MKS Piotrcovia od początku toczyła wyrównaną walkę z gospodyniami. Solidny handball to najlepsze dla tamtego okresu określenie, do czego dostosowały się również gospodynie. Problemy zaczęły się pojawiać jednak zdecydowanie za szybko. Już po 11 minutach od pierwszego gwizdka sędziów z Głogowa SPR Pogoń zaczęła "odskakiwać" i nie pozwoliła się dogonić.
- Jechaliśmy tutaj prawie 8 godzin. Wstaliśmy około 7 rano, więc proszę sobie wyobrazić, ile kosztuje nas to zdrowia. Niestety, na tyle nas stać po takiej podróży. Myślę, że ona nas "dobija", bo jeżeli mamy krótsze wyjazdy, to gramy zdecydowanie lepiej - wyjaśnił Andrzej Bystram.
Jeszcze przed ostatnim kwadransem spotkania szczecinianki prowadziły 32:17. Przyjezdne nie miały nic do powiedzenia. Wysoka przewaga uśpiła jednak czujność gospodyń, choć, jak przyznała Marlena Urbańska, granatowo-bordowe starały się, aby osiągnąć 40 bramek. - Szkoda, jest to taka magiczna cyfra. Dążymy do tego, aby obie części meczu były na najwyższym poziomie - stwierdziła obrotowa.
Piotrkowianki zebrały się jeszcze w sobie i wykorzystały słabszy fragment w wykonaniu rywalek. - Jestem bardzo zadowolony, bo mimo tych 8 godzin, zagraliśmy całkiem przyzwoicie. 29 bramek rzuconych w ataku świadczy, że ta formacja była całkiem niezła. Wiadomo, Pogoń zagrała jeszcze lepiej. Mają szerszą, bardziej wyrównaną ławkę. Mieliśmy kłopot - ocenił trener.
IHF ogłosiła podział miejsc na MŚ 2021. Więcej uczestników z Europy. Zobacz!
Jego zdaniem przeszkodą w osiągnięciu korzystniejszego wyniku była nie tylko ogromna odległość, jaką pokonała jego drużyna. - Zabrakło też koncentracji. Popełnialiśmy błędy, po których Pogoń grała kontry. Z kolei brak koncentracji wynikał ze zmęczenia - podsumował Bystram.
[color=black]ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Kulesz kontra Gębala. Pojedynek bombardierów w Kielcach
[/color]