Mało kto w Polsce tak zdecydowanie odrzucił ofertę prezesa Bertusa Servaasa. Rok temu na wstępnym etapie propozycji nie przyjął kolega klubowy Klimkowa, Adam Malcher. 22-letni obrotowy od dłuższego czasu pozostawał pod obserwacją PGE VIVE Kielce, ale uznał, że to jeszcze nie czas na transfer do tak dużego klubu (ZOBACZ).
- Pierwszy sygnały pojawił się rok temu. Wtedy VIVE chciało mnie wykupić, ale Gwardia nie zgodziła się, ponieważ w klubie zostałby tylko Mateusz Jankowski. Teraz mógłbym odejść za darmo. Porozmawiałem z trenerami Gwardii, doszliśmy do wniosku, że dopiero uczę się poważnej piłki ręcznej. Późno zacząłem trenować (jako 17-latek - przyp.red.), pierwszy sezon w Superlidze właściwie przesiedziałem na ławce i tylko brałem udział w zajęciach. Potem częściej pojawiałem się na boisku, zwróciłem uwagę VIVE, ale tak naprawdę dopiero poznaję specyfikę Superligi. Na transfer do Kielc jeszcze za wcześnie - przyznaje Jan Klimków.
Obrotowy w VIVE nie mógłby raczej liczyć na regularne występy, bo wyżej w hierarchii będą stać Artsiom Karalek i ściągnięty z Nantes Nicolas Tournat. - Zależy mi na graniu. Mam swoje ambicje, chciałbym wyjechać z Polski. Czy już teraz? Tego jeszcze nie wiem, może okazać się, że kolejne dwa lata spędzę w kraju i wtedy wyjadę. Na ten moment nie umiem jeszcze sprecyzować swoich planów - wyjaśnia. Klimków jednocześnie nie chciał odnieść się do plotek o zainteresowaniu jednego z duńskich zespołów.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania
22-latek na razie próbuje wrócić do gry po urazie barku. Przerwa w występach trwa już miesiąc, choć według pierwotnych rokowań obrotowy miał być gotowy do gry zdecydowanie wcześniej. Możliwe, że od przyszłego tygodnia Klimków będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu na spotkania Superligi.
ZOBACZ: Dujszebajew łączony ze słoweńską kadrą
- Chodzi o staw barkowo-obojczykowy. Niefortunnie upadłem na bark w meczu z Orlenem Wisłą Płock, doszło też do uszkodzenia torebki stawowej. Po trzech tygodniach wróciłem do zajęć, okazało się, że za szybko, bo znowu "coś strzeliło". Podejrzewano nawet uszkodzenie przyczepu bicepsa do obrąbka stawowego, ale rezonans wykluczył ten uraz. Przyjąłem zastrzyki z osocza i mam nadzieję, że za tydzień będę gotowy - mówi Klimków.