Należało się spodziewać, że w meczu brązowych i srebrnych medalistek mistrzostw Polski będą ogromne emocje. Bliżej sukcesu i zdobycia kompletu "oczek" było jednak Metraco Zagłębie. - Oczywiście, przyjeżdżając do Koszalina chciałyśmy zdobyć trzy punkty, ale nie wyszło - przyznała Daria Zawistowska.
Kluczowy był moment, w którym lubinianki miały rywalki na przysłowiowym widelcu. - Moim zdaniem początek meczu wyglądał podobnie jak koniec. Szkoda, że nie udało nam się utrzymać przewagi, gdy "odskoczyłyśmy" na różnicę sześciu bramek (25:19 w 43. minucie zawodów - dop. red.). W ostatnich dziesięciu minutach przeciwniczki trafiały w kolejnych akcjach, a my nie potrafiłyśmy tego upilnować. To był dla nas gwóźdź do trumny - oceniła skrzydłowa Miedziowych.
W ostatniej sekundzie niedzielnej rywalizacji (5 stycznia) radość gospodyniom przyniosło trafienie obrotowej, Hanny Rycharskiej, która trafiła na 32:32. W "siódemkach" nie Młynom Stoisław nie poszło już tak dobrze (więcej o samym meczu tutaj). - Cieszymy się jednak z wygranej w rzutach karnych, bo te dwa punkty i tak są dla nas cenne. Lepsze to niż nic - rzuciła na koniec Zawistowska.
ZOBACZ WIDEO Paweł Fajdek: Warto doceniać inne dyscypliny
Radości nie tyle ze zdobycia jednego punktu, co z przełamania pewnej niemocy nie ukrywała także Adrianna Nowicka. - Fajnie, że to spotkanie w regulaminowym czasie gry zakończyło się remisem. Niestety, nie wyszły nam rzuty karne i zostałyśmy z jednym punktem. Najważniejsze jest jednak to, że potrafiłyśmy wyjść z opresji, gdy rywalki wyraźnie prowadziły - podkreśliła.
Nie ma mocnych na MKS Perłę w Superlidze. Czytaj więcej!
- Patrząc na cały mecz uważam, że mogłyśmy go wygrać. Poza tym widać, że zespół robi postępy i bardzo mnie to cieszy - podsumowała kapitan koszalińskiego zespołu po pierwszym spotkaniu w 2020 roku w PGNiG Superlidze Kobiet.
W 12. kolejce ekipa Anity Unijat uda się do Piotrkowa Trybunalskiego, gdzie zmierzy się z przedostatnią MKS Piotrcovią (11 stycznia, godzina 17:00).