur kaliszan, lądując w bramce, a na tablicy widniał wynik 17:14 dla Gwardii.

ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"

ZOBACZ: W Tarnowie mają plan na kolejne lata

Do drugiej części spotkania gospodarze podeszli bardzo spokojnie utrzymując wypracowane wcześniej prowadzenie. W ataku zaczął wyróżniać się Wiktor Kawka. Wynik opolan mógł być jednak wyższy, gdyby nie niecelne podania na lewe skrzydło. Kaliszanom na drodze stanął ponownie Zembrzycki, który zachwycił obroną rzutu karnego i dobitki. Po 7. minutach goście zaczęli mozolnie odrabiać straty i zbliżyli się na 1 trafienie. Wtedy ich gra ponownie stanęła i jedynie dwóch zawodników potrafiło oszukać bramkarza - Kniaziew i Krycki. Opolanie zaczęli jednak seriami popełniać błędy i bramki tych dwóch zawodników starczyły, by na 10 minut przed końcem wyrównać. Chociaż Gwardia nieco uspokoiła grę, to nie potrafiła zbudować przewagi.

W 57. minucie kaliszanie dopięli swego i wyszli na upragnione prowadzenie 26:25. Na minutę przed końcem na tablicy widniał remis, a piłka była w rękach opolan. Ich rzut obronił jednak Mikołaj Krekora. Ostatnich 19 sekund kaliszanie jednak nie wykorzystali i regulaminowy czas gry skończył się wynikiem 26:26. O wyniku zadecydowały rzuty karne. Lepsi okazali się gospodarze, którzy ostatecznie wygrali w nich 6:5.

ZOBACZ: Francuzi z nowym selekcjonerem

KPR Gwardia Opole  - Energa MKS Kalisz 26:26 k. 6:5 (17:14)

Gwardia Opole: Zembrzycki, Balcerek - Lemaniak 3, Fabianowicz 3, Zarzycki 4, Małecki 1, Mokrzki, Zieniewicz, Jankowski 3, Kawka 3, Mauer 3, Milewski 2, Morawski 2, Działakiewicz 1, Stefani, Skraburski 1

Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta - Galewski 1, Gąsiorek, Kamyszek, Drej 1, Klopsteg 1, Misiejuk 2, Szpera 2, Pilitowski K. 3, Pilitowski M., Kniazeu 8, Krytski 7, Kobusiński, Adamski 1

Sędziowie: Fahner, Kubis (Głogów)

Źródło artykułu: