Terminarz gier ułożył się dla Sandra Spa Pogoni w rozgrywkach PGNiG Superligi Mężczyzn w taki sposób, że w trzech najbliższych kolejkach zagrają z zespołami o porównywalnym, jeśli nie słabszym potencjale. Jedynym minusem jest fakt, że na prawym rozegraniu zabraknie w nich Mateusza Zaremby. Drugim zaś, że aż w dwóch z nich szczecinianie wystąpią w roli gości. Tym bardziej ważne było osiągnięcie sukcesu z Piotrkowianinem.
Pierwsze takie derby. Czytaj więcej!
Statystyki nie mogły napawać trenera Rafała Białego zbyt optymistycznie. W poprzednim sezonie Portowcom ani razu nie udało się ograć tej drużyny. Niewiele lepiej było dwa lata wstecz, kiedy jeszcze obowiązywały remisy (skończyło się wynikiem 25:25). Teraz jednak lepszej okazji na przełamanie nie było. Rywal jeszcze ani razu nie wygrał na wyjeździe. I wiele wskazywało, że tym razem również nie zwycięży. Portowcy zaczęli bowiem kapitalnie, od prowadzenia 5:0. Niemal każda akcja kończyła się dla nich trafieniem. Znowu rewelacyjne wejście zanotował Anton Terekhof.
Bardzo długo utrzymywała się kilkubramkowa przewaga miejscowych. W końcu i ich dopadł jednak pewien przestój. Między 17. a 22. minutą Piotrkowianin dołożył trzy trafienia. Duża w tym zasługa Piotra Swata. O ile bowiem Terekhof bronił rzuty z gry, tak przy stałych fragmentach nie dawał sobie rady. Wydawało się, że remis jest już tylko kwestią czasu. Co ciekawe, po przerwie na żądanie Bartosza Jureckiego lepiej zaczęli jednak funkcjonować miejscowi. W rolę Swata przy rzutach z siódmego metra wcielił się Piotr Rybski i tak na przerwę ekipa z Grodu Gryfa zeszła przy prowadzeniu 16:13.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania
Zobacz także: MMTS w odwrocie i coraz niżej w tabeli
Wcześniej Pogoń miała problemy z wejściem w mecz, ale także z początkiem drugiej części gry. Tym razem wszystko działało jak należy. Piotrkowianin zaskakiwał właściwie tylko w jednym elemencie, po swoich szybkich wznowieniach przy stracie bramki. Taka gra kosztowała jednak sporo sił, których potem w końcówce trochę już brakowało. Do 42. minuty przyjezdni mogli jeszcze mieć nadzieję na korzystne rozstrzygnięcie. I to nawet pomimo faktu, że w bramce rywali świetną robotę wykonywał Terekhof.
Ale właśnie wtedy zaczęły się kłopoty, które zniweczyły trud włożony w to spotkanie. Blisko dziewięciominutowy przestój zrobił swoje. W tym czasie dwie kary otrzymała drużyna z Piotrkowa Trybunalskiego. Najpierw na ławkę powędrował Adrian Turkowski, a po kilkudziesięciu sekundach również Piotr Rutkowski i mecz właściwie się rozstrzygnął. Sytuację próbował jeszcze ratować Jurecki, ale nic nie zdziałał. Zaskakiwać in minus może postawa tego ostatniego. We wcześniejszych meczach przeciwko Pogoni bombardował bramkę, tym razem był niewidoczny.
PGNiG Superliga, 10. kolejka:
Sandra Spa Pogoń Szczecin - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 33:29 (16:13)
Sandra Spa Pogoń: Terekhof, Gawryś - Telenga, Wrzesiński, Wąsowski 1, Horiha 7, Krupa 1, Bosy 1, Biernacki 6, Jedziniak 2, Krysiak 2, Matuszak 2, Rybski 7 (5/6), Fedeńczak 4.
Karne: 5/6.
Kary: 10 min. (Wąsowski - 4 min., Horiha, Jedziniak, Fedeńczak - 2 min.)
Piotrkowianin: Procho, Kot, Pyrka 1 - Mróz, Woynowski 2, Iskra 3, Szopa 2, Kaźmierczak, Swat 8 (5/5), Turkowski 1, Nastaj 3, Mastalerz 2, Sobut 4, Tórz, Pacześny 2, Rutkowski 1.
Karne: 5/5.
Kary: 8 min. (Turkowski - 4 min., Mastalerz, Rutkowski - 2 min.).
Sędziowie: D. J. Mroczkowscy (obaj z Sierpca).
Widzów: 500.